No i ruszyłam z zimowym numerem „Wolnomularza Polskiego”. Plan numeru zrobiony. Zaczęłam czytać jako sekretarz redakcji pierwszy tekst o o wolnomularstwie w Austro-Węgrzech, autorstwa Małgorzaty Baran, autorki pracy licencjackiej na ten temat, pisanej u dr. hab. Łukasza Sroki, także naszego autora. Lubię ten etap, kiedy chmura masońska w moim mózgu zaczyna schodzić na ziemię, materializować się. Przy okazji mailuję do sióstr i braci, przypominam terminy, wyłuszczam nasze credo, które brzmi: za 100 lat, gdy nas nie będzie, nasze praprawnuki mają się dowiedzieć co myśleli, jak działali, kim byli wolnomularze początków XXI wieku, zwłaszcza polscy wolnomularze. Te rozmowy nie zawsze są miłe, zdarza się (ostatnio się zdarzyło), że doraźne interesy obediencyjne i emocje z tym związane dają o sobie znać; jedni chcieliby czytać o czymś, o czym absolutnie nie chcieliby drudzy. Ot życie. masońskie. Gdy coś się zapętla, powtarzam sobie zdania, ponoć Marka Aureliusza:
Boże, użycz mi pomocy ducha,
abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagi, abym zmieniała to co mogę zmienić
i mądrości, abym rozróżniała jedno od drugiego.
Tagi: masoneria, Wolnomularz Polski
30 października 2013 o 22:11 |
Może wystarczyłoby zwiększyć objętość pisma i wtedy umieścić w nim takie i owakie, interesujące obie strony, artykuły? 🙂
Dbnoc i udanego jutra 🙂
31 października 2013 o 08:44 |
A, tak dobrze, to nie ma. Chodzi o to, żeby pewne treści w ogóle się nie ukazały. 🙂 A zwiększenie objętości to zwiększenie kosztów. Tak dobrze też nie ma… Pozdrawiam ciepło ze słonecznej Warszawy..