Z Domu Seniora mam coraz więcej obserwacji. Zaczynam poznawać pensjonariuszy. Jest tam Pani Malarka. Zachwycił mnie portret, który stoi u niej na stole. Dowiedziałam się potem, że był on w samym Paryżu na wystawie! Cudny. Jest inny Pan, który wiecznie jest z wszystkiego niezadowolony. Ciekawe czy w życiu przeszłym też tak wszystkim dokuczał? Pani Stasia pierwsza rzuciła ni się w oczy. Uśmiecha się do mnie, często gładzi po twarzy i chodzi. Nieustannie chodzi. Pozostali siedzą, albo leżą, z trudem i wolniutko przemieszczają się, a ona jakby miała wmontowany motorek. Nie widziałam jej jeszcze siedzącej dłużej niż pół minuty. Wczoraj spytałam: _Pani Stasiu i co, znowu w biegu? Pierwszy raz mi odpowiedziała wyraźnie i całym zdaniem: – Wydaje mi się, że mam coś zaraz zrobić! I pędzi, by to coś znaleźć, ale nie znajduje. Nie ma nic do roboty. Tak mi przyszło do głowy, jak tu znaleźć ten Złoty środek Arystotelesa? Nie gnać ciągle i ciągle „coś robić” – jednej strony; i nie siedzieć zadumana nie wiadomo nad czym, i nic nie robić – z drugiej? Nie wiem jeszcze, czym dla mnie okażą się te odwiedziny w Domu Seniora. Na razie zwalniam bieg, czemu sprzyjają upalnie dni. Każdy z Seniorów to jak lustro, w którym się przyglądam sobie. Nieraz chce mi się odwrócić wzrok. I odwracam. Nieraz patrzę aż do bólu.
Archive for Lipiec 2018
Złoty środek
30 lipca 2018Zaćmienie
28 lipca 2018– Wie Pani, gdzie byłem wczoraj? – spytał mnie dzisiaj Piotr Pogon w przerwie kongresu ERGO Pro. Staliśmy w kuluarach hotelu Intercontinental, ja z herbatą, on bez. Nie wiedziałam, rzecz jasna. – Pokazywałem grupie osób niewidomych z Krakowa zaćmienie Księżyca. Wzruszyłam się. Dzisiaj rano, gdy dowiedziałam się o śmierci Kory pomyślałam, że umierała w noc, która zdarzy się za 100 lat, noc całkowitego zaćmienia Księżyca. Wracając do Piotra Pogona, zdobywcy Mac Kinleya, z którym spotykamy się któryś raz z kolei na kongresach ERGO Pro. Odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie: – Czy nie uważa Pan, że nieraz całe życie pozostajemy ślepi, widząc? Zgodził się. Pogadaliśmy jeszcze trochę i wróciliśmy na drugą część obrad. Teraz zaś myślę, że powinnam mu była zacytować Małego Księcia: – Jeżeli kochasz, sercem patrz.
Szkarłat ze złotem
27 lipca 2018Aszera na rozdrożu
27 lipca 2018Mój stały Czytelnik „zwykły profan” w dyskusji z innym Czytelnikiem „Sfirexem” napisał, że powodem, dla którego zajrzał do tego bloga była tematyka wolnomularska, ale „już dawno stracił nadzieję, że pani Mirosława cokolwiek więcej o tym napisze”. Zagląda zatem na bloga z przyzwyczajenia zapewne, a do dyskusji, które toczy, ja przestaję w ogóle być potrzeba. 🙂 A jak jest z tym moim pisaniem o masonach? Rzeczywiście, treści na ten temat jest na mym blogu mniej niż dawniej. Dlaczego? Większość tematyki związanych z „Wolnomularzem Polskim” przerzuciłam na profil FB pisma. Nie chcę się dublować jako redaktor naczelna. To jest z kolei skutek wzięcia odpowiedzialności za „Gazetę Ubezpieczeniową” przez moją córką Aleksandrę, która miała coraz mniej czasu na zajmowanie się internetowym „Wolnomularzem Polskim”. Aszera została niejako „odmasoniona”, a co zostało? Trochę sztuki i coraz więcej milczenia… Może to wyższa mądrość, a może zwykłe zmęczenie materiału? A może stan zawieszenia, w którym żyję od kwietnia: sama, ale nie sama. Czas pokaże. Może po prostu czas Aszery się kończy, a zaczyna coś innego?
Ta wspaniała niedziela
22 lipca 2018Niedziela upłynęła pod znakiem spotkań, piosenek i nostalgii. Byłyśmy z Olą przed południem u Adama w Domu Seniora. Czuł się na tyle dobrze, że wyjechaliśmy we trójkę na mały spacer do ogrodu. Ola wzięła gitarę, uczy się i robi postępy. Śpiewałyśmy Okudżawę (Balonik, Trzy miłości i Wańkę Morozowa), a potem nagle przypomniała mi się ze studenckich czasów piosnka o Helce, która cała taka mała a d..pę ma wielką. To też łatwo się gra i śpiewa. 🙂 Wieczór zakończyłyśmy także razem z Olą i też upłynął pod znakiem piosenek, tym razem Abby z filmu Mamma mia. Film łatwy i przyjemny, bym powiedziała. Publiczność, także i my bawiłyśmy się znakomicie. Ja miałam inny kontekst tych piosenek, wróciłam – sama nie wiedząc kiedy – do połowy lat 70.tych, czasów, gdy poznałam swego przyszłego (pierwszego) męża. To narzeczeństwo i krótkie dość małżeństwo upłynęło właśnie pod znakiem Abby. Ciekawe – czas zatarł tamte uczucia, ale radość z piosenek Abby pozostała. Prawidłowo. 🙂 Po filmie zgrzeszyłyśmy razem z Olą w Cafe Nero, zjadając dwie potężne porcje tarty: jedna z agrestem, druga z jagodami (to ta fotka). Było to boskie zakończenie dnia. Odchudzać się obędę dalej od rana.
Urodziny Władzia
21 lipca 2018To były piękne chwile u przyjaciół, z którymi znamy się od wielu, wielu lat. Władysław Misiuna obchodził Jubileusz 93-lecia. Byli na przyjęciu ludzie, którzy są z nami także długo, jednym słowem wszystko odbywało się w rodzinnym – w szerokim tego słowa znaczeniu – gronie. Cudowny Małgosi ogródek, ciepło, nieliczne kropelki deszczu, wykwintne jedzenie, eleganckie i inteligentne rozmowy – taki Towarzyski Raj. I w tym Raju wąż – moja pęknięta wzdłuż szwu tylniego długa suknia. .. Dobrze, że sukni towarzyszyła stosowna, choć dość krótka bawełniana haleczka, inaczej musiałabym tam siedzieć w fotelu do Sądu Ostatecznego (chyba żeby wiadoma partia go zlikwidowała wcześniej 🙂 ). No więc żartowałam idzie wlezie, tyle że Małgosia, żona Władka i gospodyni, o tej dziurze nic nie wiedziała. I dopiero przy wyjściu, gdy mnie zobaczyła w całej klasie z kapeluszem zasłaniającym, hmmm… 4 litery dostała olśnienia: – To ty Mirusiu dlatego tyle mówiłaś o swej tylniej części ciała, a ja nie rozumiałam dlaczego. Małgosia jest prawdziwą Damą, to i nie powiedziała wprost, że dowcipkowałam dość głupawo. Chwile grozy przeżyłam potem u siebie, na Nowym Świecie, który w piątkowe noce zmienia się w Eldorado dla imprezowiczów. Miałam wrażenie, że wszyscy patrzą wprost na mnie, na miejsce poniżej pleców. Uffff. 🙂
Kielich, a może puchar?
20 lipca 2018Muza sprzyja jak na razie…
20 lipca 2018Kolejny kielich w robocie. Złoto-perłowy tym razem. Jakby jakiś duszek leciał , duszek z ażurowymi skrzydłami. Zobaczymy gdzie duszku dolecisz… 🙂
Kielich poprawiony
15 lipca 2018Rano wstałam. Przyjrzałam się kielichowi i dokonałam poprawek w kierunku „motylim”, tj. by całość przypominała motyla wtopionego w kielich i uwiązanego na łańcuszkach. Przypatrzcie się dobrze. Daję trzy fotki na różnych tłach. Mam w głowie następne kielichy z całymi stadami różnokolorowych motyli. 🙂
Kielich
14 lipca 2018Zdobiłam dzisiaj nowy kielich i myślałam przy okazji o jego symbolice. Można wychylić kielich goryczy a także spełnić kielich rozkoszy. Z mojego jednak ani tego, ani tego się nie da – szkło barwione na zimno rozpuszcza się – tj. ta farba – pod wpływem wody. Jednym słowem, jest to kielich nieużytkowy. Można nań jedynie patrzeć i marzyć, co można byłoby z nim zrobić, gdyby było można… 🙂 Ale chyba ładny.