Dowiedziałam się wczoraj od zaprzyjaźnionego prezesa jednej z firm pośrednictwa ubezpieczeniowego, że w tureckiej Alanii właśnie padał grad. Gdzieś przed tym gradem właśnie uciekali. Jutro lecę do Turcji. 🙂
Dowiedziałam się wczoraj od zaprzyjaźnionego prezesa jednej z firm pośrednictwa ubezpieczeniowego, że w tureckiej Alanii właśnie padał grad. Gdzieś przed tym gradem właśnie uciekali. Jutro lecę do Turcji. 🙂
Byliśmy dzisiaj na cmentarzu u mamy Adama i jej drugiego męża Józia. Kupiłam przy okazji piękny wieniec dla taty, do którego pojedziemy z mamusią gdy tylko wrócę z Turcji. Może tam złapię chwilę oddechu. Teraz zagłębiam się w jakąś czarniawą dziurę. Moja energia gdzieś wyparowała. Wróci? Nawet zdjęcia nie udało mi się dziś włożyć, bo ono piękne, jesienne, kolorowe, a ja – jednobarwna.
W Lęborku, jak się dowiedziałam maila od mego tajnego korespondenta, będzie restaurowanych kilka starych budynków. Kto wie, może artykuł w jesiennym „Wolnomularzu Polskim” o zabytkach masońskich miasta, w którym nigdyś działała loża Latarnia Morska nad Bałtykiem, przyczyni się do tego, że będzie wśród nich także budynek związany historycznie z wolnomularzami? Miło by było!
Tak jak zapowiadałam, w wekendowym wydaniu „Polski the Times” ukazał się artykuł o polskiej masonerii red. Barbary Dziedzic. Miał być mniejszy, ale wyszedł większy i bogato zilustrowany 🙂 Nawet nie wiedziałam, bo wyjechałam tymczasem na seminarium PZU do Łodzi, że redaktorka pisma przyjdzie z fotoreporterem Bartkiem Sytą i ten sfotografuje obrazy z naszej domowej masońskiej kolekcji (autor obrazów Alfred Wysocki). W sumie wyszło ładnie, obiektywnie i spokojnie. Wraz z mężem podziękowaliśmy mailem redakcji pisma za ten obiektywny artykuł.
Dzisiaj wydzwoniła mnie koleżanka dziennikarka z „Polski The Times”. Chcą coś napisać o „Wolnomularzu Polskim”. Miło 🙂 Jutro mam rozmawiać i przekazać numery naszego pisma. Tekst ma być ponoć gotowy na najbliższy piątek. Tyle szczegółów.
W tamtym tygodniu wysyłałam kopertę do Stanów Zjednoczonych, do naszych nowych prenumeratorów z jednej z lóż Droit Humain. Siostra ma polskie korzenie. Jutro lub pojutrze wyślemy kopertę do Lwowa, pierwszego prenumeratora z Ukrainy, z polskim nazwiskiem. Pewnie też z polskimi korzeniami. Idą też koperty do Szwecji, Brukkseli, na Wyspy Brytyjskie, do Polaków rozsianych po świecie. I z każdą kopertą idzie kawałek mego serca, głowy i myśli, i pracy. Nowi „Vitelończycy”, to jak jeden mąż (i żona) czytelnicy Wolnomularza. Zatem to wszystko ma sens. Choć bywają chwile, że wątpię, ale tylko na chwilę…