Szukałam dzisiaj w ksiągarni książki, o której czytałam recenzję – DOWÓD Ebena Alexandra, z podtytułem: „Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył niebo”. I nie znalazłam. Tymczasem 10 minut temu przyszła do nas córka Ola z książką w torebce. COŚ – jak stwierdziła – kazało jej kupić tę książkę, o której nigdy nie słyszała, ode mnie też (ostatnio tyle mamy obie pracy, że na lżejsze tematy czasu nie starcza). Jestem wielce ciekawa lektury. Kolejny autor Raymond A. Moody, który napisał słynne Życie po życiu pisze na okładce: „Przeżycie doktora Ebena Alexandra, bliskie doświadczeniu śmierci, jest najbardziej zdumiewającym, o jakim słyszałem w czasie ponad czterdzestu lat moich badań nad tym zjawiskiem. To żywy dowód na istnienie życia po życiu”. Zobaczymy. Podchodzę do tej lektury „z lekką taką nieśmiałością…” Miałam kiedyś sen, że leciałam na skrzydłach przez Kosmos, przyciągana przez Świetlistą Chmurę. Moment wniknięcia w tę chmurę trudno opisać, coś mistycznego, Ekstaza jak z opowieści jakiegoś świętego (taki seks bez seksu :-)), a ekstaza nie w ciele, tylko gdzie indziej, Słodycz, Miłość. Tę chwilę zapamiętałam, bo obudziłam się w pełni świadoma i pod wielkim wrażeniem przeżycia. Myślę sobie o tym śnie nieraz, gdy mi byle jak na ciele i duszy, tak jak np. dzisiaj.
24 kwietnia 2013 o 07:40 |
Myślę, że wszelkie przeżycia opisujemy przez pryzmat naszego ciała (ego, emocji, doświadczeń itp.), jednak po śmierci nie mając już kontaktu z ciałem jesteśmy czystą energią.
Dla czego nikt nie myśli o śmierci jak o powrocie do domu, czyli do miejsca gdzie byliśmy przed narodzinami? Pewnie dla tego że tego nie pamiętamy.
3 Maj 2013 o 10:06 |
nie wiadomo czym jesteśmy po śmierci. skąd wiadomo, że energią? nikt tego nie udowodni. ‚energia’ to tylko bełkot new age, zastępujący czasem pojęcie Ducha, duszy.
przeżycia neurochirurga to żaden dowód na istnienie nieba, a raczej na iluzje, różne zwodzenia, a także na to, że nie można badać instrumentem poznania jego samego czyli mózgu.
poza tym – wierzący nie potrzebuje dowodów.
o zwodzeniu duszy po śmierci mówi tybetańska Księga Umarłych, przy tym podkreślając, że są to iluzje.