Przebudzenie Anthonego de Mello czytałam 8 lat temu, w ramach Grupy Odrodzenia Duchowego, na którą uczęszczałam przez pół roku. Wcześniej de Mello nie znałam i nie przyszłoby mi do głowy czytać książki jezuity, nawet nieortodoksyjnego. Jezuici kojarzyli mi się jedynie ze swoją kasatą w XVIII wieku i „wiedziałam” :-), że byli winni całej ciemnoty polskiego saskiego szkolnictwa. A potem przyszły takie zawirowania w moim życiu, że zaczęłam łaknąć lektur odwrotnych od wszystkich moich wcześniejszych. Czy doznałam Przebudzenia? Może plus minus na 5 proc., to dobra cyfra – tyle mniej więcej jest we Wszechświecie „normalnej” materii, z której zbudowani jesteśmy my sami, nasza Ziemia, i Słońce, i cała Droga Mleczna, a także miliony innych galaktyk. Reszta Kosmosu to jedna wielka niewiadoma: jedna trzecia to ciemna materia (której nikt nie widział), a dwie trzecie to ciemna energia, której też nikt nie widział. Ale o tym jeszcze kiedyś napiszę, bo chodzi mi od wielu dni taka myśl po głowie, że tak jak Boska Cząstka nie została Cząstką Diabelską (a miała, tylko – jak stwierdzono – gorzej by się „sprzedawała” marketingowo), tak ta „czarna energia” została „źle” nazwana. Gdyby została Boską Energią (a co za różnica, skoro i tak nikt jej jeszcze nie namierzył, tylko wykoncypował), byłoby fajniej.
Tagi: Anthony de Mello
31 marca 2013 o 18:47 |
Fizyka to dziedzina nauki w której jesteśmy niestety strasznie zieloni. Mamy w niej więcej teorii niż potwierdzonych prawideł. Niektórzy twierdzą, że fizyka gdyby jej nie metodologia nie różniłaby się niczym od filozofii 🙂 Jeśli interesuje Panią taki intelektualny odlot to polecam publikacje Davida Deutscha. Izraelski fizyk kwantowy pracujący w Oxfordzie. Jest propagatorem istnienia „wieloświatowości”.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wielo%C5%9Bwiat
Kiedyś czytałem także z nim wywiad, to co mówi ten człowiek wydaje się nieprawdopodobne a jednak mieści się nadal w kanonie nauki.
Wszechświat jest wspaniały 🙂 !
1 kwietnia 2013 o 07:38 |
polecam Pani film What the Bleep!?: Down the rabbit hole. (2006)
odlotowy film na pograniczu fantazji i codziennej rzeczywistości z mechaniką kwantową, neurobiologią i ludzką świadomością
15 marca 2014 o 12:33 |
Doszło do małego błędu w Pani rozumowaniu. Te fizyczne nazwy, przeważnie nie biorą się z niczego (ale i tak się zdarza jak choćby z „M” teorią). Boska cząstka czyli bozon Higgsa to cząsteczka, która nadaje masy bez masowym tworom – czyli tak jak Bóg z niczego stworzył świat i te wszystkie inne rzeczy, tak i ona z niczego nadała istnienia. Ciemne materia i energia są tylko częścią wszechświata, tak jak w pokoju jest krzesło (ciemna materia), książka (materia) i ściany (ciemna energia).
Mam nadzieję, że teraz Pani widzi tą znaczącą różnicę w nazewnictwie 🙂