Miało nie kwitnąć, a kwitnie 🙂 Nie wiem jaki to krzew, ale zakwita zawsze w czerwcu, a dzisiaj patrzę (w trakcie opalania w Zalesiu na działce) – kwitnie cudnie jedna gałązka. Miłe…
Więc opalałam się, marzyłam. Patrzę, a tu dojrzewają późne winogrona – zamiast w październiku – w sierpniu. Cuda nie widy…
Jednym słowem, pobyt w Zalesiu super udany: bez myszy, zaskrońców. Utopiła się w soku jedna w sumie osa. Do przeżycia 🙂
Tagi: Zalesie
26 sierpnia 2013 o 10:04 |
Ja sobie marzę bez opalania
bo coś słońce w nadmiarze mi szkodzi