Posts Tagged ‘życie’

5 rzeczy, których ludzie żałują w chwili śmierci

11 lipca 2013


– Najbardziej żałuję, że… – pracownica hospicjum spisała najczęściej powtarzające się wyznania osób, które umarły na jej rękach. W ten sposób powstała lista pięciu rzeczy, których najczęściej żałują umierający. Oto one:

1. Żałuję, że nie miałem śmiałości prowadzenia takiego życie, jakie uważałem za słuszne, a prowadziłem takie, jakie oczekiwali ode mnie inni. – Tego ludzie żałują najczęściej. Gdy zdają sobie sprawę, że ich życie jest już prawie skończone, mogą łatwo dostrzec, jakich marzeń nie zrealizowali. Większość osób nie próbowała spełnić nawet połowy ze swych marzeń – mówi autorka listy, pracownica niemieckiego hospicjum, cytowana przez portal chn24.pl. 2. Żałuję, że tak dużo pracowałem. – Tego rodzaju uczucie wyrażał każdy pacjent płci męskiej, jakim się opiekowałam. Niektóre kobiety również wyrażały tego rodzaju żal. Jednak ponieważ większość z nich należała do wcześniejszego pokolenia, nie zajmowały się one zarabianiem na rodzinę – komentuje pracownica hospicjum. 3. Żałuję, że nie miałem śmiałości, by wyrazić swoje uczucia. – Wiele ludzi przygaszało swoje uczucia, żeby zachować określone relacje z ludźmi. Pojawienie się wielu chorób miało związek z doświadczanymi przez nich uczuciami goryczy i oburzenia – mówi kobieta i dodaje, że tłumiony stres jest najgorszym z możliwych uczuć. 4. Żałuję, że nie utrzymywałem relacji z przyjaciółmi. – Często ludzie nie zdawali sobie sprawy, jaką korzyść czerpią z utrzymywania kontaktów ze swymi przyjaciółmi. Zrozumieli to dopiero, gdy zostało im kilka tygodni do końca życia – tłumaczy pracownica hospicjum. 5. Żałuję, że nie pozwoliłem sobie być szczęśliwym.– Wiele ludzi z powodu lęku przed zmianami udawało przed innymi i przed samymi sobą, że byli zadowoleni ze swojego życia – tłumaczy opiekunka i dodaje, że tak naprawdę umierający ciągle bali się, że stracą to co mają.
Jest to jeden z najbardziej znaczących tekstów, jakie w życiu przeczytałam.

Mogłam…

14 kwietnia 2013

Mogłam nie naciągnąć lecz połamać… Mogłam leżeć na wyciągu… Mogłam… Mogłam… A tylko naciągnęłam wiązadła i kuśtykam po domu od stołu, po drzwi. Kij od szczotki, który był mi pomocą – odłożony. Na grobach, na które nie dojechałam z powodu wypadku przewróciła się moja mama. Poobijana, stłuczone nogi i ręce. Też nic nie połamała. Żyje. I ja żyję. Co to za seria? ortopeda powiedział, że to cud, że moje kości wytrzymały wszystko, i ścięgna. Przyrzekłam sobie, że w podzięce dla tych moich 58-letnich kości ulżę im. Od dziś rozpoczęłam dietę. W kwietniu mam same ważne życiowe daty, począwszy od moich dwóch ślubów. 10 lat temu pożegnałam się z każdą formą alkoholu. Wydawało mi się dawniej, że w polskich warunkach, w towarzystwie, biznesie i w ogóle – wszędzie – alkohol jest wszechobecny, że życie bez niego to jedna wielka bezalkoholowa stypa. No, a to wcale nie okazało się prawdą. Duchowość, Wielkiego Architekta odkryłam właśnie dzięki temu. 20 lat temu z kolei miał miejsce inny bardzo ważny przypadek – musiałam odejść z NIE Jerzego Urbana. Też mi się wydawało, że moja kariera dziennikarska antyklerykałki i walczącej publicystki się skończyła. A to wcale było nie tak, dzięki stanowczości redaktora NIE odnalazłam prawdziwą swoją drogę życiową. Nigdy nie miałam okazji, aby mu to powiedzieć i podziękować za tamto; miał rację – nie nadawałam się do tamtej pracy. 🙂 Dziś na moje powykręcane nogi też staram się patrzeć przez pryzmat jakiejś kosmicznej MĄDROŚCI. Nie gnać, nie planować tyle, być wdzięcznym za każdy nowy dzień, cokolwiek by on nie przyniósł, bo to właśnie jest
ż y c i e .

Odszedł

19 lipca 2012

Obrazek

Życie się mieni

14 marca 2011

Trochę koronki, nieco czerwieni,

rąbek u sukni, życie się mieni.

Życie się mieni kolorem tęczy

a mój przyjaciel pisze i ślęczy.

A mój przyjaciel ciągle się modli,

aż się zaplątał w resztki swych spodni.

Cóż ja mam robić?, biedna bidulka,

gdy mnie się plącze… zwiewna koszulka?

A na obrazku, hen, główka węża,

tego, co Ewa miała za męża,

Jabłka nie zjadła – bo robaczywe,

i odtąd wiedli życie szczęśliwe.

Bogu świeczkę i diabłu ogarek…

14 czerwca 2010
 
 Jeszcze się taka nie urodziła,
co by każdemu dogodziła:
chciałam być święta
– Ona była spięta,
gdy wymyślam dziwy,
On jest nieszczęśliwy.
Dać Bogu świeczkę
i diabłu ogarek?
życia mi nie starczy,
muszę mieć żyć parę!

Zwykła Polka

26 kwietnia 2010
 
Przepraszam,
że nie zginęłam,
przepraszam,
że nie przepadłam,
a dzisiaj na śniadanie
jajko w szklance zjadłam
Nie sypię głowy popiołem
inie leżę w kapliczce krzyżem,
kupiłam piękną suknię,
i zimne lody liżę,
i cieszę się,
że jestem żywa.
Zwykła Polka.  
Bardzo szczęśliwa.
 
 

Od prochu do ciała, tak bym to nazwała

18 marca 2010
 
 Wracam do czasów,
gdy była boginią,
jak dzban smukły pełną,
pereł i atłasów.
Gdy  po niebiosach wiodła
wyznawców swych stada,
i bez mrugnięcia okiem
deptała nóżką gada.
Z Jahwe jadła ambrozję,
nektarem się poiła,
i żyła pełnią życia.
Po prostu żyła!
żyła!
żyła!