Archive for Wrzesień 2010

Kain i Abel

20 września 2010

Dzisiaj zajmowałam się trochę Kainem i Ablem, ale bardziej Kainem, bo jego potomstwo zasiedliło Świat wraz z potomstwem Seta – jego brata urodzonego przez Ewę po zabójstwie Abla. Nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego Jahwe wolał krwawą ofiarę Abla (zabity baran), niż ofiarę Kaina w postaci płodów rolnych, zboża, owoców, może nawet kwiatów? Egzegeci biblijni, ale ci świeccy twierdzą, że historia obu braci to dalekie i mgliste odbicie nieprzezwyciężonych sprzeczności między plemionami koczowniczymi a tymi ludami, które osiadły na ziemi. To plemiona izraelskie były koczownikami, którzy w Kanaanie zagarniali ziemie osiadłych tam od tysięcy lat miejscowym ludom. Biblia była pisana z punktu widzenia Izraela. Jahwe ich wybrał, a nie rolników wyznających cudzych bogów. Zatem krwawe ofiary zwierzęce, które kultywował lud Izraela przez następne setki lat były mu „bliższe”, niż ofiary rolników. A ja wolę Kaina i jego potomka Tubal Kaina, pierwszego Kowala Ludzkości.  Symbolicznie zatem to potomkowie Kaina zapewnili przejście ludzkości z epoki kamienia do epoki metali, oznaczali postęp ludzkiego rozumu i postęp cywilizacyjny, oczywiście, ze wszystkimi tego skutkami z dobrem i złem.

Coraz więcej masonek

13 września 2010

Wielki Wschód Francji – najstarsza i największa masońska obediencja (czyli zrzeszenie lóż) liberalna uchwaliła na swoim wrześniowym kongresie, że będzie przyjmować do swych lóż kobiety. Dyskusja w Vichy była gorąca, a jej wynik do końca nie był wiadomy. Ostatecznie wniosek „za” przegłosowano stosunkiem 51,5 proc. do 48,5 proc., czyli ledwo ledwo. Nasi masoni z Wielkiego Wschodu Polski takie spory już dawno mają za sobą i od trzech lat przyjmują kobiety. Na szarym końcu wloką się wolnomularze z loż narodowych ( u nas Wielka Loża Narodowa), dla których nadal to temat tabu, a odrębną masonerię żeńską uznają za paramasonerię, czyli niby-masonerię. Skutkiem takiej postawy jest powolne starzenie się lóż masonerii konserwatywnej. Oby nie wymarły, jak nie przymierzając dinozaury.

O leśnej driadzie

11 września 2010
Czy z drzewem mi do twarzy?
zwłaszcza, gdy mi się marzy
o driadzie, co w nim siedzi,
siedzi i tak się biedzi,
jak tu być lubą driadą,
w łóżeczku i za ladą,
za stołem i na trawie,
na serio i w zabawie.
 
Lub płochą driadę, lub!
iIzrób coś wreszcie, zrób!
Aby szczęśliwa była,
aby się nie martwiła,
by ząbki miała zdrowe
i gęste włoski płowe.
 
Taka to właśnie driada,
na starość ci się nada,
pocieszy i przytuli,
jest lepsza od koszuli,
bo prać jej nie potrzeba
i trafisz z nią do nieba.