Brudna, śmierdząca dama

dama w vanieWeekend mieliśmy filmowy. Wczoraj byliśmy na filmie australijskim Powrót. Oczekiwałam przestrzeni, gorąca, kangurów i słooooooooooooońca – dostałam świerkowy, gęsty, ponury lat, mrok, przymglone barwy, zero słońca. Dopiero potem doczytałam, że była to luźna adaptacja Dzikiej kaczki Ibsena. Wiem, że to bardzo dobry film i wspaniale zagrany, ale Boże broń mnie od takich klimatów! Dzisiaj poszliśmy na Damę w vanie i pełny zachwyt! Angielskie do szpiku kości, z wielkimi rolami, dystansem, ironią, tragizmem. I był nawet Pan Bóg, który na końcu tytułową damę zabiera do Nieba, a ona sama przechadza się po cmentarzu (gdzie ją pochowano), pod rękę z motocyklistą, którego przypadkiem zabiła. Wcześniej zaś 15 lat przyjaźni – nieprzyjaźni z angielskim pisarzem – scenarzystą. Dama – zdradzę – damą bynajmniej nie jest, choć miałą szansę nią być, jest często brudną, śmierdzącą (sporo gówna w tym filmie), apodyktyczną staruszką mieszkającą w tytułowym vanie na posesji pisarza. Ten – paradoksalnie – dopiero po jej śmierci zaczął prawdziwie żyć, bo wcześniej żył, rozmawiając sam ze sobą. Zachwycił mnie jeszcze pokój pisarza pełen książek. U nas już się tegow filach nie pokazuje, było – minęło…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s


%d blogerów lubi to: