Posts Tagged ‘Jezus z Judenfeldu’

Protestanci a wolnomularze

14 lutego 2013

Wspomniany przeze mnie wczoraj List jezuity – wolnomularza dr Tóhótoma Nagy’ego do papieża Pawła VI, wysłany doń w trakcie trwania II Soboru Watykańskiego, spotkał się z wielkim zainteresowaniem w internecie. Zwrócę uwagę na jeszcze jeden ważny wątek, choć całość listu wraz z historią jego powstania zamieścimy dopiero w wiosennym wydaniu „Wolnomularza Polskiego”.

Otóż Nagy, w kontekście możliwego pojednania Kościoła katolickiego z wolnomularstwem porusza sprawę protestantów, nazywając ich „braćmi odłączonymi”: Dziś, gdy Kościół poddaje rewizji swe waśnie z braćmi odłączonymi, nadeszła pora, aby gruntownie przebadać raz jeszcze te pytania i wątpliwości, które wiążą się z Wolnomularstwem – pisze. Oznaczałoby to przede wszystkim (more…)

Lucyfer i ewangelicy

11 stycznia 2013

jah-bul-on mówi: “Lucyfer, nosiciel światła! Dziwne i tajemnicze imię dla Ducha Ciemności! Lucyfer, Syn Poranka! Czy to on niesie Światło, i jego splendorem nie do wytrzymania oślepia, słabe, zmysłowe i samolubne Dusze? Nie wątpcie w to!” Albert Pike, “Moralność i dogmaty Obrządku Szkockiego Dawnego i Uznanego Masonerii”.

Zacytowałam jah-bul-on, nieznanego mi Czytelnika mego bloga. Czy jestem córą Lucyfera? Czy jestem „oślepiona, słaba, zmysłowa i samolubna”? Nie wiem. Słaba – często tak. Oślepiona? – nieraz też. Zmysłowa? – jeśli tak, to gdzieś to w sobie skryłam. Samolubna? – walczę.  Kto bez grzechu – niech pierwszy rzuci kamieniem. (more…)

Boże chroń przed pozytywnymi recenzjami!

31 grudnia 2012

Nie tak dawno pisałam tu o swoich wrażeniach po lekturze najnowszej książki Jana Grzegorczyka pt. Jezus z Judenfeldu.  Dzisiaj, z opóźnieniem, przeczytałam recenzję tej książki, jaka ukazała w „Rzeczpospolitej” na dwa dni przed Wigilią. Jej autorem jest Krzysztof Masłoń a tytuł Modlitwa za Fuhrera. Dwa cytaty: „Są kraje i nacje, z którymi historia obeszła się wyjątkowo łskawie. Rekordzistką pod tym względem jest Austria. Gdy myślę o tej pierwszej ofierze Hitlera>, nóż otwiera się w kieszeni”. To raz. Teraz dwa: „Z cala pewnością Jezus z Judenfeldu wywoła protesty środowisk protestanckich, choć ekumeniczny zamysł autora jest doskonale widoczny. Naruszył jednak tabu, i to niejedno. Namawiam do lektury tej książki, szczególnie istotnej właśnie dzisiaj, gdy antypolscy rodacy wykłuwają nam oczy rozmaitymi <Pokłosiami>”.

Książka Grzegorczyka, wielowątkowa i wielowarstwowa, z bohaterami, którzy są ludźmi ze wszystkimi słabościami, którzy zmagają się ze sobą, swoją wiarą, wyznaniem, płciowością i czym tam jeszcze, została przez autora „Rzeczpospolitej” sprowadzona do walki religii, wyznań  i ideologii. Zwykłych ludzi, których losów opisywanie Grzegorczyk opanował do perfekcji, w tej recenzji w ogóle nie ma, są nieistotni. „Jednostka niczym, jednostka zerem” – chciałoby się zacytować czerwonego „klasyka”. Był wprawdzie u Grzegorczyka „ekumeniczny zamysł”, ale gdzieś go diabli ponieśli, skoro książka „wywoła protesty środowisk protestanckich”. Są takie pozytywne recenzje, po których lekturze „nóż otwiera się w kieszeni”.  I nie dziwota, że tak obdarowany Autor milczy. Pewnie z zażenowania. Biedny Grzeogrczyk. Życzę Mu na Nowy Rok mniej przychylnych recenzentów.

Aryjski Jezus z Judenfeldu…

24 listopada 2012

Od Wczoraj w domu jednym z tamtów naszych z Adamem rozmów jest najnowsza książka Jana Grzegorczyka pt. Jezus z Judenfeldu. Ja już całą przyczytałam, Adam jest w trakcie lektury. Każde z nas trochę inaczej ją odbiera. Adam zna Austrię, przebywał tam w czasie wojny, kilka lat po niej studiował. Ma – a raczej miał – przyjaciół Austriaków. Dla mnie Austria jest obca (akurat lecę w poniedziałek do Wiednia po linii ubezpieczeniowej). Po pierwsze książkę dobrze się czyta, jest ładnie wydana przez Wydawnictwo Zyska, gdzie autor zresztą pracuje na co dzień. Ks. Groser, chociaż młodszy niż  w trzecim tomie trylogii, jest jakby starszy – to autor nabrał życiowych doświadczeń. W międzyczasie pożegnał się z Wydawnictwem W drodze i miesięcznikiem, gdzie przepracował więcej niż ćwierć wieku swego życia. I mam wrażenie, jakby urwał się ze sznurka. Jego – Grosera – myślenia nic nie ogranicza i to przebija się przez karty. (more…)

Różne siostry na Facebooku

17 listopada 2012

Z Facebooka ma się różnorakie pożytki. Właśnie polubiliśmy się z pewnym młodym Polakiem, który mieszka w Antwerpii, wygląda mi na lekarza, pisze, że wolnomularzy – kilku zna – darzy wielką estymą. Potem zajrzałam na profil znajomego pisarza, Jana Grzegorczyka, który wydaje właśnie nową książkę pt. Jezus z Judenfeldu. Od grudnia zaczyna ją promować i używa, choć generalnie za internetem raczej nie przepada, także i Facebooka. Spojrzałam na wpisy, dostrzegłam  siostrę, ale nie moją siostrę z loży, tylko siostrę zakonną, Salezję, która już nie może się tej książki Grzegorczyka doczekać. Weszłam na profil na FB tej siostry i zobaczyłam, że ma znajomych kilka innych sióstr. W pierwszym odruchu sympatii, bo mieć swój profil na FB będąc zakonnicą to jednak coś! – chciałam zaznajomić się z nią. Potem jednak (more…)