Słuchałam niedawno pana Faraona Zelnika, który mówił o dzieciach z in vitro, że takie strasznie pokręcone się rodzą, i ręce mi opadły. A potem dobił mnie minister Ziobro u Moniki Olejnik, który prawił o krzyżu z Krakowskiego Przedmieścia (do jakiego kościoła trafił, nie pamiętał) i o tym, że pomnik ofiar katastrofy samoleńskiej musi stanąć na Krakowskim Przemieściu. Wszystko co nowe i czasem nawet miłe było u prezydenta elekta, podane z uśmiechem i rodzinnie (rodzina w postaci żony, córki, ojca i matki na poziomie), zaczął przysypywać stary, pisowski popiół. Gdy wybucha wulkan, to są śliczne fajerwerki i nadzieja, że będzie inaczej. Po wybuchu, zależnie gdzie kto był, już te nadzieje są różne: jednych zalewa lawa, innych zasypuje popiół (niektórych i – i). I ja się właśnie poczułam taka popiołem posypana. Maluczko, a znowu przyjdzie nam bronić pomnika br:. księcia Józefa Poniatowskiego przed pałacem prezydenckim na Krakowskim Przemieściu…
Skomentuj