Odbyłam podróże do Czerwonej Góry – do mamusi – i na grób taty w I rocznicę śmierci. W miedzyczasie byłyśmy na działce, którą uprawiali od wielu, wielu lat, konkretnie – 70-tych. Czas płynie, tata już w innym świecie, a pomidory – na szczęście – nadal rosną w maminej folii. Taki mały sens naszego życia, uprawaić swoje pomidory, dopóki można i starcza sił.
21 lipca 2013 o 18:03 |
Zadziwiający krąg życia, wszystko żyje tym samym rytmem a jednak ” kogoś” już brak.