Tyle było przygotowań, zakupów, uzgodnień, konsultacji, a tu już po Wigilii. Zaczęły się Święta. 🙂
Posts Tagged ‘Adam’
No i po Wigilii…
24 grudnia 2015Wesołych Świąt życzy partia i rząd :-)
6 grudnia 2015Dzisiaj mieliśmy rodzinnego, wesołego Mikołaja. Prezentów i prezencików było mnóstwo. Różnorodnych. Dziadziuś Adam dostał od córki do przeczytania jej masońską deskę na temat masonerii operatywnej, w której opowiadała m .in. o manufakturze wydawniczej, jaka była w latach 90-tych w naszym domu. Ola – nastolatka w niej uczestniczyła, robiąc (jako jedyna wówczas komputerówka w naszym domu) „Wolnomularza Polskiego”, ulotki i dyplomy masońskie. Adam czyta to obecnie i się mocno wzrusza. Emilka dostała od prababci Zeni książeczkę o hodowli kur (trzyma ją w ręku na zdjęciu), bo moja wnuczka chce mieć w przyszłości farmę. W tym celu będzie studiować na SGGW. I to był (mój tym razem) prezent: własnoręczne życzenia z autografem dla Emilki od urządującego Rektora tej uczelni. Ola dostała książkę o Brunie Schultzu i jego narzeczonej, ja – cudowne mydło w płynie i krem. Uwieńczeniem rodzinnego Mikołaja było wspólne zdjęcie. Na odchodnym Emilka, ubrana w czapkę Mikołaja rzuciła: – Wesołych Świąt. Ola natychmiast dodała: – Życzy partia i rząd. – Zobacz – zauważyłam – znowu pasuje…
Charaktery i charakterki lożowe
17 października 2015Wróciliśmy niedawno z Adamem z połączonego posiedzenia dwóch lóż „wielkowschodowych”: Witelona i Cezarego Leżeńskiego. Ja byłam zaproszona przez Czcigodnych Mistrzów jako wysłanniczka loży żeńskiej Gaja Aeterna. Wygłosiłam deskę na temat wpływu wolnomularstwa na kształtowanie osobowości. Nie jest to deska (czyli referat) autorska, lecz praca zbiorowa kilku sióstr Gai Aeterny. Myślę, że jej dużym atutem jest wszechstronność ujęcia tematu: od teorii do praktyki. Każda masonka czy mason, zależnie od miejsca, w którym znajduje się na swojej wolnomularskiej drodze, zwraca uwagę na taki fragment, który znajduje w niej czy nim największy odzew. Trzeci raz czytałam tę pracę, i za każdym razem czułam inny odbiór, zależnie od składu osobowego tego konkretnego, lożowego posiedzenia. Dla mnie te prace były szczególnie ważne: ich gościem był także Adam, mój mężo/brat, a na jednej z funkcji zasiadała nasza córko/siostra Aleksandra. W sali agapowej czekał rozłożony najnowszy numer, jesienny „Wolnomularza Polskiego”, w którym deska o wpływie masonerii na charakter została wydrukowana. Zdarzają się nieraz chwile, w których dociera do mnie bardzo głęboka świadomość słuszności wyboru tej a nie innej drogi życiowej. Dzisiaj, dzięki siostrom i braciom Witelona i Cezarego Leżeńskiego, oraz obecności moich najbliższych, tak właśnie czułam.
PS. Dramatycznym akcentem na koniec prac, była ilustrowana opowieść o polskich żołnierzach w czasie wojny w Iraku. Wyszłam wstrząśnięta.
1 maja na łonie natury
1 Maj 2014Dzień 1 maja, Święto Pracy spędziliśmy na łonie rodziny i natury. Weranda „Pod pijanym motylem” (dostaliśmy go od znajomego manela – alkoholika, dobrego człowieka, który już w Niebie uczęszcza na mityngi AA, na ziemi nie trafił, niestety), w majowym słońcu była piękna. Kawa na takiej werandzie była smaczna, choć – jak rzekła nasza córka Ola – jakaś słaba (no bo z inką, to nasza mieszanka, by zbytnio nie przesadzać z kofeiną :-)).
Po takiej kawie Ola położyła się na polowym łóżku, pod ukochaną czereśnią mego ś.p. taty Tadeusza i wkrótce zasnęła. Ja po cichu zdjęłam z tyczki wiszącej na czereśni starą podkowę, którą znalazłam na rok przed urodzeniem się Emilki, i tata tą podkową … zrywał z drzewa czereśnie. Podkowę zawiesiłam na kominku. Na szczęście oczywiście. W tym czasie Emilka poznawała łono przyrody na różne sposoby.
Liczyła kamienie 🙂 , co było dość żmudnym zajęciem. A potem z kupy kompostu wybierała glisdy, wije, szczypawki i dżdżownice.
Srednio im się to podobało, ale badanie natury wymaga poświęceń (od tejże natury). Wszyscy byli szczęśliwi.
Z naturą pożegnaliśmy się koło 17.00, by po lodach i kawie w Zalesiu Górnym zdążyć do Warszawy i oglądnąć wszystkie wiadomości. Niech się Święci 1 Maja!
Dzień babci i dziadka
21 stycznia 2014
Dzień babci i dziadka (świętowaliśmy wspólnie, dziadek Adam na zapas) obeszliśmy uroczyście. Dostaliśmy od naszej wnuczki Emilki prezenty: ja żonkile, jeszcze nie rozkwitłe w doniczce z wsadzoną karteczką „Super babcia” oraz notesik własnoręcznie zrobiony z latającym smokiem; Adam – cieplutki kocyk (żeby nie przykrywał się szlafrokiem, gdy drzemie :-)) i takiż notesik z gromadą serduszek. Wypiliśmy wszyscy, tj. z mamą Emilki Olą kawę, a Emilka skonsumowała szarlotkę – bez kawy. Potem Ola zrobiła nam wspólne zdjęcie. Dziadek i babcia mieli łzy w oczach. Teraz babcia też ma, chlup, chlup, chlup. Prababcia Zenia nie świętowała z nami, była daleko, z bardzo bolącymi stawami, więc to „chlup, chlup”, było jeszcze dłuższe.
Babcia Mirka i dziadek Adam
10 stycznia 2014Oto my w rysunku naszej wnuczki Emilki. Bardzo się sobie podobam: duże, wyraziste oczy, fantazyjne włosy i szeroki uśmiech na twarzy. Adam także uśmiechnięty i zadowolony z życia, a mimo lat nie łysy lecz z zawadiackim jeżykiem. Byczo jest: A propos „byczo jest”. Czy wiecie kiedy to zawołanie rozpowszechniło się w Polsce? I jaka formacja polityczna je wymyśliła???
Hulaj dusza!
31 grudnia 2013Sylwester nie Sylwester, Karnawał nie Karnawał, moi rodzice wraz ze swoim gronem przyjaciół i znajomych bawili się że hej. To lata 50-te. Kudowa-Zdrój, śliczne małe uzdrowisko w Kotlinie Kłodzkiej. Mama jest najmłodszą w Polsce kierowniczką Szkoły Podstawowej nr 1 . Tata kieruje transportem w Uzdrowisku a potem zostaje Przewodniczącym Rady Zakładowej. Pracują, uczą się, bawią. Ja chodzę do przedszkola, potem do szkoły, gdzie uczy moja mama geografii i przewodzi wszystkim. O tych latach napisała książkę pt. Nie warto było? PRL moja młodość. Ja książkę wydałam. Dziś myślę o napisaniu dla wnuczki Emilki Ilustrowanej Kroniki Rodzinnej. Żeby rozpoznawała prapradziadków, dziadków, ciotki, wujków, wiedziała kim byli i jak żyli, aby mocno się ukorzeniła, bo takie drzewo z silnymi korzeniami trudno jest złamać.
PS Na mój wczorajszy wpis o spalonym domu Tosi mam mnóstwo odpowiedzi. Wiem już o trzech paczkach z książkami, które zostały wysłane dzisiaj. Rozmawiałam z ubezpieczycielem Tosi o tzw. „likwidacji szkody” (fajnie, że kieruję „Gazetą Ubezpieczeniową” :-)). Napisałam felieton w tej sprawie do noworocznego numeru swojej gazety. Sama nadałam paczkę na poczcie przy Placu Trzech Krzyży. A Sylwester spędzam w domu z mężem Adamem, wnuczką Emilką i dwoma kotami. Z Emilką przebierzemy się za dwie pantery. Zrobimy zdjątko, to pokążę. Dobrego Roku 2014 moi kochani!!!
Biedny Adam
29 grudnia 2013Zwyczajne, niedzielne śniadanie. Grają „Złote Przeboje”. Dojadamy świąteczną sałatkę z równie świąteczną szynką i pasztetem. – Ciekawe, co dzisiaj będzie z tym gender – zagaja Adam. – Ciekawe, co na to wierni – odpowiadam, robiąc miejsce kocicy, by skoczyła na blat, skąd podąży jak zwykle do kranu, po wodę. – To właściwie nic nowego – kontynuuję. – Co się w końcu zmieniło od Adama i Ewy? – pytam retorycznie. – No co? – zainteresował się mój domowy Adam. – Nic. Ostatecznie to Ewa skusiła Adama i zerwała jabłko kuszona przez węża. Gender to właśnie to: Ewa zrównała się z wężem i w to wszystko chcą wciągnąć Adama. – Biedny Adam – skwitował mój mąż. Na kawę przeszliśmy jak zwykle do salonu.