Nie tak dawno pisałam tu o swoich wrażeniach po lekturze najnowszej książki Jana Grzegorczyka pt. Jezus z Judenfeldu. Dzisiaj, z opóźnieniem, przeczytałam recenzję tej książki, jaka ukazała w „Rzeczpospolitej” na dwa dni przed Wigilią. Jej autorem jest Krzysztof Masłoń a tytuł Modlitwa za Fuhrera. Dwa cytaty: „Są kraje i nacje, z którymi historia obeszła się wyjątkowo łskawie. Rekordzistką pod tym względem jest Austria. Gdy myślę o tej pierwszej ofierze Hitlera>, nóż otwiera się w kieszeni”. To raz. Teraz dwa: „Z cala pewnością Jezus z Judenfeldu wywoła protesty środowisk protestanckich, choć ekumeniczny zamysł autora jest doskonale widoczny. Naruszył jednak tabu, i to niejedno. Namawiam do lektury tej książki, szczególnie istotnej właśnie dzisiaj, gdy antypolscy rodacy wykłuwają nam oczy rozmaitymi <Pokłosiami>”.
Książka Grzegorczyka, wielowątkowa i wielowarstwowa, z bohaterami, którzy są ludźmi ze wszystkimi słabościami, którzy zmagają się ze sobą, swoją wiarą, wyznaniem, płciowością i czym tam jeszcze, została przez autora „Rzeczpospolitej” sprowadzona do walki religii, wyznań i ideologii. Zwykłych ludzi, których losów opisywanie Grzegorczyk opanował do perfekcji, w tej recenzji w ogóle nie ma, są nieistotni. „Jednostka niczym, jednostka zerem” – chciałoby się zacytować czerwonego „klasyka”. Był wprawdzie u Grzegorczyka „ekumeniczny zamysł”, ale gdzieś go diabli ponieśli, skoro książka „wywoła protesty środowisk protestanckich”. Są takie pozytywne recenzje, po których lekturze „nóż otwiera się w kieszeni”. I nie dziwota, że tak obdarowany Autor milczy. Pewnie z zażenowania. Biedny Grzeogrczyk. Życzę Mu na Nowy Rok mniej przychylnych recenzentów.
Tagi: Jezus z Judenfeldu, książki
31 grudnia 2012 o 14:08 |
„Boże, chroń mnie przed przyjaciółmi – z wrogami poradzę sobie sam”.
31 grudnia 2012 o 14:21 |
Amen.
17 grudnia 2016 o 15:03 |
Nie słyszałam o tej pozycji J.Grzegorczyka. Więcej słucham na „czytaku” (taki pomocnik dla słabowidzących) niż czytam. Zaciekawił mnie jednak Pani wpis. Postaram sie zdobyć (bo co lepsze pozycje trudno zdobyć)w bibliotece.A Tosię znam również z e-maili i pięknych szydełkowych aniołów otrzymanych od niej w prezencie na urodziny. Ot i cała Tosia. Serce na dłoni. Pozdrawiam serdecznie – Joana