Po moim wczorajszym wpisie odezwał się do mnie pewien brat i przysłał fotkę swego ukochanego mopsa. Napisał, że o mopsach „może w nieskończoność”. Uzupełnię zatem przy okazji, skąd w ogóle wziął się ten „zakon”. Otóż 24 kwietnia 1738 r. bardzo już stareńki i prawie ślepy papież Klemens XII wydał swoją drugą antymasońską bullę, potępiając masonów i zakazując wiernym jakichkolwiek kontaktów z nimi. W różnych krajach na bullę zareagowano różnie, np. we Francji w ogóle jej nie ogłoszono, ale w większości krajów Europy jak najbardziej. Na salonach zapanował popłoch i konsternacja, bo wolnomularstwo stało się w krótkim czasie szalenie modne i popularne. W Wiedniu wymyślono remedium: już we wrześniu tego samego roku powołano zakon Mopsów, do którego mogli wstępować tylko katolicy, a rytuały tak przykrojono, by wyglądały na zwykłą zabawę i płoche dworskie figle. Historycy masońscy uważają Mopsy za „paramasonerię” i też zbyt poważnie zakonu nie traktują. Ja powiedziałabym, że była to przygrywka i ćwiczenie do przyszłych lóż adopcyjnych, które same były kolejnym kroczkiem płci pięknej w kierunku równouprawnienia.
20 września 2017 o 15:00 |
Przynajmniej się ludzie nie nudzili.