A to ciągle Solec-Zdrój i trzciny w zachodzącym słońcu. Z Solca zapamiętam jedną rozmowę w solankowym basenie. Od słonej wody przeszliśmy z jedną panią do samego zasolenia, potem do Morza Martwego (że jeszcze słońsze), a potem do… Żydów. – Wie pani co mnie bardzo denerwuje? – zwróciła się do mnie kuracjuszka. – Że ci Żydzi nie wierzą w naszego Pana Jezusa, a tak na nim zarabiają. Odparłam, że to przecież ich państwo – to i zarabiają. Poza wszystkim sam Jezus z matką, ojczymem (Józefem starym) i wszystkimi apostołami byli Żydami, że nasz Jan Paweł II modlił się przy Ścianie Płaczu, a nasz obecny papież Franciszek za najlepszego przyjaciela ma rabina Buenos Aires. No i wydziwianie na Żydow w takim kontekście jest ciut demode (nie umiem zrobić akcentów nad „e”) – brzmiała moja konkluzja. Pani rzekła, że się ze mną nie zgadza. Ja na to, czy nie można się nie zgadzać z faktami? A poza tym – dpdałam na koniec – w demokracji wiara w cokolwiek nie jest obowiązkowa, w tym w Pana Jezusa też. Myślałam potem o tym i myślałam i doszłam do wniosku, że niepotrzebnie się wymądrzałam, bo wystarczyło powiedzieć, że Pan Jezus nakazywał miłować nieprzyjacioły swoje. I by wystarczyło.
Tagi: Jezus, Solec-Zdrój, żydzi
28 października 2013 o 21:40 |
Właśnie tak, dobre podsumowanie. Tylko jakie to trudne. 😉
29 października 2013 o 07:39 |
Ale przynajmniej pogadałyście sobie!
29 października 2013 o 16:51 |
Jezus nakazywał miłować nieprzyjaciół
ale czyż przez samo bycie Żydem trzeba być do nich zaliczanym-według tej pani pewnie tak.
Moim zdaniem większość katolików i tak nie wierzy w to ,że Maria to Żydówka.