Dzisiaj rano patrzę, a tu mole zżarły mi podszewkę do zimowych kozaczków, które miałam w zapasie (w głównych ślicznych zimowych bucikach nagle dostrzegłam dziury, a raczej pęknięcia. Tych z dziurą nie włożyłam, tylko te z molami. Widać (dziur po molach) nie było, bo siedziały one bliziutko moich nóżek. Potem spojrzałam w lusterko w redakcji (sama jedna, pół grzejnika nie grzało, ale drugie pół – i owszem :-)) a ja mam w uszach dwa różne kolczyki! No i co z tego można wywróżyć na Nowy Rok? W sumie jednak humor mi wrócił. Pewien znany, choć trochę ostatnio zapomniany przeze mnie pisarz powiedział mi, że ważne dla niego było patrzenie, jak walczę z życiem (przez lat 10). I że nieraz chciał brać przykład (może chciał, ale nie brał). No to trzeba nadal świecić przykładem i walczyć. Pewien miły nowy Czytelnik napisał mi znowu, że podziwia mój temperament i erudycję. Odpisałam mu Sokratesem, czyli, że wiem, że nic nie wiem. Spodobało mu się, tj. i Sokrates, i ja. Amen. 🙂
O laboga, ja fanzolę,
buty mi nadgryzły mole,
kolczyk wyszedł nie do pary,
skrzywiły się okulary,
grzejnik tylko na pół grzeje,
a mi mordka aż się śmieje,
co tam mole, co tam dziura
– w lipcu już e m e r y t u r a! 🙂
3 stycznia 2015 o 16:22 |
Woreczki z lawendą na mole … skuteczne !
Pozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku 🙂