O czym myślał ten powodziowy ślimak, siedząc całą noc na kijku?
Zasnął ślimak w biegu, zatrzymał się w pędzie,
śni, że jest rycerzem… błędnym. A kim będzie?
Czy zdąży na pewno pohulać z królewną?
Czy smoka zabije, poczuje, że żyje?
Śnił, aż się obudził, a tu zwykłe rzeczy,
droga wciąż się dłuży, rzeczywistość skrzeczy.
Życie się ślimaczy, nudne, że o rety,
ślimak z tej rozpaczy, wtrynił trzy kotlety,
nagle, cud! Eureka! Last minut za rogiem…
<Mogę przecież latać!> No i lataj z Bogiem.
MORAŁ: Zamiast jak ten ślimak,
wlec się noga w nogę,
fruwaj, hen, po niebie!
Nie możesz? Ach – mogę!
Skomentuj