Moja serdeczna znajoma, nigdy nie widziana poza mailami, przed Świętami straciła dom i wszystko w tym domu. Wybuchł pożar, a w nim wszystko, w tym 3 koty, i księgozbiór liczący 6 tysięcy woluminów. Tosia z mężem nocowali w budynku gospodarczym, bo dom miał być remontowany. Z nimi były trzy wielkie bernardyny. One też przeżyły. Tosia napisała w sieci, że prosi o karmę dla psów, o sobie nie pisała. Ma już tę karmę. 150 kg i wiele innych rzeczy. Sieć, choć tylko sieć emerycka, zadziałała bezbłędnie. Ja dowiedziałam się o tym wczoraj. Dzisiaj piszę z Tosią – dostała już od dobrych ludzi laptopa, inny dobry człowiek zrobił internet. – Mirko, wyciągam z popiołów spopielałe stronice. Płaczę nad każdą książką. Ty to rozumiesz (Twoich też nie znalazłam). Jeśli o coś Ciebie proszę, to o książki. Stare. Zaczytane. Niepotrzebne – ale książki. Jutro, w Sylwestra idę na pocztę z całym kompletem „Wolnomularza Polskiego”. Tosia była autorką jednego z artykułów na temat przedwojennego Droit Humain i ludzi z tym nurtem masonerii związanych. Jest mądrą, dobrą kobietą.
Drodzy moi Czytelnicy: może macie jakąś książkę dla Tosi? Może wyślecie jej na wieś, gdzie mieszka. Może – jak ten Feniks z popiołów – pomożemy Jej wzlecić do nieba? Oto adres:
Teodora Maćczak-Ciemienga, Chodaki 19, 99-232 Zadzim
Tagi: książki
30 grudnia 2013 o 16:35 |
W czwartek wyślę
może mała podpowiedź -jakie tematycznie książki to mogą być?
31 grudnia 2013 o 16:55 |
Tęsknię do zapachu książek i szelestu kartek. Niech intuicja i Wielki Architekt (jak napisała ‚Aszera’) podpowie. Każdy wybór będzie dobry i każdą książkę, z wdzięcznością, przytulę.
30 grudnia 2013 o 17:07 |
Asenato, wysyłaj na intuicję kobiecą i daj sie prowadzić przez Wielkiego Architekta, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Pozdrawiam ciepło bardzo. Zdrowia, zdrowia, zdrowia życzę w Nowym Roku 2014.
30 grudnia 2013 o 21:11 |
A może się do eczytnika przekona? Miliony ksiazek w kieszeni. Niektore: zrob to sam.
31 grudnia 2013 o 16:49 |
Eczytnik był w planach zakupowych, wiecznie spychanych na ostatni plan. Jako ubiegłomillenijna, sięgałam do cyfry z dużymi oporami. Zapach książki był piękniejszy ‚od wszystkich wonności Arabii’.
„Zrób to sam” odpada. Cieniutka jestem jak jedwabny sznureczek.
Pozdrawiam serdecznie.
31 grudnia 2013 o 16:42 |
Aszero (tak myślę o Tobie czytając Twój blog), dziękuję Ci i wszystkim Ludziom Dobrej Woli nam pomagającym.
Zapytałaś w mailu jak czuje się mistrz (niech to przestanie być tajemnicą) po ogołoceniu z dóbr doczesnych. Paradoksalnie… poczułam się wolna. Mam życie i tylko je można mi zabrać. Zrozumiałam, że zatrzymałam się, odeszłam w siebie, w swój świat. Błąd. Powinnam widzieć ludzi i niebo. Dziś umiem brać i doceniać dary serc, okazywać wdzięczność, a brak dachu pokazał niebo. Czy się odrodzę, powstanę z popiołów… nie wiem. Mam dużo siły, co zrozumie każdy, kto wszedł na ścieżkę rozwoju duchowego. Otrzymałam od losu bolesną nauczkę, może nie rozumiałam łagodnych. Z pogorzeliska wyniosłam nietknięte ogniem ślubowanie mistrza (z innej półki niestety).
Autorce i czytelnikom wpisów życzę dobrego i najlepszego na 2014. Oby nadchodzący rok był lepszy niż miniony.
31 grudnia 2013 o 17:14 |
Tosiu! Zdrowia na Nowy Rok i wiary w ludzi.