Brydż i loża

281bb135-efe3-45d2-aa70-4d3cefed00f7Wczoraj byłam gościnnie w loży Prometea, gdzie dokonano podniesienia jednej z sióstr (wspaniała!) na mistrzynię wolnomularską. Zasługiwała na to po stokroć. A potem, na agapie, kolejna moja lożowa siostra, Magda (tak jak ja – sekretarz warsztatu), gdy spytałam ją, co z brydżem, zaczęła mi recytować wierszyk z kontekstem miłosno-brydżowym, który znalazła w zapiskach swojej mamy. Pewnie to dzieło przedwojenne – orzekłyśmy. Obiecała przysłać, bo zapałałam do utworu miłością jak Czomolungma. I przysłała, znalazła w internecie link i napisała, że to pewnie Jurandot. Ostatnio w brydżu marnie mi poszło, za to dzisiaj poznałam konwencję Splintera (mało się na niej nie wyłożyłam), a wieczorem kolejny turniej internetowy.

http://poetycznie.blox.pl/2006/01/TRUDNA-GRA.html

TRUDNA GRA

Poznałem Panią przy zielonym stoliku.

Rzekłem pik. Miałem słabe karty.

Dwa trefl – odparł pierwszy z przeciwników.

Ty – dwa pik. Cztery trefl rzekł ten czwarty.

Pasować chciałem. Uśmiechnęłaś się do mnie

i nie wiem czemu, mój spokój nagle znikł…

Obejrzałem swoją kartę nieprzytomnie

i lekkomyślnie powiedziałem – cztery pik.

To była bardzo trudna gra

i trudno było przewidzieć jej przebieg.

Miałaś kartę mocniejszą niż ja,

ale zbrakło mi dojścia do Ciebie…

Sześć lew ściągnąłem raz po raz

i potem nagle zrobiło się gorzej.

Tobie został król karo i as,

u mnie renons już był w tym kolorze.

Grać trefle? Absurd. Kiery? Źle…

Już same blotki zostały mi w ręce.

Inni mieli atuty w tej grze.

Ja nadzieję jedynie, nic więcej…

To była bardzo trudna gra

ale cóż, ponosiłem sam winę,

to była bardzo trudna gra

i zostałem bez jednej, jedynej…

Znów uśmiechnęłaś się, lecz ironicznie;

rzekłaś – cóż, to może się zdarzyć…

Spostrzegłem, że się śmiejesz prześlicznie,

że Ci jakoś z uśmiechem do twarzy…

Spostrzegłem także. że masz usta zmysłowe

i że w Twych oczach jest coś, czy ja wiem?

I stało się, straciłem widać głowę

i lekkomyślnie rzekłem sobie – wielki szlem!

To była bardzo trudna gra,

i łatwo było przewidzieć jej przebieg.

Znowu byłaś mocniejsza niż ja,

znowu zbrakło mi dojścia do Ciebie…

Ty miałaś dziewiętnaście lat

i siwy włos mój sam kontra mi orzekł.

Ty patrzyłaś różowo na świat,

u mnie renons już był w tym kolorze…

Znów zrobiło się gorzej niż źle…

Honorów żadnych los nie dał mi w ręce.

Inni mieli atuty w tej grze,

ja tę miłość upartą, nic więcej…

To była bardzo trudna gra,

ale cóż, ponosiłem sam winę…

To była bardzo trudna gra,

znów zostałem bez jednej, jedynej…

Jedna odpowiedź to “Brydż i loża”

  1. wojciech.domagala@wp.pl Says:

    Poznałem Panią przy zielonym stoliku.

    Jak można w dzisiejszych czasach poznać Panią, albo Pana?

    Aszera posted: „Wczoraj byłam gościnnie w loży Prometea, gdzie dokonano podniesienia jednej z sióstr (wspaniała!) na mistrzynię wolnomularską. Zasługiwała na to po stokroć. A potem, na agapie, kolejna moja lożowa siostra, Magda (tak jak ja – sekretarz warsztatu), gdy spy”

Dodaj odpowiedź do wojciech.domagala@wp.pl Anuluj pisanie odpowiedzi