Zdjęcia, wizytówki, czyli dawne ż(Ż)ycie

Nie próżnuję bynajmniej. Szykuję dom do przyjęcia dwóch muzealnych witryn (przyjadą w środę, jak koronawirus pozwoli). Ze starej szafy musiałam pozbyć się ubrań, z komody – rozmaitości. Wszystko już zrobione. Na ścianach także zmieniam częściowo dekoracje. Wyciągnęłam z szufladek stare zdjęcia Adama. To porysowane, z brodą i fajką pochodzi z końca lat 50-tych, Adam kiedyś przyznał, że nosił się „na egzystencjalistę”. Drugie jest z lat 60-tych, pokazuje red. Wysockiego czytającego pewnie dopiero co wydrukowany egzemplarz „Życia Warszawy”. Życie, to była jego wielka miłość, wiem to na pewno. My poznaliśmy się kilka dni po tym, jak złożył rezygnację z zastępy redaktora naczelnego. Była to jesień 1980 r. i pismo z motywacją znalazłam niedawno. Gdy go poznałam, zaczynał nowy okres w życiu, owdowiały od początku owego pamiętnego nie tylko dla niego roku. Nieraz we wspomnieniach wracał do poprzedniego etapu, zwłaszcza do dziesiątek podróży po całym świecie, bo w Życiu był wice do spraw zagranicznych. Adam był w ogóle niezwykle aktywny, po czym zostały setki wizytówek. Nie wyrzuciłam ich, zebrałam w torbę i dzisiaj wyciągnęłam z pawlacza. To temat na całkiem inną opowieść. Jedna układa się jak na dłoni: droga zawodowa mego męża widziana poprzez wizytówki. Czego on nie robił! Ułożę je – jedna po drugiej – na oddzielnej półeczce wystawowej. Bo chociaż me Domowe Muzeum Wolnomularstwa im. Adama W. Wysockiego będzie poświęcone masonerii, to przecież nie przyszedł do niej znikąd, a jako znany w poprzedniej epoce dziennikarz, działacz Stronnictwa Demokratycznego. Ukoronowaniem tej kariery było rzecznikowanie z ramienia SD Adama przy Okrągłym Stole. Nigdy nie zwątpiłam, że było to niezwykłe, ważne dla Polski wydarzenie, kiedy mądrość wszystkich zaowocowała pokojowym przekazaniem władzy, a nie kolejnym nieudanym powstaniem, utopionym w polskiej krwi!

Dodaj komentarz