Posts Tagged ‘WWP’

Kwiaty dla naszego brata, księcia Józefa

4 stycznia 2013

Kwiaty dla księcia brata JózefaBylo pięknie, godnie i wzruszająco. Pierwsze w Nowym Roku 6013 (licząc po masońsku) posiedzenie loży Prometea na Wsch. Warszawy poświęcone zostało księciu Józefowi Poniatowskiemu, wolnomularzowi, który przez lat 20 należał do warszawskiej loży Izys. Na posiedzenie przyszły Prometejki, siostry z loży Gaja Aeterna, byli bracia i siostry z lóż Wielkiego Wschodu Polski: Witelona i Cezarego Leżeńskiego, byli czcigodni mistrzowi tych lóż oraz Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Polski. Pierwsza deska poświęcona została księciu Poniatowskiemu jako Polakowi, żołnierzowi, wodzowi, druga – była odtworzeniem Loży Żałobnej, którą bracia księcia odprawili w Pałacu pod Blachą 199 lat temu. Podczas agapy wzniesiono toast za pamięć Wielkiego Polaka. Następnie delegacja składająca się z przedstawicieli wszystkich uczestniczących w uroczystym posiedzeniu obediencji wolnomularskich poszła pod pomnik księcia pod pałacem prezydenckim. Mimo największych chęci kwiatów nie udało nam się złożyć – jest to zabronione z powodów „smoleńskich”. Zrobiliśmy sobie zatem pamiątkowe zdjęcie z księciem Poniatowskim na koniu i choinką w tle. Na pierwszym planie widać storczyk dla księcia, w bukiet wołżyliśmy cyrkiel i węgielnicę upieczone własnoręcznie przez Czcigodną Mistrzynię Gai Aeterny. Kwiaty wróciły z nami do domu (była oczywiście cała redakcja „Wolnomularza Polskiego”).

Zbigniew Gertych, mason – dżentelmen

14 lutego 2012

Zbyszka Gertycha poznałam dzięki mężowi. Zaprotegował mnie i dzięki temu bez trudu uzyskałam możliwość wywiadu dla tygodnika „Argumenty”, w których pracowałam w drugiej połowie lat 80. XX w. Zbyszek był wówczas wicepremierem w rządzie Zbigniewa Messnera. Do wolnomularstwa wciągnął go Adam (odbyło się to w naszym mieszkaniu na Nowym Świecie). Znali się od lat 50, szanowali i bardzo lubili. Adam zawsze powtarzał, że Gertych dla polskiego warzywnictwa zrobił tyle samo, co Pieniążek dla sadownictwa. Przez kilkanaście lat Zbyszek był u nas częstym gościem. Pracowali z Adamem w jednej loży Europa, potem współdziałali, gdy został Wielkim Mistrzem WWP i w Polskiej Grupie Uniwersalnej Ligi Masońskiej. Często mijaliśmy się w drzwiach, ja do pracy, on – do Adama, ale nieraz „obradowaliśmy” w trójkę. Zbyszek był prawdziwym dżentelmenem, o ujmującym sposobie bycia, delikatności, kulturze osobistej i subtelnym poczuciu humoru. Przy nim czułam się zawsze jak prawdziwa dama. Kochał świat roślin chyba najbardziej ze wszystkiego. Wymyślił Floralia Muzyczne w Ogrodzie Botanicznym w Powsinie, gdzie często spotykali się wolnomularze różnych rytów i obrządków. Opowiedział nam kiedyś o korzeniach swojej rodziny, bo Gertychowie i Giertychowie byli jedną familią, choć oboczność w pisowni pojawiła się już chyba w XVII wieku. Nigdy złego słowa nie powiedział o Jędrzeju czy Romanie, choć oni byli takimi samymi zawołanymi narodowcami i antymasonami jak on uniwersalistą. Po jego śmierci poczułam, że już nigdy nie spotkam takiego dźentelmena jak Zbyszek. Europejczyka. Człowieka Świata. Gdy zamknę oczy, widzę braterski łańcuch przy jego trumnie. Zdjęcie z dedykacją dla mnie i Adama wisi u nas w salonie.

Trzej Wielcy Mistrzowie WWP

13 lutego 2012

Dzisiaj opracowywałam informacje do „Wolnomularza Polskiego” o trzech zmarłych Wielkich Mistrzach Wielkiego Wschodu Polski: br.ba:. Andrzeju Nowickim, Zbigniewie Gertychu i Piotrze Kuncewiczu. Dwóch pierwszych znałam dobrze, byli przyjaciółmi naszego domu, trzeciego znałam jako pisarza, a brata niestety tylko z daleka. O tym, jak jest mi bliski, poznałam dopiero po jego śmierci. Dzisiaj o pierwszym z tych wybitnych postaci polskiej masosnerii. Andrzeja poznałam, gdy napisałam niezbyt wielką broszurę o ruchu wolnomyślicielskim i laickim w Polsce. Było to na 80-lecie tegoż ruchu, w roku 1987. Andrzej dostał tę książkę, której fragmenty ukazywaly się w „Argumentach” i napisał do mnie długi list (zgubił się gdzieś w naszych papierzyskach), wyraził troszkę uznania, ale i pokazał mi cały niewyrażony obszar związany z jego działalnością ateistyczną i laicką. l I on, i ja żałowaliśmy bardzo, że zanim nie napisałam książeczki, nie porozmawiałam z nim wcześniej. Minęło kilka lat, ja jeszcze masonką nie byłam, ale był mój Adam, inicjowany w „Wolności Przywróconej”, i to dzięki memu pośrednictwu Adam spotkał się z Andrzejem Nowickim, choć nie było to ich pierwsze, jak się okazało, spotkanie. Rozmawiali przed wielu, wielu laty, gdy Adam był młodym dziennnikarzem „Życia Warszawy”. Rozmowa była owocna, Andrzej został inicjowany, a potem nastąpiło kilka lat niezwykle intensywnej działalności Andrzeja w wolnomularstwie; został Wielkim Mistrzem WWP i płodnym autorem „Wolnomularza Polskiego”. Nieraz z Adamem się sprzeczali o koncepcje wydawnicze. Najostrzejszy spór był o… Goeringa. Andrzej powiedział, że obok tej postaci on występować nie będzie! Adam był czuły na punkcie swojej wolności redaktorskiej, też się trochę obraził. Najśmieszniejsze, że nie pamiętam teraz, czym to się skończyło, czy Adam odpuścił sobie tę smaczną historię o zainteresowaniach hitlerowca masonerią, czy Andrzej machnął ręką. Chociaż, jak pamiętam, On nigdy na nic nie machał ręką. Andrzej cieszył się bardzo z rozwoju masonerii kobiecej w naszym kraju. Pisał mi o tym w mailach, gdy już posiadł komputer. Ostatni wiersz, jaki dostałam od niego, był z lipca ub. roku i zadedykował go siostrom z Prometei. Pisałam o tym na blogu. Będzie wraz ze zdjęciem, które zrobiłam w Jego ogrodzie, opublikowany na ostatniej stronie Wolnomularza.

Nowa siostra w mojej loży

28 stycznia 2012

No i mamy od godziny nową siostrę – Magdę. Prowadziłam inicjację. Mieliśmy gości z Wielkiego Wschodu Polski, a konkretnie z lóż Wolność Przywrócona oraz Cezary Leżeński. Obaj Czcigodni Mistrzowie siedzieli obok mnie na Wschodzie i powiem, że dobrze czułam się w męskim towarzystwie w trakcie inicjacji 🙂

PS. Nasze, czyli kobiece, obrzędy masońskie są bardziej widowiskowe niż męskie, nasze długie czarne suknie już same z siebie robią wrażenie. A to przecież nie tylko o suknie i fartuszki chodzi, ale i o atmosferę, o wzniosłość i Masonerię przez duże M.

Swięty Jan Zimowy

21 stycznia 2012

Dziś  mamy masońskie Święto: Loża św. Jana Zimowego. Urządza Wielki Wschód Polski wraz z naszymi dwiema lożami kobiecymi. Loża jest rytualna, ale nie do końca, ma charakter bardzo uroczystego bankietu z licznymmi toastami. Takie loże opisywane są w literaturze, przygywali niegdyś muzykanci, a lożowi kompozytorzy i poeci tworzyli muzykę i pisali do niej słowa. Dziś jakby poetów mniej, ale i tak jest interesująco. Trochę trudno abstynentom lożowym, jak np. ja, ale można wnieść przecież toast za wolnomularstwo w Polsce i na świecie pucharem wody mineralnej, nie? 🙂

Po XV Konwencie WWP

12 listopada 2011

Wielki Wschód Polski wybrał na swoim XV Konwencie nowego Wielkiego Mistrza. Nie jestem upoważniona do personaliów. Znam go w każdym razie od wielu lat: mądry mason, doświadczony, głęboko czujący człowiek. Spotkałyśmy wśrod konwentowych gości naszą siostrę z jednej z brukselskich lóż należącej do Wielkiej Żeńskiej Loży Belgii. Tydzień temu – jak nam opowiadała – jej obediencja skończyła 30 lat i ma plus minus 3 tysiące sióstr. Nasza siostra pracuje w Komisji Europejskiej, a jej mężem jest jej… brat (mason, rzecz jasna :-). który przywiózł pozdrowienia od Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Belgii. Stosunki między obydwoma Wielkimi Wschodami mają się zacieśniać. Niedaleko mnie, na Wschodzie, siedział wysłannik Wielkiego Wschodu Francji, który sporo mówił o nowej organizacji wolnomularskiej, która ma podjąć w Brukseli wspólne działania w imię naszych ideałów w kryzysowej Europie.  Ja skorzystałam z faktu, że pod koniec wakacji mieliśmy w naszej siedzibie…potop (rura pękła na górze), więc w swoim słowie snułam analogie z potopem i Arką Noego. Laickie to nie było, ale myślę, że Wielkiemu Architektowi, który jest w naszym Rycie Szkokim Dawnym i Uznanym, choć w Rycie Francuskim go nie ma, to się mogło podobać 🙂

Będzie masońska wystawa w Muzeum Etnograficznym

10 listopada 2011

Wczoraj na Prometei miałyśmy deskę o Marii Skłodowskiej-Curie. I tak się złożyło, że był to właśnie dzień urodzin naszej wielkiej rodaczki. W Paryżu istnieje loża Marie  Curie, należy do naszej obediencji, czyli Wielkiej Żeńskiej Loży Francji. Istnieje u nas coś takiego, co się nazywa „loże bliźniacze”, czyli zaprzyjaźnione. Chcemy, aby pierwsza loża (zaczęła 12 rok istnienia), zaprzyjaźnić się z Sz:.L:.  Marie Curie. Drugi kobiecy warsztat w Polsce swoją bliźniaczkę będzie miała w Lille, gdzie masonkami jest kilka Francuzek polskiego pochodzenia. Wczoraj rozmawiałyśmy też o inicjatywie zorganizowania w roku przyszłym latem, w warszawskim Muzeum Etnograficznym , wystawy masońskiej. Przeczytałam  oficjalny list od dyrektora tejże placówki z prośbą o czasowe udostępnienie eksponatów.  Siostry bardzo zapaliły się do tej idei. Mam napisać artykuł o masonerii kobiecej w Polsce do Katalogu wystawy , a razem z Adamem, mym mężem-masonem, udostępnimy na wystawę obrazy o treści wolnomularskiej oraz archiwalne numery „Wolnomularza Polskiego”, Biblioteczki  WP oraz tomików z serii Ex Oriente Lux. Mamy też wiele zagranicznych pism wolnomularskich. Zapowiada się ciekawie, bo do współpracy zgłosił się także Wielki Wschód Polski.

Leon o wielu imionach

18 września 2011

Byłam dzisiaj na pięknej uroczystości – nadania imion (sic!) małemu Leonowi, synkowi naszej siostry z loży Prometea Małgosi i brata Maksa z Wielkiego Wschodu Polski. Rodzice, dziadkowie, rodzice chrzestni, przyjaciele, w śród których było mnóstwo wolnomularzy, ofiarowali Leonowi swoje imiona i wygłaszali uzasadnienie ich wyboru. Było to ciekawe i wzruszające. Ja pod wpływem ostanich moich lektur nadałam małemu imię Marek Aureliusz – imię cesarza i filozofa. Moją dedykacją był cytat kończący się słowami, aby mały Marek Aureliusz w miarę możliwości był po prostu dobry. Potem był tort, tartinki, szampan, zdjęcia i filmy i mnóstwo, mnóstwo uśmiechow oraz ciepła. Mój Adam wstał i do naszego Marka Aureliusza dorzucił… Adama, które jest najstarszym biblijnym imieniem człowieka. Kilka potencjalnych Ew – od roczku do dwóch – krążyło wokół małego Leona o wielu imionach. Będzie miał chłopak wzięcie!

Gojka patrzy na Żyda

7 sierpnia 2011

Dostałam w prezencie od prezesa Wydawnictwa Iskry książkę Piotra Kuncewicza pt. Goj patrzy na Żyda. Dzieje braterestwa i nienawiści od Abrahama po współczesność. Przedmowa prof. Janusza Tazbira. Czytam i już w pierwszym rozdziale o Abrahamie znajduję moją kochaną Aszerę: „Mniej więcej cztery tysiące lat temu Abraham opuścił rodzinnne UR, udając się wzdłuż Eufratu na północ. […] Wieziono domowych bogów, szczególną czcią otaczano bóstwo księżyca, jak o tym świadczą imiona rodziny Abrahama, boginię Aszerę, która potem miała się zwać Asztertą i Anat, a była czczona w gajach. I dalej, już o Jakubie, i Józefie, który poszedł na wygnanie do Egiptu: „W Kaananie pozostało wielu ich pobratymców, tak przynajmniej zdecydowała nauka w ostatnich latach.  Ale byli to politeiści, czciciele bóstw rozmaitych, a przede wszystkim czciciele Baala i Aszery, zresztą pomniejszych bóstwek i demonów było tam co niemiara”.  Kapitalnie napisane, z polotem, erudycją i – rzecz jasna – nie na kolanach. Będę zdawała relację z lektury dzieła byłego szefa Wielkiego Wschodu Polski.

Dlaczego Boy nigdy nie został masonem?

6 lipca 2011

Zapomniałam o wątku masońskim, bo był. Nasza prowadząca Joanna Rutkowska od Racjonalistów spytała, dlaczego Boy był takim „odbrązawiaczem” i tak nicował rodzimą historię. Pięknie odpowiedzieli na to zarówno Joef Hen jak i prof. Janusz Tazbir. Ja odegrałam rolę żartownisia i poszłam tropem przedwojennej prasy katolickiej ze swego Poboyowiska i dałam diagnozę jakby żywcem z pisma pt. Polak – Katolik: Boy tak zochydza polską historię, bo pewnie jest Żydem z pochodzenia (co najmniej Frankista – „krew nie kłamie”), a do tego masonem. No i wyjaśniłam, że na to mogę jako masonka odpowiedzieć: nie ma żadnych śladów świadczących o przyjęciu Boya do przedwojennej masonerii (miałby do wyboru Wielką Lożę Narodową ze  Strugiem i Stempowskim lub Driot Humain z Korczakiem i Karaszewicz-Tokarzewskim). Można się tylko posiłkować słowami samego Boya, który wprost napisał, że chciał „zapisać” się do masonerii, atakowany z prawa i lewa, ale nasi masoni także go nie chcieli: „Nie jestem dla nich zbyt poważny” – napisał. Ja wyraziłam żal w swoim imieniu, nadmieniłam, że żałuję bardzo, iż tak się nie stało, ale że gdyby Boy żył dzisiaj, to wprawdzie nie my masonki, ale bracia z lóż Wielkiego Wschodu Polski (widziałam na sali, widziałam…), na pewno inicjowaliby autora Brązowników, Znasz li ten kraj, Piekła kobiet i Naszych okupanów.

PS Prof. Tazbir szepnął mi na ucho, że według  jego wiedzy przodkowie Boya byli polskimi Arianami. Bomba! – nigdy takiej tezy nie słyszałam.