Niespodziewanie dla samej siebie, kupiłam parawan. Gdy go zobaczyłam w pewnym tureckim sklepie (choć warszawskim), „zachorowałam”. Jednak nie byłam zdecydowana, póki mamusia nie powiedziała, że całe życie marzyła o parawanie, no i chyba to zadecydowało. Parawan z Indii – rzeźbiony w cudowne motywy roślinne, na tle których są 4 pawie – stoi od dziś w salonie. Zasłonił starą, ścienną szafę z ubraniami Adama. One tam nadal są, ale parawan tworzy jakby czarodziejski portal do innego, fantastycznego świata. Na jego straży stoi mój stary, tajlandzki smok. Aby otworzyć drzwi do tego Tajemniczego Świata, potrzebne są kluczyki. Mam ich 9 – 5 na szyi, 2 w uszach jako kolczyki i 2 w bransoletce. Który a nich będzie pasował?… I gdzie w końcu trafię? Najważniejsze, że postawiłam pierwszy krok na nowej drodze. Wiem to.
Archive for Październik 2018
Parawan
29 października 2018Ja brzoza, ja brzoza,jak mnie słyszysz?
21 października 2018Ola zrobiła mi dzisiaj zdjęcie, które natychmiast pokochałam. Ja przy brzozie, a wokół adamowe wieńce pokryte brzozowymi i klonowymi liśćmi. Jesień.
Zawsze kochałam brzozy,
są lepsze od mimozy,
a sok brzozowy, wiosenny
-najlepszy środek nasenny.
Gdy będzie bliżej ku wiośnie,
brzoza zaszumi miłośnie,
a młode listki zaśmieją…
Tak… One zrozumieją.
Urny i urny…
21 października 2018Po raz pierwszy Adam nie był na wyborach. Choć z listy nie zdążyli go jeszcze wykreślić. Gdyby był, to jak zwykle zażartowałby: „Wszyscy do urn”… Potem obie z Olą pojechałyśmy na Powązki Wojskowe. Znowu słońce, choć zimniej niż na pogrzebie. Cudowne, październikowe drzewa. Kwiaty z naszych wieńców nie zwiędły, zostały tylko obsypane listkami brzóz, które rosną dokoła. Zapalone lampki, Ola brzęka na gitarze. Wszystko rzeczywiste, choć tak bardzo nierzeczywiste. W domu, tak jak by to zrobił Adam, włączyłyśmy natychmiast TVN 24, by dowiedzieć się o frekwencji wyborczej. U mnie była nawet kolejki, której n i g d y w tym lokalu nie widziałam. Życie toczy się dalej.
Perłowy Kielich dla Adama
20 października 2018Jesienny pogrzeb
19 października 2018Jeśli Adam patrzył wczoraj o godz. 12.00 na nas z Wiecznego Wschodu, to był zadowolony. Było wzruszająco, podniośle, pięknie, ale i… normalnie. Było wiele pięknych mów siostry i braci masonów, ale najzwyczajniej o Adamie opowiedziała Jego… teściowa, czyli moja mamusia (ze mną pod rękę na zdjęciu, już po…). Opowiedziała jak go poznała w niezwykłych okolicznościach, o tym, że niezbyt była zadowolona, bo był od jej córki o wiele starszy, ale i o tym, jakim był dżentelmenem, jakim człowiekiem, co ludzi traktował tak jak swe koty i psy. Czyli dobrze. Było potem wiele słów o jego drodze masońskiej, ale na pogrzeb przyszli nie tylko masoni. Przyszło kilka osób z naszej działki, w Zalesiu. Jego najstarsi przyjaciele opowiedzieli mi podczas składania kondolencji, jak balowali w latach 50. z Adamem i Jego pierwszą żoną Anną (mówili o niej Andzia, usłyszałam o tym dopiero na cmentarzu). A córka naszej starej przyjaciółki powiedziała, że też chce być chowana po masońsku… Piszę troszkę żartobliwie, bo Adam przez całe swoje życie był człowiekiem, który lubił ludzi, imprezy, żarty. I taki właśnie miał pogrzeb! Przy dźwiękach Pierwszej Brygady, choć Jego ojciec Klemens, z którym teraz leży, trafił do Brygady Drugiej – do pierwszej nie zdążył, bo był za młody. Jesień jest właściwie dopiero od dzisiaj, wczoraj było lato – słoneczne, ciepłe, wspaniałe; takie jak całe życie Adama.
Duchy nie gniotą liści…
17 października 2018Małe muzeum
16 października 2018Szykujemy z braćmi Adama pamiątki po Nim, by pokazać je podczas pogrzebu. Masońskiego pogrzebu. I tak sobie pomyślałam, że z wszystkiego co mamy w domu, to może nie muzeum, ale Izbę Pamięci na pewno dałoby się Mu urządzić. Na razie zastawiłam Jego biurko. ;-(
Pa, pa, pa Adasiu
15 października 2018Adam już na Wiecznym Wschodzie
14 października 2018Dzisiaj rankiem odszedł na Wieczny Wschód mój mąż, brat i przyjaciel w jednym – Adam W. Wysocki. Powiedział ponoć jeszcze dzień dobry… Wczoraj widziałyśmy Go z Olą nie wiedząc, że jest to nasze ostatnie spotkanie. Żartował nawet troszeczkę. Zaśpiewałyśmy Mu kilka piosenek z gitarą. Dziękował. A dzisiaj od rana zachowuję się tak, jakby On chciał: wstrzymałam druk ostatniego wydania „Wolnomularza Polskiego”, by podmienić informacje: z choroby na śmierć…