Dzisiaj przez cały dzień dopada mnie to wielka, to mała historia. Ta wielka to akcje i demonstracje pod Sejem i Trybunałem, to pożegnanie prof. Rzeplińskiego, o którym książkę napisał mój kolega ze studiów Krzyś Sobczak, to Wawel i blokada, to okupacja sali plenarnej w Sejmie, to setki transparentów, gestów i okrzyków. I ta mała historia: to świąteczny bukiet na stole w kuchni, to gwiazdki od Tosi na choince i żyrandolu, to pierwszy dzień w okularach mojej wnuczki Emilki, to kupno wymarzonego akwarium „pod choinkę”. I tak się to przeplata, jak kółeczka w dłuuuuuuuugim łańcuchu Emilki, który rozciągnęła przez trzy pokoje. Czy mogę powiedzieć, że jedno jest ważniejsze od drugiego? Zdarza się, że gdy demokracja jest zagrożona, trzeba rzucić wszystko, swoje małe codzienne sprawy i jej bronić, ale tak naprawdę, dzień po dniu, trzeba robić to, co się należy robić, być po prostu dobrym człowiekiem.
Niżej widok z mojego okna, podczas ubierania choinki.
Skomentuj