Dzisiaj okrągła, 35. rocznica Porozumień sierpniowych. Pamiętam ten dzień dobrze. Cieszyłam się bardzo, że rząd i to coś co się dopiero rodziło, a nazywało Solidarność, porozumieją się dla dobra Polski. Dziś jednej – dawniej partyjno-rządowej – strony porozumienia już dawno nie ma. Obchodząc rocznicę p o r o z u m i e n i a nie wiadomo dlaczego mamy się cieszyć, skoro ta druga strona nie dość, że nie istnieje, to została całkowicie zdyskredytowana moralnie i politycznie. Jak można klaskać jedną tylko dłonią? Ale to nie wszystko. Dzisiejsza strona rządowa też szparko zmierza drogą tamtej, całkowicie „niesłusznej” historycznie. Solidarność także n i e m o ż e się z nią p o r o z u m i e ć, co do świętowania p o r o z u m i e n i a. Nie mówię już w ogóle o merytorycznych postulatach strajkujących w 1980 r., którzy chcieli socjalizmu bez wypaczeń, a dostali kapitalizm w wypaczeniami. Chichot historii…
Archive for Sierpień 2015
Jak klaskać jedną dłonią?
31 sierpnia 2015Czym jest podwójna przynależność?
30 sierpnia 2015Wczoraj obradował doroczny Konwent Wielkiego Wschodu Francji. Przegłosował m.in. ważną dla rozwoju francuskiej masonerii uchwałę w sprawie tzw. podwójnej przynależności. Odtąd każda siostra WWF będzie mogła należeć jednocześniej do jednej z lóż Wielkiej Żeńskiej Loży Francji, tak jak i na odwrót. Stosowną uchwałę przyjął majowy Konwent tej ostatniej, jednak pod warunkiem wzajemności, co właśnie się dokonało. Na stosunki w wolnomularstwie polskim to nie wpłynie, bowiem od samego początku masoneria żeńska w naszym kraju blisko współpracuje z Wielkim Wschodem Polski We Francji Wielki Wschód jest obediencją o wiele starszą i liczniejszą od obediencji kobiecej, stąd długie opory ze strony masonek i ich obawy o dominację. Zresztą francuscy bracia też bardzo długo kobiet w swoje szeregi przyjmować nie chcieli, wzajemnych animozji do pokonania było wiele.
PS Wiadoość z Francji podaję za masońskim blogiem brata Jeana Laurenta.
Loża bydgoskich wolnomularzy
30 sierpnia 2015Cały wczorajszy dzień jechałam – jak nie przymierzając pani premier – pociągiem. Droga, a raczej szyny wiodły do Bydgoszczy, na spotkanie masońskie w loży Galileusz (Wielki Wschód Polski). Czcigodny Mistrz loży zaprosił na prace siostry z warszawskiej loży żeńskiej Gaja Aeterna, które przyjechały z długaśną deską na temat metody wolnomularskiej i kształtowania charakteru (opublikujemy ją w zimowym „Wolnomularzu Polskim”). Pierwszy raz widziałam nową lożę sióstr i braci z Bydgoszczy. Położona w centrum miasta, w starej kamienicy, przepięknie odrestaurowana (loża, kamienica czeka), z pietyzmem, szczegółami i szczególikami. Jednym słowem cudo. Na bydgoskie prace przybył sam Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Polski, przybyła Czcigodna Mistrzyni loży Gaja Aeterna, Czcigodna Mistrzyni loży Witelon, i ustępujący Czcigodny Mistrz loży Wolność Przywrócona. Byłam dumna, że jako s. Mówczyni mogłam odczytać deskę, czyli masoński referat, wysłuchać dyskusji i podsumować ją.
Niespodzianką dla warszawskich sióstr i braci było tzw. „białe” spotkanie z bydgoskim historykiem i archiwistą, kuratorem ubiegłorocznej wystawy masońskiej dr. Romaniukiem na temat historii masonerii w Bydgoszczy, jej długich i skomplikowanych losów, stosunków polsko-niemieckich dawniej i dziś. Po spotkaniu była jak to u masonów zwykle agapa. Części rekreacyjnej naszej wizyty niestety nie było dane mi widzieć, bowiem znowu wracałam pociągiem, obserwując z radością bądź dworce kolejowe w budowie, bądź restaurowane, bądź już w całej krasie. I wszędzie na kolei było czysto. Męczące to wszystko było, ale radosne i optymistyczne. Na fotce loża bydgoskich sióstr i braci. Gratuluję Wam z całego serca. 🙂
Słoń zamiast smoka
26 sierpnia 2015Pierwsza zagraniczna wizyta Pana Prezydenta Andrzeja Dudy do Estonii miała być wejściem smoka, a stała się wejściem słonia. Słonia w składzie porcelany. Wojenkę na górze do października mamy jak w banku (bezfrankowym).
Bez głowy…
25 sierpnia 2015Dochodzę do siebie z wolna po przeziębieniu. Głupie przeziębienie, a trwa i trwa. Zemściła się pewnie samochodowa klimatyzacja. Tak się nią cieszyłam na te upały, przez całe życie obywałam się bez, taka bardziej ascetyczna jestem. Dochodzenie do formy wyraża się poprzez pisanie (u mnie tak zawsze). Dzisiaj zastanawiałam się nad tym, jakie masoneria daje swoim adeptom narzędzia, by doskonalili swój charakter – to po pierwsze (prawie napisane). Potem myślałam bardzo biblijnie o odciętych głowach: konkretnie Helofernesa, któremu urżnęła głowę Judyta (na obrazie obok), by ocalić swój lud i św. Jana Chrzciciela, ofiary Salome. O trzeciej uciętej głowie napisać nie mogę, bo to tajne.
Masoni z Araukanii i Patagonii
18 sierpnia 2015Dostałam poważny lecz w sumie zabawny tekst od znanego masonologa i jednocześnie zwolennika monarchii dra Norberta Wójtowicza. Oto mała próbka: „Królestwa Araukanii i Patagonii nie znajdziemy dziś już na żadnej ze współczesnych map geograficznych. Było to powstałe w XIX wieku południowamerykańskie królestwo, którego utworzenie wiązało się z decyzją zgromadzenia wodzów plemion z ludu Mapuczów chcących przekształcić związek plemion w nowoczesne państwo. W efekcie 17 listopada 1860 r. obwołali oni królem mieszkającego w Araukanii francuskiego prawnika i podróżnika Orélie-Antoine de Tounensa. Państwo to przetrwało zaledwie kilkanaście miesięcy, zaś sam monarcha został uwięziony przez Chilijczyków, a następnie deportowany do Francji. Rozpoczęty wówczas podbój królestwa, zakończył się podziałem jego terytorium pomiędzy Chile i Argentynę w 1881 r. Niemniej po dziś dzień we Francji rezydują sukcesorzy Monsieur de Tounensa pretendujący do pozostawionej przez niego żelaznej korony. Zmarły kilka miesięcy temu Philippe Boiry, znany również jako Filip I, był szóstym z kolei władcą <de iure> tego nie istniejącego już państwa”. Co mają do tego wolnomularze? – dużo, bowiem dwie trzecie pretendentów do tronu Araukanii i Patagonii było jednocześnie masonami. Więcej w „Wolnomularzu Polskim”, jesiennym albo zimowym.
Prababcia z prawnuczką
16 sierpnia 2015A zagadka z poprzedniego wpisu dotyczy gniazda os! Osy zrobiły to gniazdo w garażu, prababcia Emilki, czyli moja mamusia – odważna jak zawsze w życiu – osy zlikwidowała, weszła na drabinę, gniazdo odcięła. A Emilka będzie miała eksponat do szkoły, gdy wróci 1 września do klasy trzeciej. 🙂 Na fotce u prababci podczas lektury o smokach. Prababcia – osy; prawnuczka – smoki, tak to wygląda w mojej rodzinie./ Mama Emilka była tymczasem na planie filmowym, a ja robiłam za kierowcę.
Co jest w koszyku?
16 sierpnia 2015Czarownice płonęły zgodnie z obyczajami epoki
14 sierpnia 2015Dawno mi tak ciśnienie nie skoczyło jak dziś, gdy zobaczyłam dyskusję na FB pod moim wczorajszym wpisem pt. Zrehabilitujcie czarownice! Odezwało się kilku panów, świetnie władających piórem i swym rozumem, którzy udowadniali, żeby nie przesadzać, że takie było to wtedy czasy, że trudno oceniać mentalność ludzi według dzisiejszych norm moralnych, tyle mamy własnych problemów, a ja o jakichś czarownicach. Odpowiedziałam tymi słowy: ” I wówczas, i teraz obowiązuje 10 przykazań i chrystusowe miłuj bliźniego swego. Usprawiedliwianie eksterminacji tysięcy kobiet, za to że „odstawały od normy” w imię tamtej poprawności, jest dla mnie okropne. Czy nie należy im się słowa przynajmniej „wybaczcie!” od nas, tych racjonalniejszych, mądrzejszych, wiedzących: przepraszam, panie nie współżyły z diabłami, panie nie latały na Łysą Górę na miotłach, panie nie zatruwały mleka!!! No i tak: wydawali wyroki, torturowali, podkładali ogień wyłącznie mężczyźni. Myślę, że Jezus Chrystus płakał krwawymi łzami ze swego krzyża patrząc na to. Dziękuję Rysiu, dzięki Tobie mogę Was nadal lubić”. Rysiu to mój stary kolega ze studiów Ryszard Strauss. Mówiliśmy kiedyś (pięknie!) dialog między Onieginem a Tatianą. Nic się nie zmienił, tak myślę patrząc na fotki na FB, bo nie wiedzieliśmy się „na żywo” z ćwierć wieku.
PS Niemiecki pastor, o którym pisałam, doprowadził do zrehabilitowania już prawie 2 tysięcy czarownic. I działa nadal. Powiedział, że dokumenty z tortur i kaźni nie pozwalają mu żyć tak jak przedtem.
Zrehabilitujcie czarownice!
13 sierpnia 2015Wstrząsając artykuł w dzisiejszym „Dużym Formacie” o czarownicach, o ich procesach, torturach, o stosach, na których ich palono i – co jeszcze gorsze – pieczono żywcem. W artykule występuje wspaniała postać pastora, który doprowadził w Niemczech do rehabilitacji prawie 2 tysięcy niemieckich czarownic. Były one palone i na ziemiach polskich, chociaż o wiele na szczęście rzadziej niż na Zachodzie Europy. Z pytanych polskich władz regionalnych, nikt właściwie tym zająć się nie chce. Jedynie prezydent Słupska Robiert Biedroń zadeklarował chęć rehabilitacji słupskiej czarownicy, spalonej na stosie w XVIII bodajże wieku. Wstrząsający artykuł!
PS Czarownica miała szczęście, jeśli władza świecka zadecydowała, by przed stosem ściąć jej głowę, to było humanitarne wtedy. Polskiego Łyszczyńskiego, który napisał traktat o nieistnieniu Boga też miano spalić, ale litościwy król kazał go – jako szlachcica – najpierw ściąć mieczem. Nie ma to jak miłosierdzie. Na obrazie czarownice z Salem uznane na niewinne w 2001 r.