Kolejne, kolejne zdjęcia i filmy z powodzi. Ludzie krzyczący, płaczący, milczący, pełni rozpaczy, złości, niezgody. I zwierzęta – ryczą, wyją, drżą… Ten krecik płynął rozpaczliwie machając łapkami. I ktoś z łodzi wyciągnął rękę, nabrał krecika do czapki, no i uratował w ten sposób. Ale krecik się nie odmieni, w dalszym ciągu będzie rył na działkach, i któryś z działkowców wyciągnie go kiedyś i zatłucze. Prawa natury można zawiesić tylko na krótką chwilę. Ale tę właśnie chwilę człowiek zapamiętuje do końca życia. Gdy człowiek ratuje czapką kreta, gdy siedzący na kijku ślimak nadaje sens czekaniu i nadziei, gdy patrząc na uratowane pisklęta w pudełku, nie myśli się o jajkach i rosole, tylko że są piękne, małe i żyją. Ciągle żyją.
Czy to wtedy pojawia się między nami Bóg?