Archive for Luty 2015

Wiosna idzie pod rękę z wiosennym Wolnomularzem :-)

25 lutego 2015

Zobaczyłam dzisiaj w telewizji pierwszego bociana i dwa kwitnące kwiatki. Znaczy się – idzie wiosna. U nas w redakcji „Wolnomularza Polskiego” tak samo. Wszystkie teksty są już w korekcie. Dzisiaj przepisałam swoje karteczki na plan numeru: każdy artykuł ma przyporządkowane strony. Teraz pieszczoty będą, czyli dobieranie ilustracji i zdjęć. Najpierw robię to w głowie. Tam jest łatwo wszystko zmieniać, ustawiać na nowo. Przed snem mam często najlepsze pomysły. Nieraz idee wpadają w środku dnia, gdy robię coś innego. Jakaś część mego mózgu cały czas redaguje. Myślę, że w piątek zrobię spis treści, aby zainteresować… zainteresowanych 🙂 Gdy tak intensywnie prację „operatywnie”, zaniedbuję Aszerę. Przepraszam Aszero.

Uczennica

18 lutego 2015

Emilka, moja wnuczka przy rysowaniu. Niby nic, a ja od wielu dni obmyślałam zmiany w dawnym pokoju Oli, czyli córki. Specjalna firma wywiozła stare, wielkie ksero, na który Adam przez lata odbijał egzemplarze „Wolnomularza Polskiego”. Potem zaczęłam sprzątać zabawki – Emilka jest już w drugiej klasie, a zabawki rodem z przedszkola. W niedzielę kupiliśmy z Adamem książkę o nauce rysowania. Gdy Emilka dzisiaj przyszła do nas po szkole, miała tę książkę rozłożoną na stronie z kotami; jej ukochanymi kotami. No i teraz uczy się profesjonalnego rysowania kota. – Ciekawe – właśnie do mnie powiedziała – czy mi się kiedyś narysować tego kota?Owszem – odpowiedziałam – ale niekoniecznie dzisiaj. – To ja zacznę od prostszych rzeczy, czyli od początku książki. 🙂 Aby zainstalować dwie lampki (jedna moja, komputerowa, druga jej), musiałam porozplątywać kable chyba sprzed lat miliona… Ale rozplątałam. „Bo najważniejsze jest ludzkie chcenie” – właśnie zacytowałam Emilce starego pedagoga Amosa Komenskiego.uczennica

Księgi Jakubowe czytam, aż ręce bolą!

15 lutego 2015

Ale książka mi się dostała – Księgi jakubowe Tokarczuk! Czytam cała w zachwycie, aż ręce bolą. Księga gruuuuuuuuuba, prawie 1000 stronic. Pięknie wydane i fascynujące: historia Jakuba Franka. XVIII wiek, Rzeczpospolita i jej wschodnie rubieże. Turcja i kraje pomiędzy. Żydów rozmaitych mnóstwo, smakowite dysputy, obyczaje, ksiądz Chmielowski i jego Ateny („Koń jaki jest każdy widzi”). Nie mogę się oderwać. Nic więcej więcej pisać nie będę, aż skończę. Dzisiaj miałam przerwę z powodu filmu Birdman. Słuszne nominacje oskarowe. Ciekawe, ile dostanie. Wczoraj długaśna Gaja, na wszystkich trzech masońskich poziomach i tematy najrozmaitsze, łączeni z moim podsumowaniem wyjazdu na Wielką Lożę do Paryża. W sumie dobrze mi, ciekawie. W połowie mam opracowanego wiosennego „Wolnomularza Polskiego”. Będzie i podsumowanie wystawy w Muzeum Narodowym i konferencji naukowej, i wypadki francuskie z „Harlie Chebdo” i różne oglądy tegoż. Będzie kilka wywiadów i masońskich desek. Jednym słowem, będzie co czytać.

Urodziny Adama

12 lutego 2015

RSCN5499Dzisiaj całą rodzinką: trzy panie i jeden pan – jubilat – byliśmy na uroczystym urodzinowym obiedzie w Kameralnej na ul. Foksal. To nie stara Kameralna, w której Adam bywał w dawnych, „komuszych” czasach wraz z dziennikarską bracią, która balowała, że hej. To nowa Kameralna, po przeciwnej stronie Foksal, ale za to zrobiona na „staro-PRL-owsko”. Ściany i ścianki wyłożone są starymi gazetami: „Życiem Warszawy” i „Kurierem Polskim”. W obu redakcjach Adam pracował kilkadziesiąt lat. Zażartowałam dzisiaj, czy dla starych, prawdziwych dziennikarzy „Życia Warszawy” jest tu jakaś zniżka. Młody kelner dowcipu chyba nie załapał.

A na fotce my w Zalesiu, w maju ubiegłego roku.

Od Jeszcze Polska… do Ala ma kota

11 lutego 2015

W Kielcach podcz\as wykładu o słynnych polskich masonach uświadomiłam sobie, jak wielka jest ich różnorodność: od Jeszcze Polska nie zginęła (o masonie gen. Henryku Dąbrowskim) po Ala ma kota (mason Falski, twórca Elementarza); od Młodości, dodaj mi skrzydła (Mickiewicz), po Króla Maciusia I (Korczak). Tylko brać i wybierać. I naśladować, ile można 🙂 Szykuje mi się wyprawa do Inowrocławia z wykładem. Przylecę jak jaskółka, z wiosną.

Masonka w Kielcach

10 lutego 2015

Przeżyłam wczoraj mnóstwo emocji. Po roku znowu zostałam zaproszona przez Świętokrzyski Uniwersytet Trzeciego Wieku, aby wygłosić wykład o słynnych polskich masonach – patriotach. Przygotowałam sobie ściągę, którą wydrukowałam w ilości 200 egzemplarzy (zabrakło). Wymieniłam tam kilkadziesiąt nazwisk wybitnych Polaków od XVIII do XXI wieku, którzy odznaczyli się w polskiej historii jako: mężowie stanu, politycy, wojskowi, powstańcy, pisarze, poeci, społecznicy, lekarze. Sama nie zdawałam sobie sprawy, że taka „masońska pigułka” robi wrażenie. Przyszło do mnie po wykładzie wiele osób, których ta tematyka wyraźnie poruszyła, zwłaszcza seniorki dopytywały się o szczegóły… Wśród nich była nauczycielka z mojego kieleckiego liceum: Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych. Minęłyśmy się w 1975 roku, ja wyfruwałam wówczas do Warszawy, a Ona rozpoczęła pracę w PLSP. Miłe to było spotkanie, jak i z innymi osobami, w tym przyjaciółkami mojej mamusi, która także jest uczennicą i uczęszcza na Uniwersytet Trzeciego Wieku. Niedawno przeczytałam, że jesteśmy pod tym względem w czołówce Europy. Jaka fajna, inteligentna, uważna publika. Pozdrawiam ciepło Kielce i kielczan. 🙂 Wierna masonka. I dziękuję mojej kuzynce Ani K. za zdjęcia.Po wykładziemoja publika

Człowiek Roku Ubezpieczeń – 13. z kolei

6 lutego 2015

Wczoraj odbyła się doroczna uroczystość kierowanej przeze mnie od lat 17. „Gazety Ubezpieczeniowej” . W gościnnych i pięknych pomieszczeniach warszawskiego SKY CLUB, skąd rozpościera się widok na całą Warszawę, wręczyłam doroczną nagrodę GU – obraz pędzla Alfreda Wysockiego dla  Człowieka Roku Ubezpieczeń 2014. Tytuł ten otrzymał Roger Hodgkiss, prezes LINK4, towarzystwa ubezpieczeniowego od roku zeszłego należącego do PZU. Jak zwykle zaszczycili nas goście z całego środowiska ubezpieczeniowego: był przedstawiciel i  Ministerstwa Finansów, i Komisji Nadzoru Finansowego, i Polskiej Izby Ubezpieczeń (sam prezes), i Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (wiceprezes), i Rzecznika Ubezpieczonych (dyrektor), i Stowarzyszenia Brokerów (prezes). Nie było tylko prezesa Polskiej Izby Pośredników Ubezpieczeniowych i Finansowych.Izba ta od siedmiu lat toczy z LINK4 spór prawny, którego praźródłem były reklamy „płaczących agentów”. „Mój przyjaciel Adam Sankowski” – tak o prezesie  PIPUIF wyrazil się w swej mowie Laureat Hodgkiss, wzbudzając autentyczną radość zebranych. Przebił go jednak przedstawiciel KNF, który opowiedział o swoim spotkaniu z prezesem LINK4 w jednej z warszawskich siłowni. Gratulacjom, pocałunkom, poklepywaniom nie było końca. Mało który szef towarzystwa ubezpieczeniowego cieszy się taką sympatią jak Roger Hodgkiss, którego polszczyzna jest coraz lepsza. Przypomnę, żę dwa dni temu w pałacu prezydenckim prezes LINK4 odberał z rąk Bronisława Komorowskiego nagrodę w kategorii firm do 250 pracowników. Poza wszystkim LINK4 jest firmą prorodzinną. A agenci? Agenci już nie płaczą: LINK4 jest ich bardzo dobrym partnerem, bo przeszedł „od konfliktu do współpracy”, jak napisano w Uzasadnieniu przyznania tej nagrody. Roger Hodgkiss