Archive for Październik 2014

Jadę na groby

30 października 2014

Za chwilę zamykam komputer i jadę na groby razem z mamusią. Więc najpierw zawitam do Czerwonej Góry, a jutro raniutko wyruszamy obie do Sosnowca. Najstarszy grób, jaki zawsze odwiedzamy po uporządkowaniu i przystrojeniu grobu taty, babci i dziadka, to grób mojej prababci sprzed ponad pół wieku. Wieziemy ze sobą także biały, kryjący flamaster, aby dorysować kreseczkę na płycie żołnierzy radzieckich. Pomnik tuż po wojnie postawiła im PPR, czyli Polska Partia Robotnicza. Gdy kilka lat temu restaurowano płytę, zamiast PPR ktoś – pewnie młody – napisał PPP. No więc my postawimy tą zapomnianą kreseczkę. Po powrocie, w niedzielę ruszamy na groby drugiej części rodziny, adamowej na Powązki Wojskowe. I świętowanie jest inne, na modłę legionową, bo ojciec Adama był legionistą, a za bitwę pod Kaniowem otrzymał virtuti militari. Tam palimy także lampkę przy pomniku czterech legionowych poetów. jeden z nich pochodzi z naszej rodziny. Był wielką miłością jednej z adamowych ciotek.  Nie ożenili się, bo młodo umarł. Za Ojczyznę, jak należy…W drodze do Wisły

Dziś Tadeusza

28 października 2014

To zdjęcie zostało zrobione 4 lata temu, 28 października 2010 r. w Czerwonej Górze. Na Tadeusza – jak pamiętam od zawsze, od najwcześniejszych lat dzieciństwa, odbywały się huczne imieniny taty.Imieniny tatyByły ogniska, śpiewy, tańce… Dzisiaj w Czerwonej Górze też mamusia pamięta, wraz z wszystkimi „dziewczynkami:” ze zdjęcia zorganizowały uroczystą kolację. Zadzwoniłam wcześniej. – Wiesz Miruniu – powiedziała mamusia. – Kupiłam kiełbasę i pół litra wódki. I nie ma kto pić. Nawet kieliszeczka. I jak tu świętować zaświatowego Tadeusza? I ja tatuś stałam się abstynentką. Ale pamiętam i pamiętać będę, aż do spotkania – gdzieś tam, w zaświatach, albo w gronie roziskrzonych elektronów w entym wymiarze. Byłeś fajny i dobry, po prostu.

Prometeusz – Prometea – Prometeizm

27 października 2014

Od jakiegoś czasu żyję w myślach w Starożytnej Grecji. Ponownie czytam Mity greckie Gravesa i odkrywam w micie o Prometeuszu, co wykradł bogom ogień nowe wątki; w tym kobiece. 🙂 Nauczycielką Prometeusza była bowiem bogini Atena. To ona powiodła go kuchennymi schodami na Olimp, by od faetonu mógł rozpalić swoją pochodnię. To ona nauczyła Prometeusza architektury, matematyki i metalurgii. Ale nie była bynajmniej jego kochanką! – jak szeptali boscy zawistnicy na Olimpie. Te i inne wątki prometejskiego mitu potrzebne mi są do deski rocznicowej. Na początku listopada, dokładnie 4 tego miesiąca przypadnie okrągła, 14. rocznica zapalenia świateł pierwszej loży kobiecej w Polsce. Jest wśród nas siostra, która wymyśliła naszą nazwę, była drugą z kolei Czcigodną Mistrzynią Prometei (ja – piątą). Radość sprawia mi przygotowanie tej „deski”, czyli lożowego referatu, choć i smuteczku też jest nieco, bo latka lecą i lecą… Dla młodych masonek z naszej loży ta nazwa jest już czymś zastanym, nam – starym wolnomularkom – przypomina dni pionierskie, brak własnej siedziby, wszystkie potknięcia nieumiejętności. Mimo tego wszystkiego widzę po latach, ile było w nas ognia. Prometejskiego ognia. 🙂

Gaja Aeterna skończyła 4 latka

26 października 2014

siostra SekretarzWczorajsze prace loży Gaja Aeterna (na rysunku siostra Sekretarz przy pracy) były niezwykłe, bowiem siostry wraz z gośćmi świętowały (ja też oczywiście :-)) czterolecie powstania warsztatu. Była okolicznościowa deska (czyli referat), o roli masonerii w postnowoczesnym, płynnym świecie. Były także  wystąpienia tych sióstr – mistrzyń, których Gaja jest lożą macierzystą od samego początku (siostry – założycielki Gai wywodziły się ze starszej warszawskiej loży Prometea). Mówiłyśmy o duchu i duszy, ciele i intuicji oraz sercu. Gajo, żyj nam 100 lat!

Cztery lata – jak dla brata,

cztery lata – jak dla siostry,

byście takie mądre były,

trwały, kwitły oraz rosły! 🙂

… a lwów, to se sami nałapcie

22 października 2014

Trwa ogólnopolska medialna dyskusja jak to było z tym „rozbiorem Ukrainy” przez Polskę i Rosję. Powiedział to Putin czy nie powiedział?Słyszał to Sikorski czy nie słyszał? Przekazał tę wiadomość dalej (w stosownym czasie) czy nie przekazał? A mnie się przypomniał stary dowcip z czasów komuny z serii: „Pytanie do Radia Erewań”: Pytanie: czy Polacy mogą dostać od Związku Radzieckiego Lwów i Kijów? Odpowiedź: W zasadzie tak. Kijów mogą dostać zaraz, a lwów niech se sobie sami nałapią.

Może Po prostu Putin z Tuskiem przy stakancziku stolicznej opowiaali sobie dowcipy z brodą?

W Jaskini Smoczej

21 października 2014

Jaskinia SmoczaJestem związana wspomnieniami z polską jaskinią RAJ pod Kielcami, więc z tym większą ciekawością zwiedzałam na Majorce Jaskinię Smoczą. I przeżyłam tam niezapomniane – to nie żadna przesada – chwile. Jaskinia ta jest wielokrotnie większa od Raju wszeż i wzdłuż. Ma też słonawe jezioro i miejsce, w którym odbywa się prawdziwy koncert. Turyści siedzą na koliście ustawionych ławkach w całkowitej ciemności. Potem, gdzieś z oddali zaczynają dobiegać delikatne dźwięki i pojawia się światło. Jedno i drugie przybliża się. Po jakimś czasie dostrzegamy, że po ciemnej wodzie płyną podświetlone łódki, a w łódkach  grają muzykanci. Nigdy nie byłam na takim koncercie, podczas którego słychać nawet kroplę spadającą ze stalakatytu. Łódki płyną tam i z powrotem. Z wolna i dźwięk, i światło oddalają się, i zanikają w ciemności. Myślę sobie o tym koncercie. Miałam wtedy wrażenie, jakby dusze z zaświatów pojawiały się przed naszymi oczyma, przepływały przez życie, a potem znowu znikały w niezgłębionych czeluściach Kosmosu i Czasu, i Boga, jeśli ktoś wierzy.

Na targu

20 października 2014

Jeszcze Majorka. Targ słynny na całej wyspie. Turystów więcej niż wszystkiego na targu. Świnka na zdjęciu wciągała ryjkiem flagę na mały maszt. Pewnie Hiszpanii. Widziałam tam stoisko z serami i wędlinami. Nic nie kupiłam, a potem żałowałam. Rzutem na taśmę, na lotnisku w Palmie (stolica Majorki) kupiłam dwie takie suche (za suche dla mamusi :-)) kiełbasy i przywiozłam jako prezenty. Dzisiaj, w sklepiku na Nowym Świecie zobaczyłam jedną z tych kiełbas wiszącą sobie spokojnie na gwoździu. Nawet nie taka droga. Na targu

… i pies pod spódnicą

19 października 2014

Pies pod spódnicąPrababcia Zenia, babcia Mirunia (ja), córka Oleńka, wnuczka Emilka i… pies Misiek pod moją spódnicą. Przyjrzyjcie się, wychodzi mu spod niej, tj. spódnicy czarna mordka. Fotka zrobiona wczoraj, w Czerwonej Górze pod Kielcami. Zjazd rodzinny.

ISK po wakacjach – 20 tys. zwiedzających wystawę masońską w MN

13 października 2014

Myślałam, że tak padam po tym pierwszym dniu w pracy po Majorce, że już nic nie wyskrobię, ale pewien brat – mason mnie zobligował i prawie wszedł mi na ambicję, więc niech tam: rzutem na taśmę napiszę, że wedle przekazu brata profesora Tadeusza Cegielskiego, kuratora wystawy Masoneria pro publico bono, która od miesiąca trwa w Muzeum Narodowym, ekspozycję zwiedziło już ponad 20 tys. osób. Brat Tadeusz oprowadza i oprowadza jako ten kurator, nieraz też pada na twarz. – Chyba się wypiszę z masonerii  – powiedział nam dziś. Słowom tym towarzyszył gromki wybuch śmiechu zgromadzonych członków Instytutu Sztuka Królewska w Polsce. Tadeusz taksówką wysłaną przez telewizję Polsat prosto z zebrania ISK pojechał do studia Polsatu, aby znowu prawić o wystawie. 🙂 Z najważniejszych spraw instytutowych napiszę, że gros prac poświęcamy obecnie przygotowaniom do konferencji naukowej, która odbędzie się tuż przed zakończeniem wystawy w Muzeum Narodowym, czyli w dniach 9 – 10 stycznia 2015 r. O szczegółach napiszę jutro, bo teraz już naprawdę padam! Tutaj więcej szczegółów: http://sztukakrolewska.pl/?p=16

PS „Wolnomularz Polski” także korzysta z tego zainteresowania, już czwarty raz donosimy pismo do księgarni w MN. Acha – Telewizja Narodowa nagrała filmik przestrzegający przed masonerią. Wiele już czytałam antymasońskich tekstów i oglądałam programów, ale tak głupiego jeszcze nie widziałam!

Odnalazłam brata masona!

12 października 2014

220px-Juan_Álvarez_MendizabalTo są cudowne chwile, które przeżywam właśnie. Moja intuicja – kobieca bądź masońska – pozwoliła mi znaleźć masona sprzed lat. Jego działania wyczułam już wtedy, gdy zwiedzałam b. klasztor kartuzów w Valdemossie na Majorce. To właśnie tam spędzili nieco ponad 3 zimowe miesiące George Sand z dziećmi i Fryderyk Chopin na przełomie 1838  i 39 r. W celach klasztornych, w ciemnościach, wilgoci i zimnie Fryderyk skomponował cudowne Preludium deszczowe. Pobyt nie wyszedł mu na zdrowie. Właśnie na Majorce przeczytałam… Zimę na Majorce George Sand. Napiszę o tym w zimowym „Wolnomularzu Polskim” nr 61. Tu tylko mała zajawka o odnalezionym masonie. By nim Juan Alvarez Mendizabal, hiszpański polityk i ekonomista, minister finansów, który doprowadził do kasaty  dóbr kościelnych i klasztorów. Skasowany został m.in. klasztor kartuzów w Valdemossie i tylko dlatego sprywatyzowane cele mogły przyjmować cywilnych gości. To „przyjęcie”, zwłaszcza przez obywateli Valdemossy, było straszne. Chopin i Sand nie chodzili do kościoła, ona ubierała się „jak nie kobieta”, nazywano ich więc bezbożnikami, heretykami, żydami. Wracając jednak do mego masona –  Mendizabal w czasie wojen napoleońskich wstąpił do loży Taller Sublime w Cadiz. Tyle na razie wiem, tyle dowiedziałam się z hiszpańskiej Wikipedii. Czuję się bosko! George Sand tak ciepło i mądrze pisze o nim w swej książce (swoją drogą nazwisko Chopin nie pojawia się w niej,… ani razu, kompoxzytor występuje przeważnie jako „nasz chory”).

Chopin i George SandA to dwie drewniane, pomalowane, duże figury Chopina i George Sand, które stoją w klasztornym korytarzu. W czasie jakiegoś miejscowego święta valdemossanie wynoszą je, idąc jakby w procesji po mieście. Są teraz dumni z ich pobytu, a właściciele byłego klasztoru od kilku lat prowadzą proces i kłócą się o celę, w której genialny artysta skomponował Preludium deszczowe. Ot, chichot historii. A oto ja w klasztornej bibliotece:

W bibliotece kartuzów