Archive for Grudzień 2021

Koniec i początek

31 grudnia 2021

Słowo się rzekło, kobyłka u płota – na zdjęciu moje miejsce pracy i tekst o masonerii na Kielecczyźnie, który właśnie skończyłam (wersja pierwsza, 60 tys. znaków). Do zasadniczej, tej starej części nie zaglądałam od sześciu lat, sama zapomniałam wiele spraw, szczegóły, miejsca i zdarzenia. Ucieszyłam się, że tekst nie jest sztywny i naukowy, tylko bardzo osobisty, z emocjami, wydarzeniami rodzinnymi, wspomnieniami rozmaitymi, a wszystko wplecione w mozaikę masońską, od XVIII do XXI wieku. Pierwsza data to rok 1777, ostatnia – 2021, czyli w sumie 244 lata 🙂

Zza ściany dobiega mnie fajna muzyka, to „moi” studenci zaczynają powoli zabawę sylwestrową. A ja otoczona zdjęciami, duchami, pływam w historii. Przez cały dzień były telefony od rodziny, od sióstr z mych lóż Gai i Prometei, od nowych potencjalnych adeptek, od przyjaciół bliższych i dalszych. Niby jestem fizycznie sama, ale bynajmniej nie samotna. W mej podświadomości, na granicy rozumnej części mózgu, zaczynają się snuć nowe plany. Jeszcze o nich nie mówię, ale mój mózg pracuje intensywnie i układa całkiem nową mozaikę. Wolnomularstwo jest jej bardzo ważnym składnikiem, ale bynajmniej nie jedynym. 🙂 Muszę nastawić sobie budzik na godzinę 2 minut 22, 2 lutego 2022 roku.

O masonach i przez masonów

30 grudnia 2021

Ten kapiący odwilżą, zamglony dzień okazuje się ciekawy i wręcz podniecający! Z samego rana na FB, na profilu brata profesora Tadeusza Cegielskiego przeczytałam fragmenty wspomnień, które znajdą się w jego pamiętnikach. Profesor zapowiada optymistycznie, że książka pt. Wolny mason ma się ukazać w 2022 r. Ze słów Tadeusza, które usłyszałam w listopadzie, na promocji jego książki pt. Jawna i tajna historia Obrządku Szkockiego Dawnego Uznanego i jego Rady Najwyższej dla Polski 1920 – 1961, wnoszę, iż Pamiętniki ciągle są w pisaniu, tym bardziej optymizm wydawniczy jest cenny w tych mało optymistycznych czasach (dziś 700 zgonów covidowych). Myślę, że wielu ludzi – masonów i niemasonów – będzie z niecierpliwością czekało na tą książkę prawdziwej legendy polskiego wolnomularstwa. Ja także.

Potem miałam telefon od starego znajomego dr Stanisława Nowaka, zasłużonego wielce dla polskich ubezpieczeń, ale i Kielecczyzny, bowiem stamtąd pochodzi. I dowiedziałam się, że kolejny tom serii ALMANACH ŚWIĘTOKRZYSKI ukaże się także w 2022 r. Przyjęłam słowa Stasia prawie z niedowierzeniem, bowiem swój szkic o dziejach masonerii i masonów na Ziemi Kieleckiej napisałam chyba z 6 lat temu. Stasio, składając noworoczne życzenia, prosił o przejrzenie tekstu. – Oj Stasiu – ja na to. – Czy Ty wiesz, ile się w międzyczasie wydarzyło? Powstała wreszcie kielecka loża masońska, byłam tam gościnnie niedawno z deską i nawet wspominałam o tym wydawnictwie, że słuch o nim zaginął! Od słowa do słowa obiecałam, że dopiszę nowe zakończenie do starego tekstu. Mam zatem robotę w Sylwestra. Od śmierci Adama dzień ten spędzam sama (dzieci wpadają na godzinkę), na twórczych dziełach. Maluję obrazy, zdobię szkło, a jutro będę pisała ciąg dalszy o kieleckich masonach. No a w Nowy Rok, 1 stycznia kontynuuję pracę nad ASZERĄ, aby też ukazała się w 2022 r. Wymyśliłam już nawet podtytuł: Lek na przemijanie... Niech to „covidowo” zaowocuje czymś konkretnym przynajmniej. 🙂

Dama pandemiczna

28 grudnia 2021

Dostałam od mamusi w prezencie pod choinkę kalendarz na 2022 r. z moim zdjęciem w wierzbowych liściach na pierwszej stronie. Lubię tę fotkę. Gdy ją zobaczyłam, od razu wiedziałam, że namaluję obraz. Powstał miesiąc później, w sierpniu ubiegłego roku. Umieściłam go obok. To wizja damy w czarnym kapeluszu i czarnej maseczce, stąd tytuł – Dama pandemiczna. Już zawsze będzie mi przypominał covidowe czasy, które wcale nie chcą odejść. Za 4 dni sylwester, za 5 – Nowy Rok. Trudno snuć jakiekolwiek plany. Miałam jechać do Paryża na tydzień w styczniu, ale nie pojadę. Jeśli mierzyć się z omicronem, to u siebie, w domu. Moja paryska przyjaciółka Ewa opowiadała, jak testowali się wszyscy przed Wigilią, jak odwołuje się loty. Nie chcę koczować na lotnisku. Już raz wróciłam stamtąd ciężko chora, nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak ryzykowałam. Było to 2 lata temu w świecie przedpandemicznym. Ten dzisiejszy jest nieprzewidywalny. Któryś raz z rzędu będę zmieniać plany dla swej loży Gaja Aeterna. Pewnie będziemy znowu działać wirtualnie, jak przy Świętym Janie Zimowym. Nowe, świetne kandydatki pukają do naszych drzwi (jedna czeka od czasu „przed”), a tu nic nie wiadomo. Ani zbytnio nie byłam nigdy cierpliwa, ani pokorna – wychodzi na to, że Wielki Architekt daje mi lekcje do odrobienia. Robić małe kroczki, nie snuć dalekosiężnych planów. Cieszyć się z bliskich i być z bliskimi – rodziną i przyjaciółmi. Reszta przyjdzie – o ile przyjdzie – po.

Muzeum domowe wolnomularstwa – pierwsze kroczki

9 grudnia 2021

Siedzę w domu i czekam na pana malarza. Będzie malował sufit „pozalaniowy”. Jest i elektrykiem (pan malarz, nie sufit 🙂 ), przeniesie mi też kontakt na ścianie, bo już wkrótce będzie zasłonięty przez jedną z dwóch witryn. Zniknie z domu stara szafa i skrzynia, które stoją u nas od pół wieku. W ich miejsce (kociej wieży też nie będzie, Rysiu stary, coraz mniej się wspina) staną dwie stylowe witryny. Jeśli dobrze pójdzie, w lutym nieoficjalnie otworzę Muzeum Domowe Wolnomularstwa im. Adama W. Wysockiego. Zamierzam z pawlacza wyciągnąć starą walizkę, z którą młodziutki Adam wrócił do Polski z Wiednia po wojnie. Są tam jego wiedeńskie dokumenty, które przejrzałam tylko raz. Teraz trzeba będzie to zrobić skrupulatnie. Pierwsza ekspozycja, to będzie życie i działalność redaktora naczelnego „Wolnomularza Polskiego”. Sądząc po tym, jak wszystko mi idzie, Adam wspiera mnie w tym dziele z Wiecznego Wschodu..

Lepiej późno, niż wcale

4 grudnia 2021

Wczorajszy dzień – jak chyba te wszystkie ostatnie – był trochę smutny, trochę radosny. Dochodziłam do siebie po trzeciej dawce szczepionki na covida, wieczorem zapaliłam świeczkę wraz z innymi rodakami (ostatnio powyżej 500 zmarłych dziennie, trzecie – piąte miejsce od końca na świecie) za ofiary pandemii, której końca nie widać, choć czwarta fala jest prawdopodobnie na szczycie. To te smutne wieści. Radosny był za to meil z Krakowa, od dr hab. Andrzeja Nowosada, że pokonferencyjne wydawnictwo pt. Wielość w jedności, jedność w wielości, wreszcie doszło do skutku i książka niedługo trafi do drukarni. Nigdy nie zapomnę tej konferencji z listopada 2017 r., na której wystąpiłam z referatem o zakonie osiemnastowiecznych mopsów i mopsic, bowiem dotarcie do Krakowa było dla mnie wielkim wyczynem. Od kwietnia zmagałam się z rwą kulszową, ta uparcie nawracała co jakiś czas. Przed samym wyjazdem miałam akupunkturę, przypalanie i coś tam jeszcze od mojej lekarki – Mongołki, która trochę uśmierzyła ból. O lasce mej ś.p. teściowej Emilii i na prochach dowlokłam się do starej stolicy Polski. Konferencja była niezwykle udana, wszechstronna. Kilkudziesięciu mówców stawiło się i wygłosiło swe krótsze i dłuższe referaty. Ja prowadziłam jedną z grup i przeczytałam oprócz swojego także referat mych sióstr z lóż Prometei i Gai Aeterny Ewy Jaśkowskiej i Małgosi Misiuny o sensie wolnomularstwa kobiecego we współczesności (Ewa nie dojechała z Paryża, Małgosia miała początki ciężkiej choroby zakończonej śmiercią w 2020 r,). Wszyscy z radością przyjęli informację o pokonferencyjnym wydawnictwie. Nikt nie wiedział, że niedługo będzie miała miejsce reforma akademicka, która zastopuje lub zmieni wiele zamierzeń, padnie jej ofiarą i nasze, masońskie wydawnictwo. Tym większa była wczorajsza radość, że po czterech latach książka jednak powstała, gruba, ponad 450 stron! z wszystkimi wymogami naukowymi. Dam znać, jak już będzie dostępna. Tom rozpoczyna wystąpienie Tomka Szmagiera o współczesnym wolnomularstwie liberalnym, jest ciekawy referat prof. Tadeusza Cegielskiego o masonerii w wystawach muzealnych, mamy kilkadziesiąt nazwisk polskich masonów – powstańców i zesłańców syberyjskich (Tadeusz Masiarz) i referat Bogumiła Woźniakowskiego o czasopiśmiennictwie wolnomularskim, w którym szeroko potraktowano ARS REGIĘ i naszego WOLNOMULARZA POLSKIEGO.