Dzień, pewnie jak co dzień, ale piękny! Autobus 175 – prawie pusty (dojeżdżałam nim z akademika na Uniwersytet, … dzieści lat temu), potem ul. Chmielna, następnie podwórka (tył budynku CK SD, też tam chodziłam do Adama i na stołówkę) i już jest szkoła. Wchodzi się boczkiem, potem tylko szatnia i już można lecieć do klasy z torbą pełną książek na caluseińki rok. Ola targa książki* i psa, który też pożegna Emilkę. A potem Ola z psem do redakcji – dziś środa, kończymy „Gazetę Ubezpieczeniową” na następny tydzień. Czy to się nazywa – szczęście?
* Na książki wczoraj naklejałam naklejki (dzieło Oli i redakcyjnej drukarki)
4 września 2013 o 07:25 |
Moim zdaniem ,to tak właśnie wygląda moje szczęście kiedy ja ,moi bliscy są zadowoleni ,pełni optymizmu czuję sie wtedy spełniony ,awszystko to robie na pełnym luzie, nic nie jest wymuszane I oby taki stan trwał jak najdłuzej. serdecznie pozdrawiam zycze dobrego dnia
4 września 2013 o 18:40 |
szczesciara ma juz „na starcie” podwojne nazwisko;)