Wróciłam właśnie z ogolnopolskiej konferencji poświęconej Andrzejowi Strugowi, pisarzowi, konspiratorowi, socjaliście, wolnomularzowi wreszcie (odbywało się w goścfinnych program Muzeum im. Broniewskiego w Warszawie). Z wiadomych względów najbardziej interesowało mnie wystąpienie prof. Tadeusza Cegielskiego na temat Struga – masona. Nie zdawałam sobie sprawy, że o b. Wielkim Mistrzu Wielkiej Loży Narodowej więcej nie wiadomo niż wiadomo! Same właściwie znaki zapytania, a dokumentów i wiarygodnych świadectw – jak na lekarstwo. Do końca nie wiemy, kiedy wstąpił do masonerii, co spowodowało, że jesienią 1929 r. „uśpił się”, mówiąc po masońsku. Można domnimywać, że chodziło o opuszczenie lóż przez tzw. grupę pułkowników. Do dziś myślałam, że to Piłsudski ich wycofał, a nie że sami masoni ich się pozbyli. Było tak czy inaczej, spowodowało to kryzys w szeregach wolnomularzy. Byli elitarną grupą, którzy nigdy nie starali się o ujawnienie, co ostatecznie – zdaniem br. Cegielskiego – doprowadziło do ich zguby. „Polegli” też politycznie, gdy po śmierci marszałka Piłsudskiego zabrakło „parasola”. Tyle pięknych postaci, na czele z samym Strugiem i Stempowskim, i właściwie porażka ideowa. A może to sprawa szersza? Idea masońskapo legła też po wybuchu I wojny światowej. Piękne idee braterstwa ludów obracają się w niwecz, gdy stają one na przeciw siebie z armatami zamiast wyciągniętych dłoni.
Człowiek człowiekowi wilkiem,
Człowiek człowiekowi katem,
Człowiek człowiekowi świnią,
tak rzadko bratem…
Tagi: Andrzej Strug, Tadeusz Cegielski
Skomentuj