Nie biegam lecz po prostu latam. Jedno wydarzenie goni drugie. Ale ile w tym wszystkim sensu i radości. 🙂 Wczoraj szóste urodziny Gai. Piękne posiedzenie, goście, mądre deski czyli referaty ( o lęku w dzisiejszych czasach i nas samych – jakie aktualne), życzenia, życzenia, agapa, toasty (ja jak zwykle sokiem). Dzisiaj od rana kolejne spotkania: z kondydatką do naszej loży, która przyjechała aż spod zachodniej granicy. Potem szybko do domu, spotkanie niespodziane z bratem z południa Polski, Henrykiem Wierniewskim, który pokazał nam wspaniały reprint XIX-wiecznego, ręcznie pisanego, masońskiego woluminu (alchemia i fizyka masona – jaka byłabym mądra, gdybym zrozumiała tę napoleońską i wolnomularską francuszczyznę!). Potem szybki obiad przed kolejnym wyjściem z domu, duszę kurczaka, a Emilka pyta: – babciu, czy ta kura też dla masonów?, bo jej mama ostatnio piekła i smażyła właśnie dla masonów. 🙂 Nie, odpowiadam. To wszystko dla Ciebie i dziadziusia Emilko. Po obiedzie lecę jako jedna z delegatek naszych lóż kobiecych na XX Konwent Wielkiego Wschodu Polski. Wychodzę za domu, a tu manifestacja nauczycieli. Idą i idą przez Nowy Świat. Rany boskie, jak ja się dostanę do loży! Zasuwam do centrum, łapię tramwaj, pakunki obijają mi się po nogach. Ufff. Zdążyłam. Jest kameralnie, ale jak ciepło. Jestem dumna z Oli, która tak pięknie wystąpiła, a napracowała się przy przygotowaniu Konwentu jak bury osioł. Wracam do domu, a tu w telewizji – mason, nasz drogi Tadeusz Cegielski ze swoją książką pt. . No i jak tu nie być zmęczoną, ale i zadowoloną – świat taki ponury ostatnio, a u nas braterstwo. I wolność.I równość. Zdjęcie archiwalne. Byłyśmy na Konwencie tylko z Olą, ale Adam był z nami duchem, powrócił po latach do swej macierzystej loży Wolność Przywrócona. No i jako Redaktor-Senior „Wolnomularza Polskiego” był także. 🙂
21 listopada 2016 o 21:25 |
Głowa do góry.