Zezłościłam się dzisiaj okropnie na „Gazetę Wyborczą”. Adam kupił w kiosku i wiedzieliśmy jako starzy redaktorzy, że będzie obejmowało dni od piątku do niedzieli. Chciałam, jak zwykle, przy kawie, poczytać sobie Magazyn, który zawsze jest w soboty. Tymczasem Magazynu nie ma! To znaczy będzie, ale jutro, i nie papierowy, tylko cyfrowy. Niech sobie Wyborcza ćwiczy na młodych Czytelnikach, ja, stara, lubię to co zawsze: Magazyn z kawą, w fotelu z szeleszczącym papierem. Ja rozumiem, sama jako redaktorka wydaję elektroniczną „Gazetę Ubezpieczeniową”, ale dobrze wiem, że Czytelnik musi to wybrać świadomie i z własnej chęci. Polacy bardzo nie lubią być do czegoś zmuszani. Dlatego cyfrowego Magazynu czytać nie będę. Wybiorę książkę. Papierową.
2 Maj 2014 o 22:33 |
My z żoną i córką być może uciekniemy do Kanady, zanim zaczną się represje, kiedy Rosja zajmie Polskę. A tam mało tego papieru polskiego może być. Ciekawe ile będzie kosztowało przetransportowanie mojej biblioteki taki kawał drogi?