Byłam na spotkaniu pewnej dużej multiagencji ubezpieczeniowej (mówiono prawie wyłącznie o wykonywaniu planów sprzedażowych) i narysowałam swoją książkę. Nazwałam ją FENICJANKI, z podtytułem: EUROPA, JEZABEL, DYDONA. Na rysunku pierwsza jest Europa. Porwał ją Zeus pod postacią białego, pięknego byka, spacerującego spokojnie nad brzegiem Morza Śródziemnego. Już wiem, że rysunek jest niezbyt dokładny, bowiem wedle świadectw pewnego poety z II w pne, Europa trzymała Byka-Zeusa za jeden róg, a w drugiej ręce miała kwiaty. Peplos jej było purpurowe, pewnie była to słynna purpura tyryjska. Barwnik Fenicjanie uzyskiwali susząc pewnego ślimaka. Dziś ślimak wymarł – purpura jest syntetyczna i noszą ją nie tylko królowie. Drugi rysunek przedstawia Dydonę, a właściwie Elissę (Dydoną została dzięki Wergiliuszowi), jak ucieka z Tyru i nie wie jeszcze, że założy Kartaginę. Jest 814 r. pne. Jej statek zahacza o Cypr, skąd uwozi kapłana Asztarte i grupę dziewcząt. Nie wiadomo mi na razie, czy Cypryjczycy (najwcześniej skolonizowana wyspa przez Fenicjan) poszli w nieznane dobrowolnie, czy za namową. Ostatnia postać oczywiście to biblijna Jezabel, kapłanka Aszery/Asztarte, żona króla izarelskiego Achaba (to on był chyba babą w tym związku), matka Atalii, która jak i ona sama źle skończyła, tyle że pierwsza w Izraelu, a druga w Judzie. Zajrzałam dzisiaj w Google, co oferuje pod hasłem FENICJANKI i zamarłam: Był już taki tytuł! Po chwili odetchnęłam. Uffff, ale 2500 lat temu okładem. Ajschylos grecki napisał tragedię pod tym tytułem. „Moich” Fenicjanek na szczęście tam nie ma, tylko ponura historia tebańska. Teby – już to wiem – jak najbardziej jednak z Fenicją są związane. Założycielem miasta był wedle mitologii greckiej rodzony brat uwiedzionej Europy, który na rozkaz ich ojca wyruszył na poszukiwania siostry. Chyba jej nie znalazł, za to idąc za pewną krową, co poradziła mu Sybilla z wyroczni Apollina z Delf, założył miasto Teby. CDN
Tagi: Dydona, Europa, Fenicjanki, Jezabel
4 lutego 2013 o 21:44 |
Fascynujące. Uwielbiam podobne klimaty.
Pozdrawiam.
4 lutego 2013 o 21:58 |
Znaczy się – pisać??? Bo tak nieraz myślę, że kogo to może teraz interesować? i że uprawiam fantasmagorie. Dziś była w Empiku – nie ma ż a d n e j książki o Fenicjanach!
5 lutego 2013 o 10:29 |
Byk Europy szafranem pachniał (w książce wyczytałam).
Co do rysunku
nie za bardzo pasuje mi oko.
6 lutego 2013 o 12:09 |
Pisać. Koniecznie. Bezapelacyjnie. Właśnie takich pozycji brakuje na rynku księgarskiem i w sieci. Myślę, że książka zainteresuje i znajdzie wielu czytelników. Siedzimy cichutko, bo podobne zainteresowania nie są ‚nośne’ ani przebojowe. To jak dzierganie szydełkiem czy plątanie frywolitek. Mało tego, zawsze piękne… choć nie wszyscy zauważają. Jednak warto, dla tych zauważających.
Pozdrawiam. Powodzenia życzę. I ostrzę kiełki na czytanie.
6 lutego 2013 o 17:20 |
Nowy Testament sobie poczytaj a nie jakieś farmazony.
7 lutego 2013 o 22:14
Pewnie nie uwierzysz, ale czytam. I Nowy, i Stary, i inne święte księgi. I te o ‚farmazonach’ też lubię.
Pozdrawiam milutko, z wdzięcznością za troskę o stan mego ducha i umysłu… aczkolwiek sądzę, że w moim wieku żadna lektura nie szkodzi, więc dopóki dr Alzheimer pozwola…..
6 lutego 2013 o 12:13 |
Dziękuję serdecznie za ciepłe słowa. Na początek zacznę pewnie od artykułów do Wolnomularza Polskiego. To jest na razie realne. 🙂 Pozdrawiam
PS Nowy Testament też trzeba czytać. I stosować w życiu, np. kochać bliźniego jak siebie samego.