Archive for Kwiecień 2013

W cieniu Wezuwiusza

20 kwietnia 2013

Dzięki włoskiemu pisarzowi Francesco Saverio Torese, autorowi książki Pierścień rybaka, który tyle szumu narobił we Włoszech, bo przewidział imię Franciszka dla następcy Benedykta XVI, zainteresowałam się miejscem pochodzenia pisarza, miasta leżącego w cieniu Wezuwiusza na południu Italii Torre del Greco. Torre del Greco. Ciekawe, że hej! Nazwę miejsce to zawdzięcza na pewno starożytnym Grekom, którzy skolonizowali południe dzisiejszych Włoch. Niektórzy twierdzą, że może chodzi raczej o greckiego pustelnika mieszkającego w wieży. W czasach rzymskich Torre del Greco było prawdopodobnie przedmieściem Herkulanum i w 79 r. ne wybuch Wezuwiusza – jednego z 5. najniebezpieczniejszych wulkanów świata – zniszczył go całkowicie. Takich wybuchów, potem odrodzeń, było więcej. Najgorszy w 1631 r., następny w roku naszego Powstania Kościuszkowskiego, czyli w 1774 r. Od tego momentu właśnie starożytne centrum miasta leży pod 10 metrową wulkaniczną opoką. uliczka El GrecoAle Torre del Greco to nie tylko kataklizmy. To także cudowne rafy koralowe, śródziemnomorski klimat i sielsko-anielskie widoki. Od czasów rzymskich jest kurortem dla zamożnych, z centrum nurkowania w rafach. Od renesansu natomiast aż po dzień dzisiejszy, kwitnie tu rękodzieło artystyczne, którego podstawą jest koral, zwany tu „czerwonym złotem” (dziś Unia chroni coraz częściej jego zasoby, więc koral coraz częściej sprowadza się z… Azji). Wracając zaś do autora powieści o papieżu Franciszku, adwokata Francesco Saverio Torrese. Kto wie, czy i swoje imię nie zawdzięcza św. Franciszkowi, a także cudownym 28. freskom z życia świętego, które widnieją w tutejszm klasztorze Zaccolanti? Kto wie, może kiedyś się tego dowiem?
PS Włoska Wikipedia wśród znanych ludzi urodzonych w Torre del Greco, nie wspomina autora powieści o papieżu Franciszku. Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju?…
PSPS Klasztor pofranciszkański, teraz w opłakanym stanie, jest najważniejszym zabytkiem miasta. Według starych podań, podczas straszliwej erupcji Wezuwiusza w 1794 r. cudem ocalał, zalany lawą z trzech stron.

„Pierścień rybaka” razy dwa…

20 kwietnia 2013

Pierścień-rybakaAnello_fascia_V

Tak oto wytropiłam dwie książki o tym samym tytule. Pierwszy Pierścień rybaka jest autorstwa francuskiego pisarza, podróżnika i monarchisty Jana Raspail. W Polsce wyszedł w 2005 r. w Klubie Książki Katolickiej i zebrał znakomite recenzje: „To lepsze niż Kod Leonarda da Vinci – Rafał Ziemkiewicz). Pierścień rybaka Francesco Saverio Torrese, który zrobił taką karierę, bo „przewidział” imię nowego papieża – Franciszek nie ma póki co przekładu polskiego. Nie wiem, czy można wydać całkiem inną książkę innego autora pod tym samym tytułem. Zatem ewentualny wydawcy książki drugiej będą mieli zagwozdkę. Ja przeczytałabym obie.

Głos od Francesco Saverio Torese

20 kwietnia 2013

Jaki miły podarek w sobotni ranek. Wpisał mi się do Aszery włoski pisarz i adwokat Francesco Saverio Torese, autor książki pt. Pierścień rybaka, o której – cytując ks. Adama Bonieckiego – pisałam miesiąc temu. Otóż autor, jak prorok jakiś 🙂 swemu bohaterowi – nowemu papieżowi – dał imię Franciszek właśnie. Wyczuł? Przewidział? Trafił po prostu? Chciałabym się bardzo tego dowiedzieć. Może już tę książkę ktoś tłumaczy na język polski? Nikt nic nie wie?
A oto wpis:
buongiorno, sono l’autore del Romanzo L’Anello del Pescatore, che Lei commenta nel suo articolo. Se comprende quanto scrivo e se è interessata ad una intervista le do la mia disponibilità. Grazie
francesco saverio torrese
zaproszenie na promocję książki

W międzyczasie poszperałam po sieci i co wyszperałam: Autor powieści pochodzi z miasta Torre del Greco na południu Włoch przedstawił w swej książce człowieka, który musi zmierzyć się z historią. Bohater książki to Pietro Faleri, który przyjmuje wybór na konklawe i wybiera imię Franciszek. Za cel swego pontyfikatu stawia ponowne odnalezienie prawdziwego sensu wiary. Ale powoli odkrywa w watykańskich komnatach i urzędach tajemnice, intrygi i spiski oraz walkę o władzę. Na ich tle pisarz przedstawił Kościół jako monolit, w którym trudno zrealizować ekumeniczne posłannictwo, a działalność na rzecz jego dobra bywa bardzo trudnym zadaniem. Inspiracją dla powieści – jak się podkreśla – były niedawne wydarzenia za Spiżową Bramą, zwłaszcza afera Vatileaks i masowy wyciek dokumentów, opisujących konflikty i spory wśród hierarchii.
Poniżej link do jednej z włoskich recenzji, skąd ściągnęłam okładkę.
http://www.ilbrigante.it/artecultura/il-libro-di-francesco-saverio-torrese/

W Beninie więcej masonów niż w Polsce!

19 kwietnia 2013

Wyjazd polskiego premiera do Afryki i tamtejszej potęgi – Nigerii sprawił, że w Polsce trochę więcej zainteresowaliśmy się Czarnym Lądem. Oto kilka informacji o Beninie (dawniej Dahomej), gdzie jest dwa razy więcej wolnomularzy niż w Polsce! Otóż po wyborach w 2006 r. , w wyniku których prezydentem kraju został Yayi Boni, kraj ten uznano za modelowe państwo demokratyczne w Afryce. Prezydent Beninu jest doktorem ekonomii, a tytuł ten uzyskał na paryskiej Sorbonie (specjalizował się w bankowości i naukach politycznych).
Obediencji masońskich, skupiających ok. 1200 wolnomularek i wolnomularzy pracujących w 35 lożach jest osiem. Są tradycyjne męskie, w tym największa Wielka Loża Beninu i druga co do wielkości Wielki Benin Republiki Beninu (liberalna i proweniencji francuskiej). Mniejsze obediencje to: Wielka Loża Symboliczna Memphis-Misraim oraz Wielka Loża Tradycyjna i Symboliczna Afryki, jest także masoneria mieszana Droit Humain (stanowi część federacji afrykańskiej). Moja rodzima Wielka Żeńska Loża Francji ma (na razie) jedną lożę. Zdecydowana większość warsztatów ma siedzibę w benińskiej metropolii – Kotonu (ok. 780 tys. mieszkańców), miasta położonego nad Zatoką Gwinejską, gdzie mieści się siedziba rządu, stanowiącego centrum handlowe kraju. Powstało w pierwszej połowie XIX w. w 1890 r, zostało zajęte przez Francuzów, a od 1894 było częścią ich kolonii Dahomej. Dzisiaj działa tam polski konsulat honorowy…
Za Wikipedią podaję ciekawe dane o wyznaniach benińskich. Najwięcej ludności Beninu wyznaje animizm – 47,7%. Chrześcijanie to nieco mniej niż jedna trzecia (20,7 proc. katolików, 8,6 proc. protestantów, są także zielonoświątkowcy, metodyści i baptyści). Co piąty Benijczyk jest muzułmaninem. Są też Bahaiści 0,2 proc. oraz Świadkowie Jehowy 0,12 proc.
Zerknijmy jeszcze nieco w historię: „Jak nakazywała wielowiekowa tradycja, dahomejscy chłopcy byli często oddawani na naukę starym, doświadczonym wojownikom, od których uczyli się władania bronią i poznawali zwyczaje wojenne aż do momentu, kiedy byli na tyle dojrzali, by sami mogli zostać wojownikami. Dahomej był znany z posiadania elitarnego oddziału kobiet-wojowniczek zwanych Ahosi (pol. nasze matki), a przez Europejczyków nazywanych dahomejskimi Amazonkami. Przykładanie wielkiej wagi do wyszkolenia wojskowego spowodowało, że XIX-wieczni podróżnicy, jak Richard Francis Burton, okrzyknęli Dahomej czarną Spartą. Jakkolwiek władcy Dahomeju byli początkowo przeciwni handlowi niewolników, był on uprawiany w całym regionie przez blisko 300 lat, przyczyniając się do powstania nazwy „Wybrzeże Niewolnicze” (za Wikipedią).

Choroba filistyńska, nie filipińska :-)

18 kwietnia 2013

Czuję podekscytowanie jak 3 lata temu, gdy czytałam artykuł pt. Pani Pana Krystyny Stebnickiej o Aszerze, dzięki któremu narodził się ten blog. Moją uwagę przykuł tym razem razem artykuł pt. Wygrać z Goliatem w najnowszej „Polityce”, który jest rozmową Agnieszki Krzemińskiej z dr. łukaszem Niesiołowskim-Spano z Uniwersytetu Warszawskiego. Autor wydał niedawno książkę pt. Dziedzictwo Goliata. Filistyni i Hebrajczycy w czasach biblijnych. W powszechnej świadomości (tj. ludzi, którzy choćby liznęli Biblię) z całej historii żydowsko-filistyńskiej pozostał zwycięski bój młodego, szczupłego Dawida, przyszłego króla Żydów z potężnym Goliatem – Filistynem właśnie. Dla dra Niesiołowskiego „Opowieść o Goliacie i Dawidzie służyła temu, by powiedzieć: Filistyni są bogatymi mieszkańcami miast, technologiczną i miliatrną potęgą, ale my, prości pastrze, wygraliśmy z nimi, bo mieliśmy za sobą Boga. Przy rekonstrukcji historycznej ta dysproporcja sił jest ewidentna, więc walka Dawida z Goliatem to przypowieść ku pokrzepieniu serc, a nie relacja z rzeczywistych wydarzeń”. Poza wszystkim Filistyni wcale nie przegrali w sensie cywilizacyjnym, o czym wspomina dr Niesiołowski-Spano (ich potomkowie w późnym antyku świetnie sobie radzili, a Gaza do VI w. była jednym z trzech obok Bejrutu i Aleksandrii najważniejszych ośrodków intelektualnych Bliskiego Wschodu). „Nie ma jednak wątpliwosci, podkreśla naukowiec z UW, że Filistyni ponieśli klęskę w bitwie o pamięć, ponieważ sami nie przedstawili własnej wersji wydarzeń”. Podobnie myślę, przyglądając się starożytnemu państwu (potem dwóm) żydowskiemu, w kontekście kontaktów z Fenicjanami, a konkretnie obrazem w Biblii Jezabel, księżniczki tyryjskiej, przedstawianej jako uosobienie wcielonego zła (kiedyś to odkręcę :-)). Kupię jak szybko się da książkę o Dziedzictwie Goliata i czekam na kolejne dzieło, na razie pod roboczym tytułem 15 wieków starożytn ej Palestyny. Od Totmesa do Wespazjana.
PS Czytając wywiad, przypomniał mi sie przegrany proces Dody, która mówiła nieelegancko o „napranych” twórcach Biblii. Dr Niesiołowski: „… prorok Izajasz ganił kapłanów ze świątyni jerozolimskiej, którzy – wzorując się na praktykach filistyńskich – upijają się, by wieszczyć”. Jednym słowem, była to choroba filistyńska, nie filipińska!…

Hyc, hyc z popiołów

17 kwietnia 2013

Było ognisko
gorąc i dym,
pozostał popiół,
A ja w nim.
I co? I nic.
z popiołów
hyc!

Wolę „dobry wieczór”

17 kwietnia 2013

Siedzę a raczej leżę kamieniem w domu i oglądam pogrzeb Margaret Thatcher. Gdy spojrzałam na jej trumnę owiniętą brytyjską flagą pomyślałam nagle, że oto być może oglądam pogrzeb dzikiego, niemiłosiernego, kasynowego kapitalizmu, który wraz Ronaldem Reganem brytyjska, żelazna pani premier uwolniła jak dżina z butelki. Mamy „Żegnaj” Margaret i mamy „Dobry wieczór” papieża Franciszka. Wybieram „dobry wieczór”.

W. Cejrowski karci Franciszka

17 kwietnia 2013

Dopiero teraz dotarły do mnie słowa red. Wojciecha Cejrowskiego, który  komentował w Poranku Wnet (3 kwietnia) różne czyny  papieża Franciszka.

Pierwsza słowa nowego papieża „Dobry wieczór”, to było  zarazem pierwsze zaniepokojenie WC.  „Nie jestem gwiazdą telewizyjną, jestem głową Kościoła i witam się zawołaniem księżowskim.  Te osobiste bunty: nie założę pelerynki, nie założę butów papieskich, nie odprawie tradycyjnego nabożeństwa,  nie zamieszkam w pałacu, tylko będę mnożył koszta ochrony. Mam wrażenie, że to jest o nim, a nie o nas. To mnie strasznie niepokoi, modlę się o papieża, żeby to było chwilowe, żeby był papieżem, który rzeczywiście przewietrzy Kościół. Mam nadzieję, że papież zorientuje się, że to co się sprawdzało w Buenos Aires niekoniecznie przeniesione do Rzymu tak samo brzmi” – dodał.

Myślę, że powołanie jako ciała doradczego ośmiu kardynałów z całego świata (tylko jeden jest z Włoch), to jeszcze gorsze odchodzenie od tradycji. Sądzę też, że zaniepokojenie red. Cejrowskiego jest zasadne, bo skoro mnie, masonce, to się podoba, to jemu  m u s i  się nie podobać. 

Maraton bostoński, flagi w krwi czerwonej

16 kwietnia 2013

Dwie myśli i obrazy towarzyszą mi od wczoraj, od kiedy dowiedziałam się o bombach podłożonych przy mecie najstarszego na świecie Maratonu w Bostonie. Pierwsza, to kolorowe flagi chylące się lub padające na ziemię pod wpływem wybuchu. Była wśród nich nasza, polska, flaga biało-czerwona. Z kolei małą flagę amerykańską nosił przy sobie człowiek, który ratował rannych. I on, i flaga, byli cali we krwi. I myśl: maraton, to „hymn nóg” (sama jestem po wypadku, mam poskręcane od kilku dni, więc o nogach myślę cały czas). I nagle wiadomość o amputacjach nóg ludzi obserwujących biegaczy. Człowiek lub ludzie, którzy dokonali tego zamachu, zabijając i raniąc ludzi, ranili także symbole: braterstwa w sportowych zmaganiach, dumy z narodu (narodowe flagi), radości i zdrowia; te symbole ranili, ale nie zabili.

Polacy w Irlandii mogą wstąpić do nowej loży

14 kwietnia 2013

Loża w Dublinie25 maja br., w Dublinie zostaną zapalone światła nowej loży należącej do Wielkiego Wschodu Irlandii. Nowy warsztat będzie nosił nazwę PILLARS of Dublin, Lodge nr 8. Najciekawszą dla mnie informacją jest fakt, iż wśród członków – założycieli loży będą także polscy emigranci. Wiadomość do „Wolnomularza Polskiego” nadesłał br:. Marek. Na otwarciu będę obecni także goście z Wielkiego Wschodu Polski. W planie jest podpisanie Konwentu – Umowy Przyjaźni miedzy dwiema obediencjami, czyli WWI oraz WWP. Eduard Schmidt-Zorner jako Wielki Mistrz WWI osobiście włączył się w proces powstania ósmej loży WWI. Jak pisze do nas br:. Marek, jej powstanie będzie szansą dla polskich emigrantów mieszkających w Irlandii mających masońskie poglądy i wyznając zasady Wolności, Równości i Braterstwa. W składzie założycielskim są osoby także z innych państw, co daje okazję wstąpienia do loży innym emigrantom mieszkającym w Irlandii. Są już kolejnie chętni polskiego pochodzenia do wstąpienia do PILLARS of Dublin.
Przypomnę, ze w „Wolnomularzu Polskim” nr 50 (wiosna ubiegłego roku), opublikowaliśmy wywiad z Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Irlandii, Eduardem Schmidt-Zornerem pt. Drzwi otwarte dla wszystkich. Fotorelację z uroczystości zamieścimy w numerze letnim WP.