Wstawiam obrazek swego najnowszego „dzieła” także i do Aszery, bo tu najwięcej pisałam o ślimaku na kijku, który nie dał się powodzi. Dzisiaj znowu myśli mi się o tamie pod Włocławkiem i o beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki, który z topieli nie wyszedł, zamordowany. Pewnie to bluźnierstwo zestawiać razem te dwie wizje: ślimaka na kijku i księdza. Ale co zrobić, skoro w mej głowie są te dwie wizje i nakładają się na siebie. Zresztą, sam obraz jest na tyle symboliczny, że tylko ślimak jest do rozpoznania: ŁZY z Nieba i ks. Jerzy są we mnie.
Posts Tagged ‘powódź’
Ks. Jerzy i ślimak
6 czerwca 2010Rzeczywiste nierzeczywiście
4 czerwca 2010Huzia na bobry!
26 Maj 2010Mamy już winnego powodzi: bóbr. To on, kopiąc i ryjąc nory w wałach osłabiał je. Robił jednym słowem krecią robotę. Zaczął się odstrzał biednych bobrów. Broni ich marszałek Niesiołowski, biolog z wykształcenia (choć od muszek, to na bobrach też się zna.) Mówi, że to nie one, a piżmaki. Ponoć piżmaki są gorsze od bobrów względem wałów. Żal mi i piżmaków, i bobrów, ale wierzę w ich wrodzony spryt i mądrość. Może się gdzieś przeniosą? W dzieciństwie bardzo lubiłam czytać książki o bobrach, świetnych budowniczych, dobrych rodzicach. Wszyscy traperzy w książkach o indianach nosili czapki bobrowe. Mój mąż z kolei mówi, że cadycy, czyli żydowscy mędrcy, też w wielkich bobrowych czapach chodzili. Sama w Izraelu widziałam Żydów ortodoksyjnych w takich puchatych czapach, ale nie dam głowy, czy bobrowych. Jednym słowem, temat bobrów jest mi bliski. W Zalesiu na rzeczce Zielonej też mamy bobry. Mam nadzieję, że do nich nikt strzelać nie będzie. Jeśli trzeba, zrobię pikietę ekologiczno-protestacyjną! One też mają prawo do życia.
Ślimak, krecik i Bóg
24 Maj 2010Kolejne, kolejne zdjęcia i filmy z powodzi. Ludzie krzyczący, płaczący, milczący, pełni rozpaczy, złości, niezgody. I zwierzęta – ryczą, wyją, drżą… Ten krecik płynął rozpaczliwie machając łapkami. I ktoś z łodzi wyciągnął rękę, nabrał krecika do czapki, no i uratował w ten sposób. Ale krecik się nie odmieni, w dalszym ciągu będzie rył na działkach, i któryś z działkowców wyciągnie go kiedyś i zatłucze. Prawa natury można zawiesić tylko na krótką chwilę. Ale tę właśnie chwilę człowiek zapamiętuje do końca życia. Gdy człowiek ratuje czapką kreta, gdy siedzący na kijku ślimak nadaje sens czekaniu i nadziei, gdy patrząc na uratowane pisklęta w pudełku, nie myśli się o jajkach i rosole, tylko że są piękne, małe i żyją. Ciągle żyją.
Czy to wtedy pojawia się między nami Bóg?
Ślimak włóczykij
20 Maj 2010Ślimaczek na kijku nie dał się powodzi!!!
20 Maj 2010Już po napisaniu przeze mnie wierszyka o pędzącym ślimaczku okazało się, żę pewien ślimak winniczek został bohaterem telewizyjnego reportażu powodziowego. Wlazł na kijek, na sam jego czubek i trzymał się dzielnie przez całą noc. Rankiem woda zaczęła opadać. Ślimak przeżył. Jego trwanie na tym kijku obserwowała rodzina zamknięta w swoim domu i kamerzysta z TVN. TVN potem pokazał to w reportażu, w Wiadomościach to powtórzyli, następnie w Szkle kontaktowym, w którym ślimaczkiem wruszył się sam redaktor Miecugow! To takie absurdalne, ale tak to właśnie jest. Nieraz ślimak staje się symbolem trwania, odwagi i nadziei. Ja też się tym ślimakiem wazruszyłam, razem z red. Miecugowem.