W najśmielszych marzeniach nie mogłam przypuszczać, że na moim wykładzie o czarnej legendzie masonerii na kieleckim Uniwersytecie Trzeciego Wieku będzie taki tłok! Słuchacze zajęli wszystkie miejsca, siedzieli na parapetach, na podium, stali wreszcie. Doniesiono (wiem kto, ale nie powiem :-)) nawet dwie leżaneczki z korytarza, a i tak miejsc siedziących nie starczało. Aż taki sukces? Nie do końca – to Rektorat Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w ostatniej chwili zmienił salę dużą na trochę mniejszą… Pewnie przyczyna była całkowicie niewinna, ale w Kielcach, „Klerykowie” Żeromskiego, nabiera to innego wymiaru. Mówiłam o różnych sprawach. Sporo miejsca poswięciłam kwestiom lokalnym. Najsłynniejszy kielecki mason, zwany Judymem z Górki – dr Szymon Starkiewicz – mieszkał do lat 60-tych w pobliskim Busku-Zdroju. Nikt do jego śmierci nie wiedział, że na Górce nie tylko leczono i uczono chore dzieci, w tym te najbiedniejsze, co przed wojną nie było wcale takie oczywiste, ale odbywano regularne posiedzenia loży masońskiej Staszic. O wszystkim napiszę i zobrazuję w wiosennym wydaniu „Wolnomularza Polskiego”. W Kielcach chodziłam do szkoły średniej, w Kielcach pracowała moja mama i tata, w Kielcach urodziłam córkę, a więc Kielce były i są dla mnie ważne. Pewnie i będą. Dzisiaj, czyli nazajutrz po wykładzie, odbyło się spotkanie „ekumeniczne” pod względem masońskim – byli bowiem przedstawiciele trzech polskich obediencji – w mniejszym gronie, w pięknej kieleckiej restauracji (prawdziwy dworek!). Da Wielki Architekt, że zaowocuje to czymś… kiedyś… 🙂
30 stycznia 2014 o 07:52 |
Uniwersytet to światynia…