No i nie doszłam na lożę Świętego Jana. Przypadek za przypadkiem: nie nagrał się numer „Wolnomularza Polskiego” na „dziubek”, o czym zawiadomił mnie łamacz Piotrek. Była 13.15., a o 15.00 zaczynaliśmy lożę. Decyduję się zahaczyć wcześniej o redakcję i wysłać łamaczowi wszystko kilkoma mailami. Czasu mało. Biorę samochód, choć zwykle po stolicy nie jeżdżę. Maile przechodzą gładko, łamacz potwierdza odbiór. Jadę do loży. Staję w pewnym momencie na czerwonym świetle, niedaleko przystanku tramwajowego. Zapala się zielone, ruszam. W tym momencie, na czerwonym świetle wpada na zebrę młody chłopak, bo chce zdążyć do tramwaju. Ja już jestem tuż, tuż. Słyszę tylko stuk i odbite ciało od samochodu. Drętwieję. Staję. Nie mogę się ruszyć. Po kilkunastu sekundach widzę chłopaka z drugiej strony, który do mnie macha, że nic mu się nie stało – wskakuje do tramwaju i tyle go widzę. Cały czas leje deszcz. Ruszam, skręcam do jakiegoś zakola. Po mojej lewej stronie majta na kablu wyrwane lusterko. Plastrem kupionym w aptece przykleić się nie da. Siedzę drętwo w zamglonym aucie. Dzwonię do Oli, która jest w drodze do loży. Przyjeżdża. Rzeczy lożowe przekazałam: ananasy, brzoskwinie, suszone śliwki i… listę obecności. Sama nie byłam w stanie pójść. Szczęście w nieszczęściu. Co tam lusterko (szkodę już zgłosiłam, Compensa działa bez zarzutu). Chłopak żyje, ma ręce i nogi całe. A ja wzmacniam się kawą i słucham Adama, który mówi: – Ty to masz szczęście dziewczyno… No bo mam, nie? Może to Święty Jan pomógł wyjść chłopakowi cało? A lusterko, „się naprawi” jakoś.
PS Może jednak czuwały nade mną aniołki, których z 10 także niosłam do loży do ozdoby stołu agapowego. Były zrobione na szydełku z białego kordonka przez Panią Tosię, której kilka lat temu spalił się dom, w tym biblioteka, a ja potem zorganizowałam akcję zbierania książek. Sprawnie szkodę zlikwidowała także Compensa!
11 grudnia 2016 o 06:51 |
Lepszy od maili jest wspólny serwer FTP.
Sent: Saturday, December 10, 2016 4:38 PM Subject: [Nowy wpis] Święty Jan pomógł?
Aszera posted: „No i nie doszłam na lożę Świętego Jana. Przypadek za przypadkiem: nie nagrał się numer „Wolnomularza Polskiego” na „dziubek”, o czym zawiadomił mnie łamacz Piotrek. Była 13.15., a o 15.00 zaczynaliśmy lożę. Decyduję się zahaczyć wcześniej o redakcję i wys”