Archive for Marzec 2010

Izyda z dziurą zamiast głowy

31 marca 2010

Wczoraj przeczytałam, że istnieje tzw. Turystyka Wielkiej Matki, takie pogańskie pielgrzymki, można by rzec. Na prawdziwych pielgrzymkach byłam trzy razy, w tym dwa w Ziemi Świętej i są one moją trwałą wartością. W tamtym roku jesienią szukałam już czegoś innego i wyruszyłam do Egiptu. O Izydzie trochę tu już pisałam, dzisiaj pokazuję zdjęcie reliefu z jej sanktuarium w File (przeniesionego podczas tworzenia Tamy Assuańskiej na inną wysepkę). Tutaj kult największej bogini Egiptu, choć przecież nie tylko, trwał jeszcze przez kilka wieków chrześcijaństwa. Przewodniczka, pokazując nam dziurę na kilka centymetrów w głąb w miejscu głowy bogini mówiła, że według jednej tradycji tę dziurę zrobli wierni przez kilka tysięcy lat, głaszcząc oblicze Izydy karmiącej syna Horusa. Może i tak, ale może wydłubali dziurę koptowie, w ramach chrystianizacji sanktuarium. Mniej to może romantyczne, za to chyba bardziej realistyczne – jak już wspominałam, w wielkich świątyniach egipskich śladów koptów i ich niszczycielskiej działalności jest zatrzęsienie.

Z Marii Magaleny Bogini Urodzaju

30 marca 2010

Od wczoraj przemalowuję swój stary obraz na desce. Namalowałam go dwa lata temu i nazwałam polską Marią Magdaleną. MM była biedna, ze łzami w oczach, pochyloną głową i z aureolą. Generalnie smutek, smutek, smutek. I nawet nie tropików, tylko pól mazowieckich. Wczoraj wzięłam  konturówki, w aureolę wbiłam  – jak strzały – złote kłosy, podmalowałam oczy i usta, dołożyłam kolie z pereł, i dorysowałam małego, skrzydlatego amorka z napiętym łukiem. Wyszła Bogini Urodzaju w całej mocy i powabie. Wypisz wymaluj – Demeter. Szkoda, że nie mogę tego pokazać, ale na razie mam zepsuty aparat, nie mogę wyjąć pamięci.

PS. Z Kasią Sosnowską miałyśmy konwersatorium. Czyta angielską książkę o dwóch żydowskich stronnictwach, bodajże od króla Dawida: nazwę je po swojemu jako „jahwistyczne” i „synkretyczne”, wygrało pierwsze i Biblię mamy taką, jaką mamy w związku z tym. Relację dam na blog jak przyjdzie na to pora.

Matriarchat? Patriarchat?

30 marca 2010

To bogini z neolitycznego miasta – osiedla rolniczego ze środkowej Turcji, w Anatolii Catalhoyuk. Swego czasu okrzyknięto tę osadę najstarszym miastem świata i do tego rządzonym przez kobiety, czyli z matriarchatem. Nowsze odkrycia, w tym uczonych polskich wskazują raczej, że była to osada „przejściowa”, w której mężczyźni (warstwy starsze wykopalisk) dalej polowali, a kobiety uprawiały ziemię. Mamy tu i malowidła ścienne przedstawiające łowy i figurki kobiece, w tym potężną siedzącą boginię, pewnie boginię płodności. Jej wiek oblicza się gdzieś na 5500 do 6000 lat przed naszą erą. Po obu stronach jej nóg widzimy lwy. W „Podstawce z Tanath”, z 1000 roku pne Aszera tez ma w koło siebie lwy, targa je za uszy. Widać, że lwy są bardzo, bardzo  starym atrybutem boskich kobiet.

Ewa potępiona za Wielką Boginię?

29 marca 2010

Od rana rozmyślam o Raju, drzewie z jabłkiem (granatu?), wężu i Ewie, która tak dała się podejść i zgrzeszyła. Czy to nie są jakieś dalekie reperkusje walki z kultem Wielkiej Bogini, w tym Aszery? Aszerę przedstawiano często jako drzewo, „aszery”, to były słupy, przy których odprawiano obrzędy związane z kultem bogini. To te właśnie aszery obalano (patrz casus Gideona, obrazek obok), gdy w ramach centralizacji kultu Jahwe w Świątyni Jerozolimskiej likwidowano lokalne, jeszcze starokanaanejskie sanktuaria. Więc może to oddium zła, i grzechu, i czegoś nieczystego przelało się z rzeczywistości ludzkiej na starą opowieść biblijną?

 Aszera była małżonką Ela, utożsamionego na pewnym etapie z Jahwe. Potem „oddano” ją Baalowi, i razem z Baalem konsekwentnie tępiono (walka Eliasza na górze Karmel z prorokami Baala i Aszery). Jak to się stało, że z szacownej małżonki Ela/Jahwe, Aszera stała się żoną „wstrętnego” Baala? najgorszego wrogaa żydowskiego boga? Ano, pewnie zgrzeszyła, czyli zdradziła. Jak to kobieta…

Fraszka feministyczna na bardzo stare księgi

28 marca 2010
 
Kobieta upadła,
przebrzydła gadzina,
wstrętnego węża
raczej przypomina.
 
Po Raju się tłukła,
jabłko zjadła sama,
a na dodatek
skusiła Adama.
 
Pan Bóg ich wyrzucił
w bardzo słusznym gniewie,
co zrobił z Aszerą,
zrobił także Ewie.
 
I ja mam w to wierzyć???
Powiedzieć mnie nęci
–  tak napisał facet,
a nie żadni święci!
 

W bluszczu, z Dionizosem i Narcyzem

28 marca 2010

W roku ubiegłym namalowałam ten obraz: Kobieta – Bluszcz i Narcyz. Dawno, dawno temu, pisałam pracę magisterską pt. Emancypacja kobiet na łamach Bluszczu i Kobiety Współczesnej w latach 1865 – 1939. Bluszcz kojarzył mi się dotąd z taką „czepliwą” kobiecością. A dzisiaj się odmieniło! Kupiłam sobie książkę Davida Douglasa pt. Tajemnicze kulty, religie i dawne wierzenia wydane pięknie i jeszcze piękniej ilustrowane, i właśnie przeczytałam rozdział na temat rytuałów dionizyjskich. I co się okazuje? Dionizos przedstawiany był jako bóg w bluszczu, często też trzymał laskę spowitą bluszczem. Mogę się teraz wgłębiać w symbolikę mego obrazu… (more…)

Gwałcone, poniżane, upokarzane? Nie zawsze…

27 marca 2010

Czytam właśnie najnowsze Wysokie Obcasy i felieton Kingi Dunin pt.. Strachy. Opowiada w nim o współczesnej kulturze masowej i obrazie w nim kobiety: „Przez dwa tygodnie chodziłyśmy na filmy, w których kobiety były poniżane, gwałcone, upokarzane, oszukiwane, poddawane psychicznym torturom, traktowane instrumentalnie […]”. Cały felieton jest o tym. A ja się nie dam! Czytam od rana z wypiekami na twarzy (mąż zazdrosny jakby o lekturę!) Historię wierzeń i idei religijnych Mircei Eliadego, którą wypatrzyła mi w ksiegarni na Nowym Świecie córka Ola,  i doszłam właśnie do mezopotamskiej bogini Innany/Isztar. Poczytajcie: Innana wraca na ziemię w eskorcie oddziału demonów, bóstwa opiekuńcze niektórych miast czołgają się u jej stop błagając o litość, doszła do swego miasta Uruku, gdzie jej mąż Dumuzi siedzi rozparty na tronie, dumny i zadowolony, że z nikim nie dzieli już władzy (acha, bo Innana wraca z krain podziemnych od swej siostry), wtedy Innana rzuca na niego spojrzenie śmierci, wyrzeka przeciw niemu złe słowo, i wreszcie rzecze demonom: „To on! Bierzcie go!”. Da się żyć, czyż nie?

Racjonalista pod rękę z biblistą

26 marca 2010

Kilka dni temu przeszukując Internet (tropiłam Aszerę rzecz jasna), napotkałam na omówienie książki  Biblia i religie Giovanni Odasso, włoskiego biblisty i teologa religii.  Pracę tę wydało w Polsce katolickie wydawnictwo WAM w serii ‚Myśl Teologiczna’ (Kraków 2005). Wrzuciłam informacje na ten temat do odrębnego pliku. Przed chwilą natomiast zaglądnęłam do internetowego Racjonalisty, o którym już w tym blogu wspominałam. Autor wolnomyślicielskiego pisma,  dla którego polemika jest kaszką z mleczkiem na dzień dobry, tym razem pisze o książce Włocha zupełnie inaczej. Odnotowuję to i ja z należytą uwagą, zwłaszcza że i tu uznaje się za udowodniony kult Aszery w Świątyni Jerozolimskiej. (more…)

Róża uwięziona

26 marca 2010

To zdjęcie zrobiłam u siebie na działce w Zalesiu w roku ubiegłym. Lubię go i myślę, że jest tak bardzo symboliczne. Ile „Róż” jest uwięzionych  w pracy, w domu, w rodzinie i szkole? Ile róż zwiędło w wielkich, monoteistycznych religiach, które zrodziły się na gruzach starych wierzeń? Wtedy, kobiety przynajmniej były współtwórcami świata, żonami i kochankami, współdecydowały o losach ludzi i świata. Razi mnie dzisiejsza sytuacja kobiety, choć przeciwko samym mężczyznom nigdy nic nie miałam, a wręcz przeciwnie…

Niegdyś była święta…

25 marca 2010
 Aszera
 
Wytargaj lwy za uszy,
niech wiedzą, kto jest Panią,
modląc się dziś do Boga,
pomódl się też i za nią,
  
Dawno minęły czasy
i mało kto pamięta,
że nigdyś królowała,
że niegdyś – była święta.
 
To zdjęcie zrobiłam  na Górze Nebo, (aktualnie w Jordanii) w grudniu 2008 r. Właśnie stąd Mojżesz zobaczył Ziemię Obiecaną, czyli Kaanan, w którą pod wodzą Jozuego, bo Mojśszesz nie doczekał, wkroczyli Izraelici z imieniem Jahwe na ustach. A tu królował El z małżonką Aszerą. No i się zaczęło…