W głowie mam cały czas Stpiczyńskiego, o którego monumencie na Wojskowych Powązkach pisałam wczoraj. W krótkiej notce nie uwzględniłam, że był on m.in. redaktorem naczelnym „Kuriera Porannego”, radykalnego organu lewicujących piłsudczyków, nad którego łamami spędziłam ćwierć wieku temu nieco czasu, czytając felietony Tadeusza Boya-Żeleńskiego. I dzisiaj Boy przypomniał mi się jak żywy, gdy czytałam w Wyborczej artykuł pt. Franciszek pyta wiernych. „Watykan rozesłał ogólnoświatowy kwestionariusz dla wiernych o zakazie antykoncepcji, rozwodach i związkach homoseksualnych. To sondaż przed synodem, który ma się zająć tymi sprawami w 2014 r.”- czytamy. W artykule znalazlam wypowiedź samego papieża Franciszka sprzed kilku miesięcy, kiedy mówił (w sprawie unieważnień ślubów kościelnych): – Mój poprzednik w Buenos Aires kardynał Quarracino powiedział, że jego zdaniem połowa małżeństw to małżeństwa nieważne. Bo pobierają się ludzie niedojrzali albo biorą ślub z powodu nacisku społecznego. Wyborcza pisze dalej, że odebrano to jako sygnał, że może w Kościele nastąpić uproszczenie i przyspieszenie pracy kościelnych trybunałów orzekających o nieważności mażeństw.
A teraz wracam do Boya i jego felietonów z „Kuriera Porannego”, zebranych potem w tomik pt. Dziewice konsystorskie. Zacytuję sama siebbie sprzed lat, czyli fragment mojej książki Poboyowisko: Boy w felietonie Mędrzec mówi snuł rozważania następujące: „Istotnie, sprawa [unieważnień kościelnych] nie jest taka prosta. Może będę mówił prosto i naiwnie, ale zgodnie z zasadą, jaką mi dał przezacny ksiądz Wacław, przygotowując mnie do pierwszej komunii. <Moje dziecko – mówił – trzeba się zawsze w życiu rządzić uczciwością i prawdą>, a trudno przypuścić aby to, co obowiązywało małego berbecia, miało być nie obowiązujące jedynie w najważniejszych sprawach Kościoła tyczących sakramentu”. Dla Boya kościelna formuła unieważnienia małżeństwa była na tyle szeroka, aby mogły pomieścić się w niej i uczciwość, i prawda. Uważał, że zamiast szukać od samego początku trwania małżeństwa pozorów nieważności [tytułowe <dziewice konsystorskie>], można by powiedzieć: „… to małżeństwo jest złe, wydało zamiast cnót obrazę Boską, było widocznie omyłką, nie było nad nim błogosławieństwa Bożego, zatem Kościół unieważnia je, uznaje za niebyłe”.
W ramach franciszkowej konsultacji ( w Wielkiej Brytanii biskupi już wywiesili w internecie stosowne ankiety do wypełnienia przez wiernych), powinnam wysłać arcybiskupowi Nyczowi Dziewice konsystorskie Boya i swoje Poboyowisko? Przypominam w tym miejscu, że wbrew wielu insynuacjom Boy masonem nie był, bracia z Wielkiej Loży Narodowej Polski nie przyjęli go. „Nie byłem dla nich zbyt poważny” – skomentował to sam zainteresowany w jednym z felietonów w „Kurierze Porannym”. 🙂
Tagi: Boy, pipież Franciszek
2 listopada 2013 o 13:46 |
Kto wie, może doczekamy chwili, gdy loże okażą się być najbardziej konserwatywnymi miejscami na świecie? Póki co myślę sobie, że warto wspierać te głosy rozsądku w kościele. Dostrzegam bowiem nadzieję na pogodzenie w nim idei, które winny ze sobą kooperować, a nie konkurować – teologii i humanizmu. Czy my się zbliżamy, czy mnie się tak tylko wydaje? A propos, ciekawi mnie też, czy papież Franciszek zna treść listu onegdaj wysłanego Pawłowi VI przez o. T. Nagy? Trzymam kciuki za to, że tak i ma na uwadze konkluzje.
2 listopada 2013 o 13:47 |
Oczywiście po pierwszym pytaniu miało być 😉
2 listopada 2013 o 13:47 |
Życie zostało tak bardzo skomercjalizowane, że już tylko ludzie starej daty myślą, że coś się dzieje ze względu na idee, tradycję lub pamięć. Od dawna tak już nie jest. Jeśli nawet nie chodzi o kasę, to chodzi oto by dobrze wypaść.