Archive for Luty 2014

Co Sikorski będzie robił w Iranie

27 lutego 2014

 

 

W TFP Info wystąpił dopiero co Radosław Sikorski, który udaje się z misją dyplomatyczną do Iranu. Będzie reprezentował nie tylko Unię, ale i USA, które nie mają tam od 1980 r. swojej ambasady. Pomyślałam: – No, no, idzie Sikorski w górę, ale nie miałam pojęcia, że nasze relacje z dawną Persją są takie długie! Okazuje się, że rok 2014 jest rokiem obchodów 540 rocznicy nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy Iranem a Polską. Poszperałam co prędzej w Internecie, i rzeczywiście. Odnotował to w swojej Kronice Jan Długosz. To za króla Kazimierza Jagiellończyka do Krakowa przybyło pierwsze w naszej historii poselstwo z Persji. W roku ubiegłym podczas konferencji w Rzeszowie, ambasador Iranu w Polsce Samad Ali Lakizadeh, wygłosił wykład „Spojrzenie na historię stosunków między Iranem a Polską”. Przypomniał w nim m.in., że nasze stosunki dyplomatyczne zostały nawiązane w 1474 roku poprzez wymianę listów między ówczesnymi władcami obu państw, ale relacje handlowe i kupieckie znane są od około 1000 lat. Zaznaczył też, że Iran był jednym z dwóch państw, które nie uznały rozbiorów Polski.

No i wygląda na to, że może i Tusk nie pojedzie do Brukseli, ale Sikorski, ma to (prawie) jak w banku. Fajnie by było, aby to pod polskim przewodem, Unia zyskała pierwszego prawdziwego ministra spraw zagranicznych. Jestem ZA!

Moja babcia

27 lutego 2014

Czesława WolskaDzisiaj dostałam pocztą portret mojej babci, Czesławy Wolskiej z domu Baran. Babcia nie była wtedy,czyli w 1927 r. żadną babcią, a młodą dziewczyną, idącą do ślubu. Za rok urodziła się moja ś.p. ciocia Irena, a za lat 8 – w 1935 r. moja mamusia Zenia (babcia wyszła po raz drugi za mąż, gdy owdowiała). Portret namalował Alfred Wysocki, artysta plastyk, syn mego męża z pierwszego małżeństwa. Śliczna była ta moja babcia. A poza wszystkim mądra i dobra! 🙂 Mam nadzieję, że jestem przynajmniej trochę taka jak ona, choć o tyle wyżej kształcona…

Wojna Krymska już była

26 lutego 2014

Nigdy nie byłam na Krymie. W Soczi – tak, jako 14-latka. Na Krym ze swoją babcią pojechała za to moja córka Ola. Było to chyba ze 20 lat temu. Do tej pory w Czerwonej Górze u mamusi wiszą ich portrety, naszkicowane ołówkiem przez nieznaną mi artystkę. Ładne portrety. Gdy teraz myślę o Krymie, o Flocie Czarnomorskiej stojącej w sewastopolskim porcie mam nadzieję, że drugiej Wojny Krymskiej nie będzie. Rosja tamtą, w połowie XIX wieku sromotnie przegrała. Niech się nie odgrywa.

Pocałunek motyla

25 lutego 2014

Czarny motylFilozofii i pieszczot ciąg dalszy. Pisałam wczoraj:

Między „już” a „jeszcze”,

życie – ciebie popieszczę.

Bywa też odwrotnie, to życie pieści nas. Mnie na przykład dwa lata temu usiadł na ustach motyl i pocałował. Był czarny, jak ten na zdjęciu.

Motyla pocałunek,

lepszy, niż każdy trunek 🙂

Nieco filozofii

24 lutego 2014

Rewolucja na Ukrainie nastraja mnie filozoficznie. Jeszcze 3 dni temu z Janukowyczem podpisywali umowę trzej najważniejsi unijni ministrowie spraw zagranicznych, dziś jest poszukiwany listem gończym; Julia Timoszenko była więźniem reżimu, a dziś kandydatką do najwyższego stanowiska w państwie. Fortuna kołem się toczy. Które dzieci rewolucji zostaną pożarte, jeszcze dziś nie wiadomo, ale zostaną – nigdy nie było inaczej.

Mamy tak mało czasu w życiu. Mieścimy się między dwoma słowami: „jeszcze” i „już„, bo były miliardy lat, gdy nas jeszcze nie było, i  będę kolejne, gdy nas już nie będzie. Sam ułożył mi się dwuwiersz:

Pomiędzy „już” a „jeszcze”,

życie – ciebie popieszczę. 🙂

Tajemnica Filomeny

23 lutego 2014

Wrócilismy właśnie z kina, z filmu „Tajemnica Filomeny”. Kto może, niech idzie. Trochę to będzie trudne do przełknięcia dla przeciętnego Polaka-katolika, bo gorzkie, ale gorycz wcale nie dominuje. Jest i zadumanie, i nostalgia, i gniew, i tęsknota, i miłość. Jest w końcu zetknięcie dwóch światów: prywatnych uczuć z dziennikarskim, opisującym czy raczej grającym na emocjach. Patrząc na to, co się dzieje dziś, to jakby zetknąć ze sobą dwie narracje z Ukrainy: analizy geopolityczne z tragedią matki, która straciła syna na Majdanie. Tutaj w filmie też mamy stratę: matki, poszukującej adoptowanego syna. Matka była małoletnia, a adopcja właściwie przymusowa. Pośredniczyły w niej bogobojne irlandzkie zakonnice. Film nie krzyczy, ale mówi. Śmialiśmy się prawdziwie, gdy główna bohaterka opowiada swemu towarzyszowi – dziennikarzowi koszmarne romansidło, ale powórna opowieść kolejnego romansu na koniec, już wzbudzała dobry uśmiech i zrozumienie. Historia poza wszystkim prawdziwa. Adopcje dzieci w Irlandii prowadzone przez zakonnie liczone były w wielu setkach – były to lata 50-te. Do dziś niektóre matki szukają swoich dzieci, głownie w USA. Jednym słowem świetne kino, wybitna kreacja aktorska głównej bohaterki, film nominowany do 4. Oscarów.

Piękny masoński album

22 lutego 2014

Nowa książkaAle miałam dzisiaj miłą niespodziankę, gdy na stole w naszym domu lożowym, przed pracami loży Gaja Aeterna, ujrzałam przepiękne wydawnictwo, wieńczące imponującą wystawę o Sztuce Królewskiej w Bydgoszczy, mającej 230 lat tradycji. W Słowie od redaktora, którym jest Tomasz Szmagier, Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Polski i wiceprzewodniczący Instytutu Sztuka Królewska, napisał: „Celem organizatorów wystawy i autorów tej książki (na okładce jest nazwisko Marka Romaniuka), jest przywrócenie świadomości istnienia wolnomularstwa w świecie, który nas otacza. Bez sensacji, bez mitów. Kilkadziesiąt lat, dwa pokolenia niemające żadnego kontaktu z realną wiedzą o zjawisku, jakim jest wolnomularstwo. Kilkadziesiąt lat opowiadania bajek, legend, straszenia, że gdzieś są, lecz nikt nie wie gdzie!? Masoni w historii miast, w historii Polski mają zapisane piękne karty i warto je przywrócić. Nie gwoli chwały, tylko czystej ludzkiej prawdy”.

Dla porządku tytuły poszczególnych rozdziałów: Masoneria, wolnomularstw0, Z dziejów masonerii bydgoskiej, W kręgu symboli masońskich, Inwentarz z natury ok. 1910, masonika bydgoskie. Przewodnik po źródłach. Książka jest w twardej okładce, wydana na papierze kredowym,  bogato ilustrowana. Polecam serdecznie to wydawnictwo.  Napiszemy o nim rzecz jasna w „Wolnomularzu Polskim”. Wiem, że część nakładu została przeznaczona dla „świata profanów”. Dowiem się co i jak, i dam znać. Warto to mieć u siebie na półce! Oj warto. 

Dwuwładza?

22 lutego 2014

Niestety z ukraińskiego Porozumienia już sypią się drzazgi. Janukowycz podpisał je pewnie tylko dlatego, by w spokoju spakować walizki – wyjechał do Charkowa. Prawa Strona z Majdanu też nie zamierza być bezczynna i na 10.00 zapowiedziała atak na pałac prezydencki, o ile jego lokator nie poda się do dymisji. Ale pałac z prezydentem i bez prezydenta, to zupełnie inny pałac. Byłby to początek dwuwladzy na Ukrainie?

A zgoda? A nastawianie drugiego policzka? A miłość bliźniego? Zdarzają się  czasy, że miłość bliźniego zostaje ukrzyżowana. I nie zapobiegną temu modły na całym świecie. Nasze wolnomularskie zasady też w różnych ciężkich chwilach potrafią brać w łeb. Stało się tak choćby 100 lat temu, gdy wybuchła I wojna światowa. Bracia z Francji i Niemiec nie stanęli ponad frontami, lecz podzielili sie jak cała ówczesna Europa. Czy to znaczy, że trzeba być wyznawcą Hammurabiego: „Oko za oko, ząb za ząb”? Każdy musi to rozsądzić we własnym sumieniu.

Nasze Światełko za Ukrainę

21 lutego 2014

Światełkaoza UkrainęZa oknem Nowy Świat, dalej Plac Trzech Krzyży. Warszawa spokojna. Oby jak najszybciej spokój spłynął na bratnią Ukrainę.

Wiosna za pasem

21 lutego 2014

Jaki piękny dzień! Słońce, lekki wiaterek, nadzieja na Ukrainie („Zgoda, zgoda, a sam Pan Bóg rękę poda” – sprawdza się stary Fredro). I jeszcze dzisiaj wiosenny „Wolnomularz Polski” poszedł do korekty. Jest gotowy w 92 procentach. 🙂 Ale z komentarzem do głównego tekstu numeru o byciu Europejczykiem wstrzymaliśmy się. I okazało się, że dobrze. Napisany wczoraj a dzisiaj – to dwie różne daty. W ocenach i komentarzach na tak skomplikowane i dramatyczne tematy jak ukraiński, bardzo sprawdza się strategia masońska: kompromis wymaga zdrowych nerwów, spokoju i opanowania. Cieszę się, że zwycięża (a przynajmniej tak się wydaje) wizja Giedroicia: wolnej Ukrainy, przyjaznej Polsce i Europie, ale bez zadrażnień z Rosją. Tej ostatniej nie przeniesiemy na Syberię, władz jej też nie wybierzemy. Polityka jest sztuką wyboru i kompromisów, tu i teraz. Dobrze, że na umowie oprócz strony ukraińskiej są podpisy ministrów unijnych oraz parafka wysłannika Rosji. To sprawia, że umowa jest mocniejsza i stabilniejsza, o ile może w ogóle taka być po tym, jak poległo na Majdanie tylu Ukraińców. Pozostają sprawy tak samo trudne jak polityczne, czyli gospodarcze. Ukraina jest praktycznie bankrutem, bez pomocy ze Wschodu i Zachodu, rozdarta i rozedrgana ,może sobie nie poradzić. Czy starczy nam wszystkim mądrości?