Archive for Kwiecień 2013

Rozmowa z „Gazetą Olsztyńską”

29 kwietnia 2013

„Gazeta Olsztyńska” w osobie pani redaktor Izabeli Stackiewicz zwróciła się do mnie o rozmowę na temat masonerii. Jedno z pytań brzmiało następująco:

W 1993 w paryskiej żeńskiej loży „La Rose des Vents” należącej do Grande Loge Feminine de France została Pani inicjowana do wolnomularstwa. Od tamtego czasu minęło prawie 20 lat.. To duże wyróżnienie? Zmieniło to w jakiś sposób Pani życie?
Czy można traktować to jako wyróżnienie? Nie wiem. Zawsze widziałam w tym obowiązek, obowiązek szerzenia bliskich mi ideałów. Oprócz wielkich, pięknych haseł: Wolność – Równość – Braterstwo, stworzenie regularnej masońskiej loży wymaga mnóstwa pracy, przetłumaczenia na język polski rytuałów, inicjowania kolejnych kandydatek, podnoszenia ich na stopnie wyższe, praktyki. Od mojej inicjacji do narodzin loży upłynęło 7 lat. To wszystko oczywiście zmieniło moje życie, bo zajęło mi mnóstwo czasu. Ponieważ jednak i mąż był masonem, tak samo zaangażowanym jak ja, rozumiał to doskonale. Najciężej chyba miała nasza córka Ola, której masoneria kojarzyła się z częstą nieobecnością rodziców. Odereagowywała to długo. Do loży wstąpiła w ubiegłym roku  Wybaczyła mi i zrozumiała. Działamy teraz całą trójką i wydajemy „Wolnomularza Polskiego”.
PS Rozmowa się ukaże w sobotnim wydaniu „Gazety Olsztyńskiej”.

Droit Humain świętuje 20 lat w Polsce

28 kwietnia 2013

Wróciłam właśnie z uroczystych obchodów 20-lecia Droit Humain, czyli masonerii mieszanej w Polsce. Rytualne posiedzenie odbyło się w jednym z okazałych gmachów w centrum stolicy. Do Polski przyjechali masoni z wielu krajów Europy i to ci najwyższych szczebli. Na sali było obecnych ponad 100 osób, z czego niemal połowę stanowili goście. Z gości polskich byłyśmy my: masonki zdwóch kobiecych lóż polskich Prometei i Gai Aeterny oraz przedstawiciel WWLP. Obrady prowadzone były dwujęzycznie – po polsku i francusku. Jak to u nas, masonów jest, mnóstwo było elementów rytualnych, wejść, powitań, przesłań, życzeń. W części merytorycznej wygłoszono dwie tzw. „deski”, czyli referaty. Pierwsza poświęcona była powstaniu Droit Humain w Polsce, co stało się w latach 20-tych ub. wieku. „Światło” otrzymali polscy masoni z Droit Humain z Londynu. Ówczesny zakon – poprzez swoich założycieli – blisko związany był z ruchem teozofów. Najwybitniejsze nazwiska to gen. Karaszewicz-Tokarzewski (twórca ZWZ) oraz Janusz Korczak, Wanda Dynowska. Druga deska poświęcona została czasom współczesnym i wyzwaniom stojącym przed masonkami i masonami z DH. Tę historię znam z autopsji. 20 lat temu i ja wstąpiłam na inicjacyjną ścieżkę, Z okazji Jubileuszu wybito pamiątkowy medal. DH Rewers

DH AwersWięcej napiszemy w letnim „Wolnomularzu Polskim”.
https://www.facebook.com/notes/lo%C5%BCa-gaja-aeterna/ciekawe-kobiety/518496224883357 – to link do profilu na FB loży Gaja Aeterna i notatka o kolejnej wielkiej postaci DH Wandzie Dynowskiej.

O Żydach, masonach i jednej prostytutce

27 kwietnia 2013

Cudowny kraj ta Polska! – mówi Józef Hen w pięknym wywiadzie dla dzisiejszej „Gazety Wyborczej”. Wiele tam refleksji i wspomnień o czasach i ludziach, jest wątek patriotyczny i „judeosceptyczny”, jest o miłości do żony, o zamordowanej rodzinie, i Związku Radzieckim i Armii Andersa, do której Hena nie przyjęli, bo był Żydem. Z tej długiej, refleksyjnej i mądrej rozmowy na 90-lecie pisarza przytoczę dwa fragmenty. „Jak pogodzić nienawiść do „obcych” z chrześcijańską miłością do bliźniego” – pyta Hena Donata Subbotko, a ten odpowiada:
Jan Józef Lipski pisał o tym, że ONR radził sobie z tym kłopotliwytm nakazem miłości bliźniego, udowadniając, że można być antysemitą, niby nie będąc rasitą, właśnie powołując się na sprawy ekonomiczne. Mówiono też, że młodzież musi się wyszumieć. Za to Dąbrowska napisała w 1936 artykuł „Doroczny wstyd” o antysemityzmie studentów, o ich napadach na Żydów. No, ale żyła wtedy ze Stanisławem Stempowskim, mistrzem polskiej masonerii, pewnie jej kazał: „Marysiu, napisz to”. To był wspaniały człowiek.
To pierwszy fragment. I drugi, kończący rozmowę: – Pamięta pani rozdział [książki pt. Nikt nie woła], kiedy ja i kolega słyszymy wołanie za oknem: „Czy są tu jacyś Polacy?”. Wyobrażają sobie, że ktoś ich szuka, aby im pomóc, a okazuje się, że to polska prostytutka.

Jak prymas polski został londyńskim masonem

26 kwietnia 2013

Polecam najnowsze, majowe wydanie HISTORII,”Newsweeka”, w którym prof. Tadeusz Cegielski puublikuje artykuł pt. Co się wydarzyło w publie Pod Gęsią i Rusztem. „Masoneria narodziła sie w Londynie – pisze br:. Tadeusz na początku – w okolicznościach słabo znanych. Nic dziwnego, że puste miejsce po faktach zajęła legenda. A to po prostu był XVIII-wieczny odpowiednik clubbingu”. Artykuł jest obszerny, bogato ilustrowany, przynosi mnóstwo ciekawostek, aczkolwiek nie dla ludzi wietrzących spiski, knowania i czarcią robotę. Zacytuję końcowy fragment publikacji, także i z tego powodu, że pojawia się tam wątek polski.
„Mózgiem masonerii nowego typu, jej faktycznym ojcem założycielem był syn francuskiego protestanta, który w poprzednim stuleciu emigrował do Anglii, uczony i duchowny hugencki, John Theophilus Desaguliers (1683 – 1744). Wybitny fizyk, popularyzator teorii Newtona [nb. sympatyka ruchu] i przyjaciel wielkiego uczonego stał się łącznikiem pomiędzy mieszczańskim środowiskiem lożowym a intelektualnymi i politycznymi elitami epoki. Gazety londyńskie miały o czym pisać, a wizytujący Anglię zagraniczni dostojnicy – zarówno świeccy, jak i kościelni – uważali za zaszczyt możliwość odwiedzenia Wielkiej Loży i otrzymania jej członkostwa. Zaszczyt ten spotkał między innymi prymasa Polski, księcia Michała Poniatowskiego, prymas Michał Poniatowskiktóry w 1790 roku przebywał w Londynie, fetowany tu nie tylko jako głowa polskiego Kościoła katolickiego, lecz także wybitny polityk i intelektualista, prezes Komisji Edukacji Narodowej”. Warto artykuł brata – profesora Cegielskiego przeczytać.

Loża w Myśliborzu, dawnym Soldin

25 kwietnia 2013

1. Ta waza pochodzi najprawdopodobniej z zastawy, będącej niegdyś własnością loży masońskiej w Myśliborzu (niemieckim Soldin), która znajduje się obecnie w zbiorach Muzeum Pojezierza Myśliborskiego. Loża nosiła nazwę Hermann zur Bruderliebe, czyli Herman pod Braterską Miłością i istniała ponad 70 lat. Powstała w II połowie XIX wieku (1861), została zlikwidowana w roku 1934., w Niemczech Adolfa Hitlera. Dziejami tej loży podzieli się z czytelnikami letniego wydania „Wolnomularza Polskiego” pracownik muzeum myśliborskiego, Marek Karolczak, z którym od kilku miesięcy prowadzę korespondencję. Odnalazł on dawne obrazy lożowe, czyli wykazy członków warsztatu, opisuje kilku znamienitych obywateli miasta należących do loży HzB, zdaje relację ze spotkania z córką starego, czyli przedwojennego burmistrza miasta, panią Christą North. Po latach przyjechała zobaczyć dom rodzinny, w piwnicach którego odbywały się przez całe lata masońskie spotkania. Świetna lektura! Zachęcam!4

Wolnomularstwo to nie ubezpieczenie na życie

24 kwietnia 2013

„Wolnomularstwo ma charakter progresywny, co oznacza, że postępujemy stopniowo, pokonując szczeble. Tak jak wchodzi się po schodach używając stopni, tak my podążamy naprzód drogą stopniowego uczenia się. Uważamy bowiem, że nie da się ogarnąć zbyt wiele jednocześnie i że ryzykuje ten, kto chce zdziałać za wiele naraz. Dlatego pragniemy pozostać wiecznymi uczniami. I chodzi tutaj nie tyle o wiedzę, ale o proces uczenia, a więc o umiejętność słuchania i umiejętność przekazywania. Inicjacja nie jest drogą do religii deistycznych, do systemów metafizycznych, ani do systemów eschatologicznych, czyli takich, które zajmują się losem człowieka po śmierci. Powołaniem inicjacji masońskiej nie jest uwalniać nas od lęku przed śmiercią, ale pomóc nam dobrze wypełnić swoje życie, zanim śmierć nadejdzie – bez gorączkowości, bez fatalizmu. Nie chodzi tutaj ani o ubezpieczenie na życie, ani o ubezpieczenie od śmierci”.
Tekst ten jest fragmentem przetłumaczonego przez jednego z braci materiału z j. francuskiego o inicjacji wolnomularsksiej. Całość znajdzie się w letnim numerze „Wolnomularza Polskiego”. Dzisiaj – jak widać – „operatywnie” zabrałam się do pracy.

DOWÓD dra Alexandra na istnienie Nieba

23 kwietnia 2013

Szukałam dzisiaj w ksiągarni książki, o której czytałam recenzję – DOWÓD Ebena Alexandra, z podtytułem: „Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył niebo”. I nie znalazłam. Tymczasem 10 minut temu przyszła do nas córka Ola z książką w torebce. COŚ – jak stwierdziła – kazało jej kupić tę książkę, o której nigdy nie słyszała, ode mnie też (ostatnio tyle mamy obie pracy, że na lżejsze tematy czasu nie starcza). Jestem wielce ciekawa lektury. Kolejny autor Raymond A. Moody, który napisał słynne Życie po życiu pisze na okładce: „Przeżycie doktora Ebena Alexandra, bliskie doświadczeniu śmierci, jest najbardziej zdumiewającym, o jakim słyszałem w czasie ponad czterdzestu lat moich badań nad tym zjawiskiem. To żywy dowód na istnienie życia po życiu”. Zobaczymy. Podchodzę do tej lektury „z lekką taką nieśmiałością…” Miałam kiedyś sen, że leciałam na skrzydłach przez Kosmos, przyciągana przez Świetlistą Chmurę. Moment wniknięcia w tę chmurę trudno opisać, coś mistycznego, Ekstaza jak z opowieści jakiegoś świętego (taki seks bez seksu :-)), a ekstaza nie w ciele, tylko gdzie indziej, Słodycz, Miłość. Tę chwilę zapamiętałam, bo obudziłam się w pełni świadoma i pod wielkim wrażeniem przeżycia. Myślę sobie o tym śnie nieraz, gdy mi byle jak na ciele i duszy, tak jak np. dzisiaj.

Z opowieści Gustawa Holoubka

21 kwietnia 2013

Jeszcze na koniec dnia, w ramach post scriptum – jedna z najbardziej soczystych anegdot, z wdziękiem opowiedziana przez Gustawa Holoubka. 😉 „Przytoczę taki obrazek obyczajowy, który moim zdaniem dobrze ilustruje to, co się teraz dzieje w polskiej polityce. W jednym z teatrów na próbie Kalina Jędrusik zapaliła papierosa. Na scenie nie wolno palić papierosów. Zbliżył się strażak i powiedział: „Proszę zgasić papierosa, bo tu nie wolno palić”. A Kalina jak Kalina – z wdziękiem odparła: „Odpierdol się, strażaku”. I on strasznie się zamyślił, poszedł za kulisy i tam trwał jakiś czas. Potem nabrał powietrza, wrócił na scenę, ale tam już nie było Kaliny, tylko Basia Rylska. On jednak tego nie zauważył, bo oczy zaszły mu bielmem z wściekłości, i krzyknął do Rylskiej: „Ja też potrafię przeklinać, ty kurwo stara!” Kompletnie zdumiona Basia pobiegła do Edwarda Dziewońskiego, który był reżyserem spektaklu, i powiedziała mu, że strażak zwariował, bo ją zwyzywał bez żadnego powodu. Dziewoński strasznie się zezłościł, poszedł do strażaka i powiedział: „A pan jest chuj!” Przy czym strażak na posterunku też już był inny. Więc tak wygląda życie polityczne w naszym kraju.”
Źródło: miesięcznik „Charaktery, a ja wzięłam z FB z Oblicza Kultury

Kto wyda w Polsce Pierścień rybaka o papieżu Franciszku?

21 kwietnia 2013

Francesco Saverio Torrese mówi:
21 Kwiecień 2013 o 09:17
Grazie di cuore per la attenzione che mi dedicate. Potete indicarmi il nominativo e come posso prendere contatti con un editore polacco per pubblicare il mio romanzo in Polonia?
francesco saverio torrese

Jednym słowem, jeszcze żaden polski wydawca nie nabył prawa do przetłumaczenia książki Francesco Saverio Torrese pt. Pierścień rybaka. No cóż, sama mam agencję i nazwa byłaby całkiem odpowiednia: OPOKA, 🙂 ale za mała jest i nastawiona na wydawanie prasy. Choć chiałaby dusza do raju…

Uważam Rze o masonerii na Litwie

21 kwietnia 2013

„Gdyby masoneria na Litwie była silniejsza, to pewnie byłoby tam mądrzej i spokojniej” – pomyślałam dzisiaj podczas lektury marcowego numeru HISTORII, pisma związanego z „Uważam Rze”. Wiodącym tematem tego wydania są stosunki polsko-litewskie. Masoneria pojawia się w wypowiedzi prof. Alfredasa Bumblauskasa, litewskiego historyka, profesora uniwersytetu w Wilnie. Odpowiadając na pytanie o przyczyny rozejścia się dróg Polski i Litwy mówi, że stało się to w 1920 r.: „… jeszcze w końcu XIX wieku sytuacja wcale nie była jasna. W Wilnie w 1905 r. został zwołany Litewski Sejm Wielki, ale obok odbył się jeszcze drugi Sejm, na którym zebrały się narody Litwy. Mieliśmy wówczas alternatywę. Wszyscy działacze: i litewscy, i polscy – zwłaszcza krajowcy, ale także Białorusini i Żydzi – byli powiązani, miedzy innymi poprzez działającą w Wilnie masonerię. Stanowili więc wspólnotę, nie było wówczas takich radykalnych różnic. A potem nastąpił tzw. Bunt generała Lucjana Żeligowskiego i to wykopało przepaść pomiędzy politykami reprezentującymi różne narodowości”.
Więcej o tym napiszę na letnim numerze „Wolnomularza Polskiego”, teraz tylko napomknę, że w latach 1910 – 1915 na czele loży wileńskiej, związanej z lożami rosyjskimi znajdował się lekarz, Romm (Żyd). Oprócz niego byli adwokaci Witold Abramowicz i Jan Piłsudski [brat Józefa]. Białorusinem był Jan Łuckiewicz, twórca muzeum białoruskiego w Wilnie i Dominik Siemaszko, minister d/s białoruskich w l. 1920-22 w rządzie Litwy, Litwinami: adwokat Mykołas Sleżewiczius, późniejszy premier Litwy, Donat Malinauskas i prof. Wincas Czapinskas, minister oświaty Litwy, zwalczany przez nacjonalistów litewskich za przychylność wobec litewskich Polaków.