Archive for Styczeń 2019

Dopadły mnie choróbska

31 stycznia 2019

polaszampaniiTo pola winorośli w Szampanii. Tam także byłam ostatnio, goszczona przez przyjaciół z Francji. Niestety, niezaleczone zaziębienie zmieniło się tam w zapalenie oskrzeli, płuc (to lekarze) i uszu (ja). Po raz pierwszy mam trochę sił, bo dać znać, że żyję. Myślę, że teraz będzie z górki.

Do Paryża, Reims i Side

14 stycznia 2019

Kilka dni temu pisałam, że kometa już leci, tylko jeszcze nie wiem gdzie. Dzisiaj już wiem na pewno, że kometa leci do Paryża. 🙂 Jako vice posłanka loży Gaja Aeterna będę uczestniczyć w posiedzeniu tzw. Wielkiej Loży naszej masońskiej obediencji, czyli Wielkiej Żeńskiej Loży Francji. Prace jak zwykle zapowiadają się intensywnie, tym bardziej, że część obrad odbędzie się w Reims, słynącego z „Katedry aniołów”, miejsca koronacji wielu francuskich królów. Nie wiem dlaczego, ale wspomnienia moje idą nie w stronę Francji, ale Turcji i urokliwego miasteczka Side, w którym spędziłam tydzień prawie 7 lat temu. O tym pobycie napomknęłam niedawno w mojej masońskiej „desce” w loży Lux Orientis, dotyczyła czasów, gdy chyba wpadłam w turbulencję. Muzeum w Side jest dla mnie ciągle żywe; żywa jest zwłaszcza ta urwana ręka wznosząca do góry kielich… Chciałabym wypić nim za zdrowie prezydenta Gdańska, ale boję się…

PS W tej chwili w telewizji podali, że prezydenta Adamowicz nie żyje. Czułam to, dlatego tak bardzo się bałam wznieść toast. Płaczę.

 

Mój czas zwolnił

10 stycznia 2019

motyl

Mój czas zwolnił. Mam go teraz tyle,

ile mają cudowne motyle,

by nacieszyć się latem i słońcem

i pokochać. I zdążyć przed końcem.

Miotła, kometa i ja

10 stycznia 2019

Namalowałam kilka lat temu swój sen, że lecę hen, przez Kosmos. Przede mną były ważne postacie – mężczyzny i kobiety w sieci. Lot wyobrażony został przez… miotłę. Obraz namalowany akrylami na czarnej desce wisiał to tu, to tam, ale ostatnio przeniosłam go do salonu. Szykuję się do odebrania z mego dawnego gabinetu kilku mych „dzieł” malarskich, bo redakcję na dobre przejmuje Ola. Przemiany w ustawieniu obrazów są u mnie zatem symboliczne. Wracając zaś do początku: „Czarownicy” dokleiłam w tym roku małą kometą (chyba już o niej pisałam). To kolejny symbol: kometę zrobiłam z gwiazdki, a identyczne gwiazdki „produkowałam” od przedszkola. Po 57 latach zamiast gwiazdki wyszła kometa. W locie. Jeszcze nie bardzo sama wiem dokąd ona leci, ale jestem pewna, że już leci. 🙂

ja i kometa

Róża i wiewiórka

2 stycznia 2019

Adam na Nowy Rok dostał ode mnie czerwoną różę, a zaprzyjaźniona wiewiórka Basia – orzeszki. Napotkanej (wiewiórce) na głównej alei wytłumaczyłam, że orzeszki są na grobowej płycie, a nie w mojej ręce, i że musi się na grób pofatygować osobiście. Chyba zrozumiała. Wiewiórki lubię masowo od czasów dzieciństwa, a konkretnie parku zdrojowego w Kudowie.

Czerp z życia malutką chochelką

2 stycznia 2019

Od wczoraj, czyli 1 stycznia 2019 jestem już zwykłą Aszerą – „Żona Pana Boga” zniknęła. Pozostał mały, pomarańczowy raczek; raczek – nieboraczek (urodziny 9 lipca będę spędzać mam nadzieję w Busku-Zdroju). W Nowy Rok, 1 stycznia zakończyłam wreszcie pracę nad wazą do ponczu. Miała ona chochelkę, z którą na początku nie wiedziałam co zrobić, bo nie mieściła się w wizji artystycznej. I wczoraj przyszło olśnienie – włożyłam po prostu tę chochelkę do „Skarbca”, a do niej bransoletkę i wisiorek (patrz fotka). Ktoś kiedyś powiedział, że z życia trzeba czerpać malutką łyżeczką. Ja postaram się czerpać małą chochelką. Od dziś. 🙂

Skarbiec2