Wczoraj miałam swój pierwszy poetycki występ. Na podwieczorek do mojej mamusi Zenony Dołęgowskiej z Czerwonej Góry zostały zaproszone jej wszystkie przyszywane córki a moje drogie przyjaciółki: Bogusia, Ela, Tereska i Zosia oraz moja kochana kuzynka Ania. Był tort śmietanowo-wiśniowy (z tej samej cukierni w Chęcinach, gdzie ostatnio kupował premier Morawiecki, a co!), cudownej piękności bukiet, wino i nastrój. Ten ostatni byłby jeszcze lepszy, gdyby nie nasza wspólna żałoba po wyciętych tego samego dnia wokół domu drzewach: dębie, sośnie i kilku topolach. Co sądzimy wszystkie o inicjatorach tej wycinki nie napiszę jako dama…
5 marca 2019 o 19:04 |
żaden mason nie zdechŠw ostatnim czasie?