„Było niedzielne popołudnie 1992 r. W domu zborowym parafii ewangelicko-reformowanej na warszawskim Lesznie (1) skończyło się właśnie spotkanie przy kawie i herbacie po nabożeństwie. Siedziałem w opustoszałym hallu, gdy do drzwi zapukało dwóch elegancko ubranych panów. Okazało się, że zainteresował ich wizerunek oka w trójkącie umieszczony w tympanonie parafialnego budynku, który zinterpretowali jako symbol masoński. Obydwaj byli masonami poszukującymi w Warszawie śladów dawnej wolnomularskiej obecności. Powiedziałem im, że dobrze trafili, bowiem to właśnie na terenie ówczesnej posesji należącej do zboru ewangelicko-reformowanego, a konkretnie w pałacu Działyńskich, w XVIII w. działała loża masońska.
Rozmowa nie trwała długo. Żegnając się zapytali, czy nie byłbym zainteresowany pracą wolnomularską. Na moje entuzjastyczne „tak” pozostawili mi wizytówkę jednego z najbardziej znanych polskich masonów, prof. Tadeusza Cegielskiego, wówczas jeszcze doktora historii (2). W ten sposób rozpoczęła się moja życiowa przygoda z masonerią. Minęło jednak sześć lat zanim przyjęty zostałem do lejdejskiej Szanownej Loży św. Andrzeja, pracującej pod auspicjami Wielkiego Wschodu Niderlandów. Byłem już wówczas teologiem i przygotowywałem się do służby pastorskiej w jednym z holenderskich Kościołów tradycji reformowanej”. To fragment artykułu pastora Jarosława R. Kubackiego w Kwartalniku prostestankim „Pismo er”. Fascynujące! Godne polecenia! Przemyśleń. Chciałabym poznać Autora. 🙂
http://www.pismoer.pl/feeria/wyznania-chrzescijanina-i-masona-jaroslaw-r-kubacki/