Jutro rano jadę na (ponoć) zasłużone, jednotygodniowe wakacje. Na 1 tydzień pozwalają sobie właściciele większości mikro i małych firm, tak jak ja, zachowuję się zatem typowo. Zamiast na Lesbos (pa, pa Safono), jadę do Buska-Zdroju, miejsca, z którym wiąże mi się wiele, wiele wspomnień. Mam 20 lat i trochę, przez dziurę w płocie wchodzę na basen sanatorium wojskowego, zimna woda, młody chłopak, który wręcza mi gałąź ne wpół dojrzałych mirabelek. Mam 40 lat z dużym hakiem, w pięknym kapeluszu podążam na Górkę, do szpitala, aby zaproponować chorym dzieciom udział w konkursie rysunkowym mojej „Gazety Ubezpieczeniowej”. Ta wizyta zaowodowała dwoma wydaniami książki o założycielu Górki drze Szymonie Starkiewiczu i dziele jego życia pt. CZYN I ZŁA. Wspomnienia z Górki. W doktorze „Judymie z Górki” odnalazłam brata – masona. Busko to znajomości z mnóstwem ludzi, na czele z panią Anią i jej mężem Jerzym, gdzie zatrzymam się teraz na ul. Bajkowej. Busko to dobre miejsce, aby w wannie z siarkową wodą zastanowić się nad sobą i swoim życiem. Dokąd zmierzam, czego jeszcze chcę. Nieraz nie wiem, czego jeszcze chcę od życia, bo przecież tyle mam. Może wystarczy?
PS Jako lekturę, biorę książkę Pawła Dangla, b. prezesa Allianz Polska o swoim życiu (i kryminały).