Jutro będzie druga rocznica śmierci mego taty Tadeusza Dołęgowskiego. Na zdjęciu cztery pokolenia jego kobiet: żona Zenia, córka Mirka, wnuczka Oleńka i prawnuczka Emilka. Za nami tablica pamiątkowa, którą odsłonięto rok temu w podkieleckiej Jaskini Raj, gdzie pracował od jej otwarcia w 1972 r. jako kierownik, a potem przewodnik. Oprowadzał po jaskini turystów, nawet wówczas gdy przekroczył 80-tkę. Bardzo to lubił. Lubił w ogóle ludzi, spokojny, uśmiechnięty, trochę wycofany prywatnie, miał swoją własną filozofię życiową; żyć i dać żyć innym. Nigdy, nikogo, do niczego nie zmuszał. Mam trochę cech po tacie, choć takim barankiem jak on nie jestem, tu wchodzą geny mamy – bojowniczki. Urna z prochami taty leży na cmentarzu w Porąbce – Sosnowiec, razem z moją babcią Czesławą Wolską i dziadkiem Stanisławem Wolskim. Oni wszyscy są nadal ze mną.
Tagi: Jaskinia Raj, Tadeusz Dołęgowski
18 lipca 2014 o 05:36 |
Oj, bojowniczką już nie jestem Córuniu.