To moje ukochane majowo-czerwcowe kwiatki, anemony. Moja pierwsza ślubna wiązanka sprzed 34 lat była z anemonów, ale kolorowych. Po tamtym mężu dawno, dawno ślad zaginął, a anemony nadal lubię i mam ich mnóstwo w Zalesiu. Porastają stary klomb na działce mojej córki Oli, zajęły miejsce łubinów, które kilka lat temu zostały skonsumowane przez mszyce. Padły z honorem (łubiny nie mszyce), a niby anemiczne anemonki nagle dostały wigoru i rozrastają się, gdzie mogą i nie mogą. Właśnie w Zalesiu dokończyłam dzisiaj świetną książkę Isabel Allende pt. Suma naszych dni (kupiłam ją Oli na imieniny). Znalazłam tam frazy, pod którymi podpisuję się cała sobą. Cytuję: „Tutaj na świecie, który zopstawiłaś za soba, Bogiem zawładnęli mężczyźni. Stworzyli jakieś niedorzeczne religie, które nie wiem, jak mogły przetrwać tyle wieków i nadal zyskują wyznawców. Są nieubłagani – głoszą miłość, sprawiedliwość i miłosierdzie, a żeby je narzucić, popełniają okrutne czyny. (more…)
Posts Tagged ‘bogini’
Anemon dla Bogini Isabel Allende
30 Maj 2010Izabela, czyli prawie jak Jezabel…
16 Maj 2010Jeżeli już jestem przy temacie kobiet, z Ewy zrobiono pierwszą grzesznicę dlaczego? bo chciała wiedzieć więcej, bo była nieposłuszna, może była ciekawa nowego – a to właśnie ciekawość pcha nas do pogłębiania wiedzy. I Ewa za tą ciekawość zapłaciła. Pisząc o Ewie trzeba wspomnieć też o Lilith – nazywanej pierwszą feministką. Czyż przy tych dwóch towarzyszkach Adam nie wypada blado?
Pozdrawiam Izabela – a to prawie jak Jezabel 🙂
Pani z jerozolimskiego muru
11 kwietnia 2010Matriarchat? Patriarchat?
30 marca 2010To bogini z neolitycznego miasta – osiedla rolniczego ze środkowej Turcji, w Anatolii Catalhoyuk. Swego czasu okrzyknięto tę osadę najstarszym miastem świata i do tego rządzonym przez kobiety, czyli z matriarchatem. Nowsze odkrycia, w tym uczonych polskich wskazują raczej, że była to osada „przejściowa”, w której mężczyźni (warstwy starsze wykopalisk) dalej polowali, a kobiety uprawiały ziemię. Mamy tu i malowidła ścienne przedstawiające łowy i figurki kobiece, w tym potężną siedzącą boginię, pewnie boginię płodności. Jej wiek oblicza się gdzieś na 5500 do 6000 lat przed naszą erą. Po obu stronach jej nóg widzimy lwy. W „Podstawce z Tanath”, z 1000 roku pne Aszera tez ma w koło siebie lwy, targa je za uszy. Widać, że lwy są bardzo, bardzo starym atrybutem boskich kobiet.
Matka z dzieciątkiem bez imienia
23 marca 2010To Aszera z dzieciątkiem, synem lub córką. Jak miał czy miała na imię? jeszcze nie wiem. Poznałam za to nazwisko profesora, który tę figurkę odnalazł na wykopaliskach archeologicznych w dawnym Kanaanie. To emerytowany profesor Uniwersytetu w Arizonie William Dever. Od kilkudziesięciu lat bada kult Bogini Matki na Bliskim Wschodzie i znalazła mi go w anglojęzycznym internecie Ola, moja córka. Odszukała też obszerny wywiad z profesorem, który już poszedł mailem do mojej asystentki w poszukiwaniach Kasi Sosnowskiej. Kiedy tylko dowiemy się coś nowego, zaraz napiszę.
Bogini ratuj
18 marca 2010Kto wie, może stara bogini Aszera dodaje mi żeńskiej energii do znoszenia smutków i ciężkich chwil, jakie przechodzimy w rodzinie w związku z ciężką kobiecą operacją mojej mamy? Myśl o Aszerze, zapomnianej i wyklętej bogini, jakoś mnie wzmacnia.
Mój znajomy pisarz Jan jedzie właśnie zbierać materiały do klasztoru, w którym zakonnice pomagają „upadłym” kobietom. „A ja Janku – mówiłam mu dziś przez telefon – też jadę w cudowną podróż w głąb czasu i historii, kiedy kobiety były boginiami, a seks nie był grzechem, lecz wzniosłym aktem łączącym Ziemię z Niebem”. I były one bogom równe. Daleko odeszliśmy od tego. Oj, daleko.