Zbyszka Gertycha poznałam dzięki mężowi. Zaprotegował mnie i dzięki temu bez trudu uzyskałam możliwość wywiadu dla tygodnika „Argumenty”, w których pracowałam w drugiej połowie lat 80. XX w. Zbyszek był wówczas wicepremierem w rządzie Zbigniewa Messnera. Do wolnomularstwa wciągnął go Adam (odbyło się to w naszym mieszkaniu na Nowym Świecie). Znali się od lat 50, szanowali i bardzo lubili. Adam zawsze powtarzał, że Gertych dla polskiego warzywnictwa zrobił tyle samo, co Pieniążek dla sadownictwa. Przez kilkanaście lat Zbyszek był u nas częstym gościem. Pracowali z Adamem w jednej loży Europa, potem współdziałali, gdy został Wielkim Mistrzem WWP i w Polskiej Grupie Uniwersalnej Ligi Masońskiej. Często mijaliśmy się w drzwiach, ja do pracy, on – do Adama, ale nieraz „obradowaliśmy” w trójkę. Zbyszek był prawdziwym dżentelmenem, o ujmującym sposobie bycia, delikatności, kulturze osobistej i subtelnym poczuciu humoru. Przy nim czułam się zawsze jak prawdziwa dama. Kochał świat roślin chyba najbardziej ze wszystkiego. Wymyślił Floralia Muzyczne w Ogrodzie Botanicznym w Powsinie, gdzie często spotykali się wolnomularze różnych rytów i obrządków. Opowiedział nam kiedyś o korzeniach swojej rodziny, bo Gertychowie i Giertychowie byli jedną familią, choć oboczność w pisowni pojawiła się już chyba w XVII wieku. Nigdy złego słowa nie powiedział o Jędrzeju czy Romanie, choć oni byli takimi samymi zawołanymi narodowcami i antymasonami jak on uniwersalistą. Po jego śmierci poczułam, że już nigdy nie spotkam takiego dźentelmena jak Zbyszek. Europejczyka. Człowieka Świata. Gdy zamknę oczy, widzę braterski łańcuch przy jego trumnie. Zdjęcie z dedykacją dla mnie i Adama wisi u nas w salonie.
Tagi: masoneria, WWP, Zbigniew Gertych
15 lutego 2012 o 14:06 |
Pani Mirka napisała „Zbyszek był prawdziwym dżentelmenem, o ujmującym sposobie bycia, delikatności, kulturze osobistej i subtelnym poczuciu humoru.” Co do tego poczucia humoru to trudno jest mi się wypowiadać ale poza tym wszystko się zgadza. Miałem okazję go poznać, choć z pewnością znałem go w stopniu dalece nie przystającym do tego czego doświadczyła Pani Mirka. Jednakże nawet ta krótka (ograniczająca się do zaledwie kilku spotkań) znajomość sprawia, że ośmielam się zabrać głos. Gdy czytam powyżej „ujmującym sposobie bycia, delikatności, kulturze osobistej” to staje mi przed oczami obraz prof. Gertycha i wiem, że w użytym tu sformułowaniu zawiera się najbardziej precyzyjny opis tego czlowieka. Niech odpoczywa w pokoju