Archive for the ‘z książek’ Category

Grzegorczyk, Góra i ja

23 Maj 2014

Na Targach książkiPierwszy z lewej pisarz Jan Grzegorczyk, w głębi ojciec Jan Góra.

Byłam dzisiaj na Targach Książki. Czekał tam na mnie prezent: najnowsza książka Jana Grzegorczyka pt. ŚWIĘTY I BŁAZEN, z jego dedykacją. Dostałam też wpis bohatera grzegorczykowskiego dzieła – o. Jana Góry.  Nie zapomnę wyrazu twarzy słynnego dominikanina, gdy dowiedział się, że ma dać autograf masonce. Trzeba mu jednak przyznać, że umie się znaleźć. Gdy już odchodziłam, popatrzył na mnie długo i powiedział: – A co by było, gdybyśmy kiedyś znaleźli się razem w Raju?Świetnie by było – odparłam. – Mielibyśmy tyle czasu na prowadzenie interesujących rozmów. 🙂 Przy stoisku Wydawnictwa ZYSK natknęłam się też na znajomego prezesa Wydawnictwa ISKRY, dr. Wiesława Uchańskiego. Wyraziłam ubolewanie z powodu problemów lokalowych tej zasłużonej oficyjny, na to prezes: – W moim wieku (jest gdzieś w połowie sześćdziesiątki), wszyscy przechodzą na emeryturę, a ja rozpoczynam nowe życie. – Rzeczywiście – odparłam – jest to wyzwanie. Nie dodałam, że i u mnie zapowiada się ostry zwrot wydawniczy: lokal, format, czcionka. Na lata licytować się z prezesem nie będę. Ja też bym mogła za rok przejść na emeryturę,  gdybym chciała – ale nie chcę. 🙂

Chichot historii

1 kwietnia 2014

Od dawna już nie prowadzę blogu „Chichot historii” (stare wpisy są gdzieś w czeluściach internetu), ale dzisiaj zachichotało we mnie, że aż hej! 🙂 Mianowicie fruwam po historii, szukając interesujących informacji o pewnej panience (pozostała chyba panienką do końca swych dni), która w latach I wojny światowej przewodziła królewiackiej Lidze Kobiet Pogotowia Wojennego. W poszukiwaniach Jadwigi Marcinowskiej/Marcinkowskiej, dotarłam właśnie do starego, dobrego Leona Chajna i jego pracy Polskie wolnomularstwo 1920 – 1938. Pierwsze wydanie tej książki wyszło w roku, w którym rozpoczęłam swoje studia na UW, czyli 1975. Spotkało się z różnym przyjęciem, w tym z gwałtownym odporem z pozycji internacjonalistycznych i klasowych. Sporo „zasług” w tym antymasońskim odporze miał tygodnik „Argumenty”, który piórem J. Borkowskiego nakreślił „Masonerię polską, legendy a fakty” i to aż w siedmiu numerach pod rząd! (od 40 do 47 w roku pańskim 1978 – ho, ho, siedem, to liczba mistrza masońskiego, jeśliby kto nie wiedział. 🙂 Ja zostałam przyjęta do „Argumentów” w 1985 r. i nigdy red. Borkowskiego nie poznałam, nie wiem też, skąd to jego antymasoństwo się wzięło. Sama pisałam dużo o historii, ale do głowy mi wówczas nie przyszło, że przyjdzie rok 1989, i do Polski wrócą prawdziwi, a nie tylko wydumani masoni, i że ich szeregi zasilę. Wracając do mojej bohaterki Jadwigi M., została ona wprowadzona do lubelskiej loży Wolni Oracze przez Wandę Papiewską. O niej też sobie sporo poczytałam i jakie mnie wzruszenie ogarnęło, gdy wyszperałam, że ciągle prosperująca lubelska spółdzielnia spożywców SPOŁEM,  wymienia Papiewską jako jedną z założycielek. Nie, żeby od razu pisać, że była masonką wraz z innymi masonami – twórcami tejże spółdzielni, ale zawsze…

Mickiewicz – doszedł do czeladnika

29 marca 2014

Tyle co teraz myślę o Adamie Mickiewiczu, to dawno nie myślałam. Do mojej rozmowy z Adamem – maturzystą włączył się Jan z Poznania, student na Uniwersytecie Adma Mickiewicza (a jakże! :-)) i podrzucił kilka lektur. Jedną „od zawsze” mam u siebie na półce. Ludwik Hass w książce pt. Wolnomularze polscy w kraju i na świecie 1821 – 1999, do której zajrzałam na początku rzeczywiście nie wymienia Mickiewicza, bo ten wprawdzie żył do 1855, ale inicjowany na masona został wcześniej, zatem „nie kwalifikował się” ze względów formalnych. Za to mamy na temat Mickiewicza – masona  informacje w jednym z wcześniejszych dzieł Hassa – w książce Wolnomularstwo w Europie Środkowo-Wschodniej w XVIII i XIX wieku (Ossolineum 1982). „W kręgu wpływów loży, a następnie jej adeptem był na Litwie Adam Mickiewicz”. To tyle, czyli jedno zdanie, w tej liczącej 565 stron książce – reszta w przypisie. Przypis jest dość długi i wymienia lektury albo nie do dostania, albo bardzo trudne do dostania. Żaden uczeń, który ma 2 tygodnie czasu, z tym sobie nie poradzi. Idźmy po kolei. Pierwsza pozycja to T. Morawski i jego wspomnienia zapewne, zatytułowane Moje przygody, wydane w Krakowie w roku 1873. O Mickiewiczu pisze na str. 10. Następnie idzie Wojciech Giełżyński, wybitny dziennikarz, syn dziennikarza – masona i sam mason, ale późniejszej daty. Chodzi o książkę pt. Prasa warszawskia 1661 – 1914, wydaną w Warszawie w 1962 r. O Mickiewiczu wspomina na ss. 100 – 101. „Echa poezji wolnomularskiej występują w twórczości Mickiewicza sprzed 1819 r. Być może, już przed tą datą został inicjowany. W swej karierze wolnomularskiej, trwającej co najmniej po 1824 r., nie wyszedł jednak poza stopień czeladnika. Później odnosił się do wolnomularstwa krytycznie” – tak pisze z kolei wybitny znawca wolnomularstwa, sam wysoko postawiony mason w przedwojennej Wielkiej Loży Narodowej Polski i jej główny bibliotekarz i archiwista, mój ulubiony,  Stanisław Małachowski-Łempicki w artykule pt. Mickiewicz a wolnomularstwo, zamieszczonym w „Ruchu Literackim” w numerze 7/1930 na str. 201 – 207.  Temat także porusza J. Wagnerówna („Ruch Literacki” 1931. nr 2, s. 287) w artykule Na marginesie artykułu „Mickiewicz a Wolnomularstwo”.  I na koniec: „Według S. Zetowskiego (Mickiewicz i Słowacki w kręgu sugestii wolnomularskich, „Ruch Literacki”, 1937, nr 2, s. 28) <IV część [Dziadów] jest niejako podróżą, próbą masońską Gustawa w pochodzie ku wewnętrznej doskonałości duchowej”.

Tylko brać i studiować. 🙂

PS O Mickiewiczu – wolnomularzu jakiś  czas temu mówiłyśmy w trakcie prac loży Prometea, tzw. „deskę” na ten temat miała jedna z naszych starszych sióstr – prometejek, związana przez lata ze środowiskiem literackim.

Jak były mason Taxil oszukał św. Teresę

11 marca 2014

24. Okładka książki TaxilaOkładka książki Leo Taxila, największego oszusta, wyrzuconego z masonerii.

Na stronie internetowej Krakowskiej Prowincji Karmelitanów Bosych znaleźliśmy tekst poświęcony Leo Taxilowi. O wielkim oszustwie, jakiego dopuścił się ten były mason, zwodząc najwyższych przedstawicieli Kościoła katolickiego, w tym papieża Leona XIII oraz siostrę Teresę, przyszłą świętą, pisze biograf św. Teresy od Dzieciątka Jezus, Guy Gaucher, OCD. Całość już wkrótce w wiosennym wydaniu „Wolnomularza Polskiego” nr 58.

 

 

Sprawa Leo Taxila (Diany Vaughan)

 

 

Akunin o opozycji i własnej historii Rosji

3 marca 2014

Boris Akunin, nasz rodzinny ulubiony współczesny pisarz rosyjski, pisze dziś w „Gazecie Wyborczej” o sytuacji w Rosji. Nazywa ją dyktaturą, apeluje do podzielonej, demokratycznej opozycji, by przestała się kłócić. Pisze w punktach, jak powinien zachowywać się przyzwoity, opozycyjny wobec putinowskiego reżimu człowiek. Notatka pod artykułem (napisanym na Facebooku 3 marca) informuje, że sam mieszka obecnie w Szwajcarii i pracuje nad własną, 8-tomową historią Rosji. „A wio taki żal” – mówimy w rodzinie, kto inny taką mądrą historię mógłby napisać, a on – świetny pisarz – mógłby nas dalej raczyć powieściami ze starszej i nowszej historii swego kraju, czy to opowiadając o detektywie – Fandorinie, czy mądrej siostrzyce Pelagii. No cóż, dla mamy Akunina jego pisarstwo było poniżej krytyki, uważała, że „stać go na więcej” i coś bardziej ambitnego, więc pewnie dla niej pisze tę historię Rosji, a setki tysięcy czytelników i tak będzie czekało na Fandorina.

Piękny masoński album

22 lutego 2014

Nowa książkaAle miałam dzisiaj miłą niespodziankę, gdy na stole w naszym domu lożowym, przed pracami loży Gaja Aeterna, ujrzałam przepiękne wydawnictwo, wieńczące imponującą wystawę o Sztuce Królewskiej w Bydgoszczy, mającej 230 lat tradycji. W Słowie od redaktora, którym jest Tomasz Szmagier, Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Polski i wiceprzewodniczący Instytutu Sztuka Królewska, napisał: „Celem organizatorów wystawy i autorów tej książki (na okładce jest nazwisko Marka Romaniuka), jest przywrócenie świadomości istnienia wolnomularstwa w świecie, który nas otacza. Bez sensacji, bez mitów. Kilkadziesiąt lat, dwa pokolenia niemające żadnego kontaktu z realną wiedzą o zjawisku, jakim jest wolnomularstwo. Kilkadziesiąt lat opowiadania bajek, legend, straszenia, że gdzieś są, lecz nikt nie wie gdzie!? Masoni w historii miast, w historii Polski mają zapisane piękne karty i warto je przywrócić. Nie gwoli chwały, tylko czystej ludzkiej prawdy”.

Dla porządku tytuły poszczególnych rozdziałów: Masoneria, wolnomularstw0, Z dziejów masonerii bydgoskiej, W kręgu symboli masońskich, Inwentarz z natury ok. 1910, masonika bydgoskie. Przewodnik po źródłach. Książka jest w twardej okładce, wydana na papierze kredowym,  bogato ilustrowana. Polecam serdecznie to wydawnictwo.  Napiszemy o nim rzecz jasna w „Wolnomularzu Polskim”. Wiem, że część nakładu została przeznaczona dla „świata profanów”. Dowiem się co i jak, i dam znać. Warto to mieć u siebie na półce! Oj warto. 

Boy, konsultantem Franciszka?

2 listopada 2013

W głowie mam cały czas Stpiczyńskiego, o którego monumencie na Wojskowych Powązkach pisałam wczoraj. W krótkiej notce nie uwzględniłam, że był on m.in. redaktorem naczelnym „Kuriera Porannego”, radykalnego organu lewicujących piłsudczyków, nad którego łamami spędziłam ćwierć wieku temu nieco czasu, czytając felietony Tadeusza Boya-Żeleńskiego. I dzisiaj Boy przypomniał mi się jak żywy, gdy czytałam w Wyborczej artykuł pt. Franciszek pyta wiernych. „Watykan rozesłał ogólnoświatowy kwestionariusz dla wiernych o zakazie antykoncepcji, rozwodach i związkach homoseksualnych. To sondaż przed synodem, który ma się zająć tymi sprawami w 2014 r.”- czytamy.  W artykule znalazlam wypowiedź samego papieża Franciszka sprzed kilku miesięcy, kiedy mówił (w sprawie unieważnień ślubów kościelnych): – Mój poprzednik w Buenos Aires kardynał Quarracino powiedział, że jego zdaniem połowa małżeństw to małżeństwa nieważne. Bo pobierają się ludzie niedojrzali albo biorą ślub z powodu nacisku społecznego. Wyborcza pisze dalej, że odebrano to jako sygnał, że może w Kościele nastąpić uproszczenie i przyspieszenie pracy kościelnych trybunałów orzekających o nieważności mażeństw.

A teraz wracam do Boya i jego felietonów z „Kuriera Porannego”, zebranych potem w tomik pt. Dziewice konsystorskie. Zacytuję sama siebbie sprzed lat, czyli fragment mojej książki Poboyowisko: Boy w felietonie Mędrzec mówi snuł rozważania następujące: „Istotnie, sprawa [unieważnień kościelnych] nie jest taka prosta. Może będę mówił prosto i naiwnie, ale zgodnie z zasadą, jaką mi dał przezacny ksiądz Wacław, przygotowując mnie do pierwszej komunii. <Moje dziecko – mówił – trzeba się zawsze w życiu rządzić uczciwością i prawdą>, a trudno przypuścić aby to, co obowiązywało małego berbecia, miało być nie obowiązujące jedynie w najważniejszych sprawach Kościoła tyczących sakramentu”. Dla Boya kościelna formuła unieważnienia małżeństwa była na tyle szeroka, aby mogły pomieścić się w niej i uczciwość, i prawda. Uważał, że zamiast szukać od samego początku trwania małżeństwa pozorów nieważności [tytułowe <dziewice konsystorskie>], można by powiedzieć: „… to małżeństwo jest złe, wydało zamiast cnót obrazę Boską, było widocznie omyłką, nie było nad nim błogosławieństwa Bożego, zatem Kościół unieważnia je, uznaje za niebyłe”.

W ramach franciszkowej konsultacji ( w Wielkiej Brytanii biskupi już wywiesili w internecie stosowne ankiety do wypełnienia przez wiernych), powinnam wysłać arcybiskupowi Nyczowi Dziewice konsystorskie Boya i swoje Poboyowisko? Przypominam w tym miejscu, że wbrew wielu insynuacjom Boy masonem nie był, bracia z Wielkiej Loży Narodowej Polski nie przyjęli go. „Nie byłem dla nich zbyt poważny” – skomentował to sam zainteresowany w jednym z felietonów w „Kurierze Porannym”. 🙂

Dlaczego stracono Jezusa?

15 lipca 2013

Moja Czytelniczka Akesis za nie dość satysfakcjonujące uważa moje zdania z poprzedniego wpisu o Jezusie, obrzezanym Żydzie. Ja kwestii ukrzyżowania nawet nie liznęłam. Książka Vermesa liczy ponad 300 stron i oczywiście o tym też można przeczytać. Zacytuję fragment: „Przeto odpowiedź na pytanie: jest następująca. Gdyby nie ponosił odpowiedzialności za awanturę w Świątyni Jerozolimskiej w czasie Paschy, kiedy żydowska tradycja oczekiwała, że objawi się Mesjasz, najprawdopodobniej uszedłby z życiem. Uczynienie niewłaściwej rzeczy w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwej porze doprowadziło do tragicznej śmierci Jezusa na rzymskim krzyżu”.
Nie wiem, jak przyjmują książkę prof. Vermesa wierzący chrześcijanie, pewnie jako herezję i obrazoburstwo. Mnie poruszyła i skłania do myślenia na temat Jezusa, Galilejczyka znad jeziora Genezaret. Jest mi jeszcze bliższy, ludzki i wielki, choć nie boski w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Poszłabym za nim, żywym.

Jezus, obrzezany Żyd

14 lipca 2013

W sobotę na werandzie w Zalesiu czytałam tekst Jarosława Mikołajewskiego pt. Walka o Kościół w wekeendowej „Gazecie Wyborczej”, poświęcony ks. Wojciechowi Lemańskiemu. Potem zagłębiłam się w powtórną lekturę grubej książki Twarze Jezusa Gezy Vermesa, niedawno zmarłego prof. Oxfordu: węgierskiego Żyda, b. księdza katolickiego, najwybitniejszego badacza i znawcy rękopisów z Qumran. Jestem pod wrażeniem lektury, chyba jeszcze większym niż za pierwszym razem. Spod starożytnych pism i zwojów Vermes krok po kroku stara się wydobyć postać historycznego Jezusa: Galilejczyka, Żyda, Nauczyciela, Proroka, Egzorcysty. I Jezus, i jego towarzysze apostołowie byli Żydami – obrzezanymi, wypełniającymi Prawo (żaden oczywiście nie był chrześcijaninem w naszym rozumieniu tego słowa). Po śmierci Jezusa na krzyżu i Jego zmartwychwstaniu wedle wiary Jego uczniów, gdy pojawił się Paweł, Żyd z diaspory i zaczął swoją akcję misyjną, pojawił się też problem, czy nowi zwolennicy nauki Jezusa Chrystusa, wywodzący się z pogan, aby stać się w pełni uznanymi przez apostołów wiernymi, mają przestrzegać Prawa żydowskiego? a przede wszystkim jeść koszernie i zostać obrzezanymi? Jedności w tych kwestiach bynajmniej nie było. Piotr i brat Jezusa Jakub składniali się ku odpowiedzi na „tak”, Paweł – na nie, chociaż – jak pisze Vermes – „Paweł był tak samo niekonsekwentny. Pomimo wszystkich swych tyrad przeciwko obrzezaniu [pogan], obrzezał swego najbliższego ucznia, Tymoteusza, syna matki Żydówki i ojca Greka, ze względu na Żydów żyjących na terenie, po którym odbywali swą wspólną podróż misyjną”.
Swoją źródłową książkę, którą poprzedziły prawie półwieczne studia, Geza Vermes kończy „widzeniem – snem”, w którym Jezus mówi m.in.: „Szalom – pozdrowił Żydów. – Zapomnijcie te kłamstwa o mnie. Jestem jednym z was. Spójrzcie, moją religią jest religia Mojżesza i proroków. Tyle tylko, że kładę dodatkowy nacisk na poszukiwanie Pana, naszego Boga, który jest jeden i który jest we wszystkim, co czynimy naszym bliźnim; w każdym małym, pokornym i przepełnionym miłością uczynku każdego naszego „.
Ciekawe, czy ks. Lemański zna tę książkę. A arcybiskup Hozer?

O czym Bauman z Obirkiem rozprawiali

11 czerwca 2013

Kupiłam sobie fascynującą książkę. Jej autorami są Zygmunt Bauman i Stanisław Obirek, a tytuł nosi: O BOGU I CZŁOWIEKU ROZMOWY. Wydało ksiażkę Wydawnictwo Literackie. Ileż tu wątków i rozważań, które wiodę sama ze sobą lub przy okazji innych lektur! Ile moich przeczuć wprost nazwanych! Ile rozwiniętych idei! Ileż znaków zapytania. Jednym słowem – cudo dla ciała i duszy. Napiszę o tym coś poważniejszego do jubileuszowego „Wolnomularza Polskiego”, czyli jesienią, bo numer letni zamknięty na amen. Dziś przytoczę Baumana, z rozdziału końcowego, VII pt. Bóg czy bogowie? łagodne oblicze politeizmu: „Wszystko co twórcze w ludzkiej egzystencji, twórcze ze swego przyrodzenia i nieodwracalnej natury, ma swe źródło w ludzkiej róznorodności. I to nie różnorodność ludzka obraca się w bratobójcze masakry, lecz niezgoda na nią i zamiar postawienia za wszelką cenę na swoim. Warunkiem przedwstępnym pokoju, solidarności i życzliwej między ludźmi współpracy jest zgoda na wielość sposobów bycia człowiekiem i gotowość do przyjęcia modelu współżycia, jakiego ta wielość wymaga”.
Myślałam nieraz, dlaczego ta nasza masoneria taka podzielona wzdłuż i wszerz na wszystkie sposoby. I chciało mi się jakiejś Rady Koordynacyjnej, Ciała Ustalającego, Rady Nieustającej, a teraz mi się nie chce. To, w jakim stanie jest nasza organizacja wynika z ludzkiej natury po prostu. Byliśmy różni, jesteśmy różni, będziemy różni i żaden wspólny rytuał tego stanu nie zmieni. Amen.